W Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie rządowego projektu noweli Prawa o ustroju sądów powszechnych, który wprowadza nowe zasady powoływania i odwoływania dyrektorów sądów i ich zastępców, a także zmiany w podległości służbowej dyrektorów sądów. Projekt zakłada m.in., że to minister sprawiedliwości, a nie prezesi sądów, będzie zwierzchnikiem dyrektorów, którzy zarządzają finansami sądów.
To jest tak naprawdę pomysł na wprowadzenie tylnymi drzwiami kontroli polityków PiS nad sądami powszechnymi, koniec trójpodziału władzy i krok w stronę jedynowładztwa znanego dyktaturom - oceniła na środowym briefingu w Sejmie Kamila Gasiuk-Pihowicz. Według niej, jeśli projektowane zmiany wejdą w życie, MS będzie trzymało sądy na naprawdę krótkiej smyczy. Gasiuk-Pihowicz przekonywała, że projekt, który będzie procedowany, tylko pozornie zawiera wyłącznie techniczne zmiany. Ich konsekwencje będą po prostu dramatyczne - oceniła.
Właściwie nie będzie już kryteriów oceny takiego kandydata (na dyrektora sądu - PAP), jego powołania, odwołania; to wszystko doprowadzi do tego, że Ministerstwo Sprawiedliwości będzie miało pełną władzę nad obsadzaniem stanowiska dyrektora sądu, co w konsekwencji może doprowadzić do tego, że pan (rzecznik MON, Bartłomiej) Misiewicz i jego koledzy z PiS będą mogli szukać kandydatów na to stanowisko po dyskotekach - mówiła. Podkreśliła, że po zmianach dyrektor z nadania PiS będzie decydował, czy prezes danego sądu będzie mógł organizować szkolenia, czy wskazywać sędziom inne godziny pracy. Ta ustawa po prostu ustawi sędziów w pozycji żebrzącej w stosunku do ministerstwa sprawiedliwości - mówiła posłanka Nowoczesnej.
Przekonywała, że jeśli jakiś sąd wyda niepodobający się władzy wyrok, dyrektor sądu podległy władzy będzie mógł na przykład odmówić remontów w danym sądzie lub dania odpowiedniej obsługi sekretariatu konkretnemu sędziemu. Dlatego - mówiła Gasiuk-Pihowicz - nowe przepisy mają być narzędziem do paraliżowania przez PiS pracy niewygodnych sobie sędziów. Jeśli porównamy wymiar sprawiedliwości do samochodu, to sędziowie w dalszym ciągu będą trzymali kierownicę, ale o tym, czy do samochodu zostanie wlana benzyna, będzie decydował PiS - przekonywała.
Wsparła ją Barbara Dolniak, która wskazywała, że projekt noweli Prawa o ustroju sądów powszechnych był opiniowany negatywnie przez sądy, Stowarzyszenie Sędziów Polskich "IUSTITIA", Sąd Najwyższy i Krajową Radę Sądownictwa.