Zamieszanie, które DGP wywołał tekstem dotyczącym pomyłki przy procedowaniu nowelizacji ustawy o kuratorach sądowych ("Sejm przez pomyłkę przegłosował złą ustawę", DGP nr 157/2015), sięga zenitu. Trybunał Konstytucyjny miał wydać w tej sprawie wyrok we wtorek - w poniedziałek odroczono rozprawę z powodu choroby sędzi sprawozdawcy. Najbardziej prawdopodobny wariant: postępowanie wszczęte na wniosek prezydenta Andrzeja Dudy zostanie umorzone. A wówczas – jeśli czytać przepisy konstytucji literalnie – okaże się, że prezydent pozostanie bez dobrego wyjścia z sytuacji. Niezależnie od tego, co uczyni.
Artykuł 122 ust. 3 konstytucji stanowi, że prezydent może wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o sprawdzenie zgodności przepisów z ustawą zasadniczą. Gdy zaś sędziowie uznają ustawę za zgodną z konstytucją, prezydent nie może odmówić jej podpisania. Z kolei art. 122 ust. 4 stanowi, że prezydent odmawia podpisania przepisów, które trybunał uznał za niezgodne z ustawą zasadniczą.
Konstytucja milczy natomiast na temat tego, co prezydent powinien uczynić, gdy postępowanie przed TK zostanie umorzone. A najprawdopodobniej z takim przypadkiem możemy mieć do czynienia.
Reklama
Nowelizacja ustawy o kuratorach sądowych została uchwalona w sposób urągający zasadom procesu legislacyjnego. Na jednym z ostatnich posiedzeń Sejmu poprzedniej kadencji rozpatrywane były senackie poprawki. Artykuł 121 ust. 3 konstytucji stanowi, że uchwałę Senatu odrzucającą ustawę albo zaproponowaną przez niego poprawkę uważa się za przyjętą, jeżeli Sejm nie odrzuci jej bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Marszałek Sejmu powinna więc spytać posłów, kto jest za odrzuceniem senackich poprawek. Małgorzata Kidawa-Błońska zapytała jednak, kto jest za ich przyjęciem. Parlamentarzyści nie dostrzegli jej przejęzyczenia i w efekcie – bazując na ściągach poselskich – zagłosowali niezgodnie ze swoimi intencjami. Z kolei Kancelaria Sejmu przesłała prezydentowi do podpisu ustawę nie w treści uchwalonej przez parlamentarzystów, lecz w tej, która odpowiadała ich intencjom.
Prezydent uznał taką praktykę za naruszającą konstytucję. – W uzasadnieniu wniosku do TK wskazał, iż analiza przebiegu procedury ustawodawczej w zakresie trybu rozpatrzenia przez Sejm poprawek senackich do przedmiotowej ustawy wzbudziła poważne zastrzeżenia co do dochowania konstytucyjnych standardów procesu legislacyjnego – informowała nas we wrześniu 2015 r. kancelaria Andrzeja Dudy. We wniosku zaznaczono, że „mając na uwadze tak doniosłe wartości, jak zaufanie obywatela do państwa oraz stanowionego przez nie prawa, a także obowiązek współdziałania Sejmu i Senatu w realizacji funkcji ustawodawczej, niezbędne jest, by prawo było uchwalane na podstawie procedury niepozostawiającej żadnych wątpliwości”.
Rzecz w tym, że wyroku w niniejszej sprawie najprawdopodobniej nie będzie. Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym przewiduje bowiem, że niezbędny do jej przeprowadzenia jest udział przedstawiciela wnioskodawcy. A tego – jak poinformował 25 października br. rzecznik prezydenta Marek Magierowski – być nie może. A to dlatego, że w ocenie prezydenta prezes Andrzej Rzepliński podjął bezprawną decyzję o niedopuszczaniu do orzekania trzech sędziów: Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego.
W takiej sytuacji trybunał nie będzie miał wyjścia i powinien umorzyć postępowanie. Tyle że nie wiadomo, jaki wówczas ruch miałby wykonać prezydent.
