Bartosz Arłukowicz, zwracając się do Konstantego Radziwiłła, wypomniał mu, że kiedy został ministrem zdrowia, "natychmiast podjął negocjacje z samorządem lekarskim", z którego się wywodzi, żeby zwiększyć dotację na rzecz tego samorządu. - Tu musiał minąć tydzień, tydzień odsyłania ludzi z Centrum Zdrowia Dziecka, tydzień, kiedy pielęgniarki odeszły od łóżek, żeby pan został wezwany przez premiera i wtedy zajął się pan sprawą - mówił.

Reklama

Oczekujemy od pana (…), że pan stawi czoło tym negocjacjom, spotka się z tymi pielęgniarkami nie na sali wykładowej - na sali negocjacyjnej. Te pielęgniarki muszą wrócić do pracy i to jest pana zadanie. Niczyje inne - pana lub premiera - dodał były minister zdrowia.

Zapowiedział też, że w najbliższym czasie będzie prosił komisję o kolejne spotkanie w sprawie CZD i przedstawienie raportu z obecnej sytuacji w placówce.

PAP / Leszek Szymaski

Posłanka Elżbieta Radziszewska (PO) wskazywała m.in., że premier Beata Szydło podczas kampanii wyborczej wielokrotnie zapewniała pielęgniarki, że ma gotowe rozwiązania polepszające ich sytuację zawodową.

Posłanka Gabriela Masłowska (PiS) mówiła, że odnosi wrażenie, że posłom opozycji sytuacja w CZD "podoba się i sprzyja".

Nie pamiętają państwo posłowie o tych problemach, które narastały przez poprzednie lata. Nie pamiętają państwo o tym, że nie potrafiliście wielu z tych spraw rozwiązać skutecznie i w tej chwili obciążacie państwo obecnego ministra po kilku miesiącach funkcjonowania za wszelkie niepowodzenia - wyliczała posłanka Masłowska.

Powiedziała, że Radziwiłłowi należy się uznanie za przyjętą formę rozwiązania konfliktu. - Pokazał pan po prostu klasę. Ja jestem przekonana, że ma pan dobre intencje i pomysły - podkreślała.

Strajk w stołecznym Instytucie "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" trwa od 24 maja.