Nie przepisałbym jej nawet w przypadku gwałtu - mówił minister.

Jakby pan zajrzał do dokumentu rejestrującego tę pigułkę, to jest tam 10 stron ostrzeżeń. Nie można tego typu preparatów wprowadzać na dostępność, jak leki przeciwbólowe – ocenił minister zdrowia. Radziwiłł uważa, że pigułka "dzień po" nie należy do kategorii leków naglących. - Wszystkie potencjalnie niebezpieczne preparaty muszą być dostępne na receptę i poprzedzone rozmową z lekarzem i jego radą – podsumowuje Gość Radia ZET.

Reklama

Dziś pacjent czeka w wielkiej kolejce na oddziale ratunkowym – to rozładowujemy. Po szpitalu nie ma dokąd pójść do specjalisty – to załatwiamy. Po operacji nie ma szansy na rehabilitację – to załatwiamy – mówił o ustawie o sieci szpitali, Gość Radia ZET. Dodał, że służba zdrowia w Polsce jest co prawda coraz lepsza, ale nasze oczekiwania rosną coraz szybciej. Minister uważa, że gdyby zapytać przeciętnego pacjenta, to problemem nie jest jakość procedur, tylko zagubienie w systemie.

Dopytywany przez Konrada Piaseckiego o wicepremiera Gowina, który krytykuje ustawię o sieci szpitali, odpowiada, że zmiany, które zostały dokonane w projekcie, zbliżają go z Gowinem do siebie i wkrótce osiągną konsensus. - Jest jeszcze trochę czasu, żebyśmy się wzajemnie przekonywali. Dlatego odsunęliśmy termin wejścia w życie – mówi Konstanty Radziwiłł.

Zdaniem ministra zdrowia nie ma zagrożenia, by projekt nie miał poparcia większości w Sejmie, gdzie w klubie PiS związana z Gowinem grupa liczy dziewięciu posłów (klub PiS ma 234 z 460 posłów). - Myślę, że jest duża szansa, że przynajmniej część tych osób da się przekonać. Sejm to poza tym są także inni i myślę, że nie ma problemu z tym, ja nie obawiam się tego, żeby ten projekt w Sejmie upadł - przekonywał Radziwiłł.

Reklama

Dopytywany, czy uzależnia swoje losy na stanowisku ministra zdrowia od uchwalenia projektu, Radziwiłł powiedział: - Ja nie jestem szefem partii, ja nie jestem szefem rządu i proszę im zostawić decyzję w tym zakresie.

Oczywiście ja się bardzo emocjonuje tą ustawą, ale przede wszystkim skupiam się na jej merytorycznej zawartości. Poprawiamy to od kilku miesięcy, a w zasadzie od roku tak naprawdę praca nad tym trwa, zapraszamy do pracy mnóstwo ekspertów i ona jest naprawdę dobrze przygotowana - dodał.

Minister zapewnił, że nie obawia się o losy projektu, ani o losy pacjentów.

Pytany o obawy, że projektowana ustawa doprowadzi do upadku części prywatnych szpitali, minister zdrowia odpowiedział, żeby nastąpiła diametralna zmiana w porównaniu do tego, co jest obecnie. Duża część takich placówek - tłumaczył Radziwiłł - wykonuje świadczenia jednodniowe, które będą rozliczane tak, jak do tej pory, a projekt o sieci szpitali dotyczy przede wszystkim podstawowego zabezpieczenia pacjentów, szczególnie tych szpitali, które mają oddziały ratunkowe.

We wtorek rząd wprowadził do projektu autopoprawkę, zgodnie z którą ustawa miałaby wejść w życie od 1 października, a nie jak pierwotnie planowano od 1 lipca.

Zgodnie z projektem szpitale będą kwalifikowane do sieci po spełnieniu ściśle określonych kryteriów dotyczących zakresu i charakteru udzielanych świadczeń, niezależnie od struktury własności. Szpitale znajdujące się w sieci mają zostać podzielone na siedem poziomów systemu zabezpieczenia, a kwalifikacji do każdego poziomu będzie się dokonywać na cztery kolejne lata kalendarzowe. Placówka zakwalifikowana do sieci będzie miała zagwarantowane zawarcie umowy z NFZ.

W sobotę Gowin mówił, że ze zmian proponowanych przez MZ należy zrezygnować lub przeprowadzić pilotaż, by je przetestować. Według wicepremiera projektowana ustawa mogłaby "wręcz doprowadzić do pogorszenia opieki zdrowotnej".