W swoim popołudniowym oświadczeniu Ewa Kopacz podkreśliła, że rząd w ostatnich miesiącach zrobił wiele, by przygotować Polskę na skutki kryzysu imigracyjnego. Przypomniała w trym kontekście między innymi deklarację o przyjęciu dwóch tysięcy uchodźców. Jednak - jak zauważyła - sytuacja w ostatnim czasie diametralnie się zmieniła, przybierając wymiary katastrofy humanitarnej. Dlatego Polska obecnie jest gotowa zrobić więcej w tej kwestii - zachować się solidarnie wobec krajów Unii Europejskiej i przyjąć większą liczbę uchodźców niż zapowiadana wcześniej.
Zdaniem Ewy Kopacz, ta sprawa wymaga zgody najważniejszych sił politycznych w Polsce. Dlatego szefowa rządu zaprosiła na na jutro szefów partii zasiadających w Sejmie na specjalne spotkanie w tej sprawie. Jednak zarówno przedstawiciele PiS, jak i SLD mówili na antenie TVN24, że nie pojawią się na spotkaniu z szefową rządu.
Chcemy by ci, którzy trafią do naszego kraju, potrafili sobie ułożyć życie rodzinne. Aby ich dzieci mogły chodzić do szkoły, a oni do pracy i mogli zarobić na swoje utrzymanie - zaznaczyła Ewa Kopacz, dodając jednocześnie, że Polski nie stać na przyjęcie imigrantów ekonomicznych. Z tego powodu - stwierdziła premier - Polska musi mieć pewność, że jej działania nie przyciągną niekontrolowanej fali uchodźców. Zaproponowała między innymi stworzenie listy krajów bezpiecznych, do której imigranci mają być twardo i konsekwentnie odsyłani.
Ewa Kopacz podkreśliła, że aby polska solidarność wobec innych państw Unii Europejskiej była odpowiedzialna, wszystkie kraje członkowskie muszą zabezpieczyć zewnętrzne granice Wspólnoty. Szefowa rządu dodała, że Polska zastrzega sobie pełne prawo do "weryfikacji" przybyłych do kraju uchodźców pod kątem bezpieczeństwa.