Stanowiskiem zdziwił się minister rolnictwa Marek Sawicki. Przypomina, że to także zaangażowanie rosyjskich przedsiębiorców i importerów sprawia, iż unijne produkty nadal są pożądane na wschodzie. Ambasadzie zalecił zaś skupianie się na rozwiązywaniu problemów wewnętrznych Moskwy.

Reklama

O potrzebie szanowania artykułów spożywczych przypomina też wicepremier i minister gospodarki, Janusz Piechociński. Jego zdaniem, ich niszczenie odbywa się "trochę na pokaz" i musi budzić niesmak. Nie chce jednak, by te wydarzenia jeszcze bardziej utrudniały napięte relacje z Rosją.

Obustronną polemikę w miniony piątek rozpoczął minister Marek Sawicki. Wówczas zaapelował do prezydenta Rosji Władimira Putina, aby przez utylizację żywności "nie szedł w ślady swoich poprzedników ze Związku Sowieckiego". Przypomniał, że w słowiańskiej tradycji jej niszczenie uznawane jest za bardzo ciężki grzech.

Kraje Unii Europejskiej nie mogą eksportować żywności do Rosji od sierpnia ubiegłego roku. Od zeszłego tygodnia, Rosjanie niszczą przechwytywaną żywność na granicy i w głębi kraju.