Cezary Tomczyk (PO) ocenił, że list pułapką zastawioną na prezesa TK. Pamiętam kuriozalne słowa pani premier Szydło, która niedawno powiedziała, że to opozycja jest winna kursowi naszej waluty; dzisiaj okazuje się, że to prezes TK odpowiada za zamieszanie w polskim prawie - powiedział Tomczyk.
W jego ocenie jednak, prawda jest zupełnie inna. Dzisiaj rząd, który został wybrany, większość parlamentarna nie przestrzega prawa i konstytucji, nie drukuje wyroków Trybunału, w związku z tym jeśli tak podstawowe prawa w Polsce są łamane, to agencje ratingowe rozsiane po całym świecie uważają, że nie jest to przychylny system dla biznesu. I na tym opiera się ta ocena - zaznaczył poseł PO.
Rzecznik PO Jan Grabiec stwierdził natomiast, że tego rodzaju list może stanowić przekroczenie kompetencji ministra finansów, jeśli odczytać go jako próbę nacisku na niezależną władzę sądowniczą, na ograniczenie działalności tej władzy. W ostatnim czasie PiS stara się znaleźć kozła ofiarnego odpowiedzialnego za złe oceny agencji ratingowych - mówił.
Z całą pewnością za kryzys konstytucyjny odpowiada w Polsce prezes PiS Jarosław Kaczyński i to właśnie do niego minister Szałamacha powinien skierować list, jeśli chciałby zatrzymać złe oceny analityków agencji ratingowych - dodał. W ocenie Grabca próba poszukiwania kozła ofiarnego w osobie prezesa TK jest złym rozwiązaniem i nie przysporzy dobrej opinii polskiemu rządowi za granicą.
CZYTAJ WIĘCEJ O LIŚCIE MINISTRA PAWŁA SZAŁAMACHY DO PREZESA TK, ANDRZEJA RZEPLIŃSKIEGO>>>
Krzysztof Brejza (PO) wystosował w środę interpelację do premier Beaty Szydło w sprawie listu ministra finansów. Pyta w niej m.in. na jakiej podstawie prawnej minister finansów kieruje pismo o takiej treści do prezesa Trybunału Konstytucyjnego" oraz czy zdaniem szefowej rządu "sytuacja, w której przedstawiciel władzy wykonawczej kieruje do przedstawiciela władzy sądowniczej taką właśnie wypowiedź narusza czy też nie narusza zasadę trójpodziału władzy. Brejza zadał też w interpelacji pytanie, czy w związku z listem Szydło zamierza wyciągnąć jakiekolwiek konsekwencje służbowe lub dyscyplinarne wobec Szałamachy.
Głos w sprawie listu zabrali także politycy Kukiz'15. Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) nazwał list ministra kuriozalnym. On pokazuje, jak daleko zabrnęły partie polityczne w konflikcie o Trybunał, w tym swoim zacietrzewieniu partyjniackim. Oba obozy zapominają o interesach Polaków, bo za zamieszanie wokół TK, Polacy zapłacą z własnych kieszeni - jeżeli kolejna agencja obniży rating Polski - podkreślił.
Minister Szałamacha próbuje spychać odpowiedzialność za obszar polityki gospodarczej na prezesa Rzeplińskiego, upatrując tylko i wyłącznie w jego wypowiedziach zagrożenia w obniżeniu ratingów. Obie strony partyjnego sporu są odpowiedzialne za zagrożenie bezpieczeństwa finansów publicznych Polski i kieszeni Polaków - ocenił Tyszka. Jak mówił, apeluje do PiS, PO i Nowoczesnej, żeby zgodziły się wycofać ze swoich pozycji, "zacietrzewienia partyjnego" i usiadły do rozmów nad propozycjami Kukiz'15 zmian w konstytucji.
Głos w sprawie listu zabrali także politycy PiS. Urzędnicy państwowi mają prawo do siebie pisać, rozmawiać o sprawach, które są ważne dla Polski - powiedział dziennikarzom w Sejmie poseł Maciej Małecki. List jest w niezwykle grzecznym tonie. Pan prezes Rzepliński musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy warto szkodzić Polsce. Jest kompromisowa propozycja ws. TK, warto żebyśmy się nad nią pochylili. Dzisiaj każdy musi mieć świadomość tego, że dalsze podgrzewanie atmosfery wokół sądu konstytucyjnego może przenieść się także na problemy gospodarcze. Mamy dobrą sytuację finansową, natomiast jest dzisiaj groźba obniżenia ratingu- podkreślił wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik (PiS).