– Powinien podpisać ustawę. Korzysta ona z domniemania zgodności z konstytucją – uważa dr Mariusz Bidziński, wykładowca na Uniwersytecie SWPS. Ale inni nie mają już tak oczywistego poglądu na sprawę.
– Nie można pomijać tego, że mamy spór o to, czy trybunał w takiej sytuacji wyda orzeczenie, czy stanowisko – przypomina dr Bartłomiej Wróblewski, konstytucjonalista i poseł PiS.
Z kolei doktor Robert Kropiwnicki, konstytucjonalista i poseł PO, zwraca uwagę na to, że spór jest kreowany przez prezydenta. – Dlaczego głowa państwa nie wyśle swojego przedstawiciela na rozprawę? Skąd ma pewność, kto będzie orzekał? Skoro skierował wniosek o zbadanie konstytucyjności ustawy, to powinien sprawę doprowadzić do końca – argumentuje parlamentarzysta.
Z powagi sytuacji i tego, że jest patowa, zdaje sobie sprawę kierownictwo samego trybunału. Na niedawno zorganizowanej konferencji prasowej wiceprezes Stanisław Biernat wskazał, że jeśli nikt umocowany przez prezydenta nie pojawi się na rozprawie, "ustawa będzie pozostawała w zawieszeniu".
Prezydent z jednej strony nie powinien bowiem podpisywać ustawy, którą uznaje za niezgodną z konstytucją, ale z drugiej strony to przecież nie do niego należy ocena. Andrzej Rzepliński zaznaczył zaś, że zgodnie z przepisami nikt nie może stawiać przeszkód i barier przed wykonywaniem przez trybunał jego funkcji kontroli zgodności przepisów z ustawą zasadniczą.
Nieoficjalnie mówi się, że możliwy jest scenariusz, w którym TK – mimo nieobecności przedstawiciela prezydenta – postanowi wydać wyrok, powołując się wprost na konstytucję.
– Taka sytuacja wydaje mi się dopuszczalna – mówi dr Kropiwnicki. – Taka sytuacja wydaje się niedopuszczalna – stwierdza dr Bidziński. A co na to wszystko najbardziej zainteresowany, czyli prezydent? Tego niestety nie wiadomo. Jego kancelaria zbyła nasze pytania krótko – milczeniem.
O co chodzi z tymi kuratorami
Nowelizacja ustawy o kuratorach sądowych dotyczyła usunięcia zakwestionowanych przez Trybunał Konstytucyjny przepisów rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 26 lutego 2013 r. w sprawie sposobu wykonywania obowiązków i uprawnień przez zainteresowanych w sprawach karnych wykonawczych. Zakwestionowane przez sędziów przepisy dotyczyły obowiązków zawodowego kuratora sądowego wobec kierownika zespołu kuratorskiej służby sądowej oraz uprawnień przyznanych kierownikowi zespołu wobec zawodowego kuratora sądowego. Wprowadzone w ustawie zmiany mają na celu wzmocnienie pozycji ustrojowej kierownika i zostały uznane przez parlamentarzystów za konieczne do poprawy jakości i sprawności pracy wszystkich kuratorów sądowych.
W dotychczasowym modelu ustrojowym kierownik w praktyce pełnił bowiem jedynie funkcje administracyjno-biurowe, a jego kompetencje w zakresie merytorycznego oddziaływania na pracę podległych mu kuratorów były kwestionowane. Nowelizacja zaś wprowadza czytelną strukturę organizacyjną kurateli sądowej, w której kurator sądowy zarządza kuratorską służbą sądową w okręgu i jest za to odpowiedzialny przed prezesem sądu okręgowego. Z kolei kierownik zarządza kuratorską służbą sądową w zespole i odpowiada przed kuratorem okręgowym. Zawodowi kuratorzy sądowi za należyte wykonywanie zadań powinni ponosić odpowiedzialność przed kierownikiem zespołu.

Jednocześnie ustawodawca postanowił uregulować prawnie możliwość ustanowienia zastępcy kierownika zespołu, który mógłby wykonywać obowiązki w zastępstwie za szefa, gdy ten byłby przez dłuższy czas nieobecny.