W ramach nadzoru podjąłem wszystkie te czynności, które podjąć powinienem, to przede wszystkim. Jeżeli pojawi się gdziekolwiek taka wątpliwość ze strony pani premier czy kierownictwa partii, pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, jestem do dyspozycji - powiedział Adamczyk, odnosząc się w Radiu Zet do nieprawidłowości w funkcjonowaniu spółki PKP SA. W maju 2016 r. spółka ta zawarła opiewającą na blisko 2 mln zł umowę dotyczącą ochrony podczas przygotowań do Światowych Dni Młodzieży. W marcu tego roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła prezesowi i członkom zarządu PKP SA zarzuty oszustwa na szkodę PKP S.A.

Reklama

Ja i moi koledzy powtarzają, że stale są do dyspozycji, bo przecież wiemy, że jesteśmy oceniani i w stosunku do nas powinny być podejmowane decyzje, tak, że każdego dnia każdy z ministrów jest przygotowany na to, że ten moment zakończenia jego misji może mieć miejsce - dodał.

Rozmawialiśmy z panem prezesem Kaczyńskim już wiele miesięcy temu, informowałem, tak jak panią premier Beatę Szydło, tak samo pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego (...) informowałem o tym, że doszło do pewnych zjawisk, które zmusiły mnie do tego albo zobowiązały mnie bardziej do tego, żeby zawiadomić CBA o tych nieprawidłowościach, co stało się zresztą 5 lipca - powiedział Adamczyk.

Pytany o to, czy nie zwlekał zbytnio ze zgłoszeniem sprawy do CBA, minister odpowiedział: Pojawił się w czerwcu mail, w którym jeden z redaktorów zadawał pytania dotyczące - ale to zadawał pytania rzecznikowi prasowemu PKP - dotyczące pewnego przetargu i wokół tego wytworzyła się dyskusja.

Dokumenty, albo inaczej, materiały, które kazały mi działać w sposób natychmiastowy, dowiedziałem się o nich 27 (czerwca - przyp. PAP) - tłumaczył Adamczyk, dodając, że 28 czerwca dostał materiały do ręki. Z załącznikami zawiadomienie przesłałem 5 lipca - powiedział minister. Niezbędna zwłoka to 14 dni (...) mówi się o tym, że funkcjonariusz publiczny powinien bez zbędnej zwłoki przekazać informacje właściwym organom - podkreślił.

Reklama

Dopytywany, czy ma w tej sprawie czyste sumienie, minister wskazał: Uważam, że tak, bo do 28 (czerwca - przyp. PAP) jeden z moich zastępców prowadził procedury wyjaśniające, ja te materiały otrzymałem do ręki 28 (...) dowiedziałem się o ich zawartości 27.

Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę na to, że z dymisjami w PKP czekano aż do marca.

Ja nie jestem sądem, a w materiałach, które otrzymałem, były to wątpliwości, a nie dowody - powiedział Adamczyk. Nie pojawiły się tam zarzuty bezpośrednio korupcyjne, nie pojawiły się zarzuty zaboru mienia, nie pojawiły się zarzuty kryminalne- tłumaczył. Pojawiły się podejrzenia, a kiedy pojawiły się zarzuty, panie redaktorze, to tego samego dnia, kiedy pojawiły się zarzuty, wszyscy członkowie zarządu przestali pełnić swoje funkcje, bo po prostu podjąłem decyzję o ich odwołaniu - zaznaczył.

Adamczyk został również zapytany o poniedziałkowe spotkanie z prezesem PiS-u Jarosławem Kaczyńskim, którego tematem był rządowy program Mieszkanie Plus. Prezes PiS przed spotkaniem mówił o "pewnej różnicy zdań" odnośnie programu.

O Mieszkaniu Plus z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim, z moimi zastępcami (...) rozmawiamy już od długiego czasu i spotkanie wczorajsze było spotkaniem dużo wcześniej umówionym, żadnych sensacji - powiedział Adamczyk. Dopytywany czy "różnica zdań" w kwestii programu, o której mówił Kaczyński, jest fundamentalna, Adamczyk zaprzeczył. Dodał również, że ze spotkanie wszyscy wyszli zadowoleni.

Pan prezes Jarosław Kaczyński problemem mieszkaniowym w Polsce, albo inaczej - zlikwidowaniem problemu deficytu mieszkaniowego - interesuje się nie od roku, nie od kilku miesięcy, interesuje się już od wielu lat - podkreślił, dodając, że "jeżeli my mówimy o przyszłości państwa, to Polakom należy zabezpieczyć godne miejsca, w którym na co dzień mogą funkcjonować".