Minister obrony narodowej skierował do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa z art. 129 kodeksu karnego (tzw. zdrady dyplomatycznej) przez byłego premiera Donalda Tuska. Według zawiadomienia złożonego w poniedziałek wieczorem były premier miał się go dopuścić, m.in. wydając zgodę na badania katastrofy smoleńskiej zgodnie z przepisami konwencji chicagowskiej, a nie polsko-rosyjskiego porozumienia z 1993 r.
Według doniesienia Donald Tusk nie zagwarantował udziału przedstawicieli polskich śledczych we wszystkich czynnościach i nie doprowadził do zwrotu Polsce wraku tupolewa.
– Zawiadomienie jest przedmiotem analizy. Prokurator na wydanie decyzji o wszczęciu lub odmowie wszczęcia postępowania ma 30 dni – mówi Arkadiusz Jaraszek z Prokuratury Krajowej (PK). – Treść zawiadomienia będzie analizowana też pod kątem ewentualnej łączności z postępowaniem, które prowadzone jest w ramach zespołu śledczego nr 1 w PK powołanego do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej – dodaje. Śledczy badają też sprawę pod kątem popełnienia przestępstwa zdrady dyplomatycznej, ale jest to śledztwo w sprawie. Co oznacza, że nikomu nie postawiono zarzutów.
Wcześniej prokuratura już dwukrotnie (na skutek zawiadomienia mec. Stefana Hambury i Stowarzyszenia Solidarni) umarzała analogiczne postępowania wobec Tuska. Do tej pory art. 129 k.k. oficjalnie nie został zastosowany. Nieoficjalnie się mówi, że w czasach prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego na jego podstawie skazano za defraudacje attaché wojskowego. Te informacje trudno jednak zweryfikować, bo orzeczenie (nawet jeśli zapadło) pozostaje niejawne.
Zdaniem dr. Marka Wasińskiego z Uniwersytetu Łódzkiego problem kwalifikacji działań szefa rządu bezpośrednio po katastrofie jako „zdrady dyplomatycznej” jest bardzo złożony.
– Ocenę działania byłego premiera należy pozostawić organom ścigania. Jest tu kilka problemów, które przy pobieżnej ocenie nie są oczywiste. Np. trzeba wykazać, że Donald Tusk chciał wywołać niekorzystne dla Polski skutki, lub co najmniej godził się na nie. Warto pamiętać, że gdyby nie doszło do uzgodnienia procedury badania przyczyny katastrofy, to Rosja i tak zajęłaby się sprawą jako państwo, w którym doszło do zdarzenia.
Należy też ustalić, czy doszło do „działania na szkodę RP”. – Sytuacja nie jest jednoznaczna, gdy wziąć pod uwagę, że doszło do milczącego zaakceptowania działań strony rosyjskiej prowadzących do tego, że Polska stała się zaledwie obserwatorem śledztwa. To dosyć osobliwe stanowisko w przypadku katastrofy, w której zginęła elita państwowa – dodaje.
Doniesienie Antoniego Macierewicza wywołało gorące reakcje polityczne. Ucieszyło część polityków PiS, którzy obarczają Tuska odpowiedzialnością za katastrofę smoleńską. Reakcja klubu PiS była stonowana. – Każdy ma prawo składać wnioski do prokuratury, jeśli jest cień podejrzenia co do działalności. Nie dziwi mnie, że Macierewicz takie zawiadomienie złożył w sprawie Tuska. Opozycja ma prawo składać wnioski do prokuratury. My też – mówiła na konferencji prasowej rzecznik PiS Beata Mazurek.
Jeden z naszych rozmówców powiedział, że w związku z wnioskiem Macierewicza zostaną podjęte działania na kolejnym posiedzeniu Sejmu. W obozie rządzącym inicjatywa jest odbierana wieloznacznie. – To wyjście do przodu. Wczoraj pojawił się krytyczny tekst w „Do Rzeczy” i to była reakcja na krytykę – uważa jeden z polityków. Autor tekstu Wojciech Wybranowski punktował podkomisję smoleńską za brak rezultatów prac, podobnie jak samego szefa MON.
Doniesienie Macierewicza to wejście w kompetencje szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Podległa mu prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy i jednym z jego wątków jest możliwość zdrady dyplomatycznej przez funkcjonariuszy publicznych. – Ziobro jest w trudnej sytuacji. Jak ma przyznać, że nie było zdrady Tuska – mówi jeden z polityków opozycji.
PO broni byłego lidera. – To efekt braku rezultatów podkomisji smoleńskiej. Minister Macierewicz łapie się różnych brzytew. Oskarżenie Tuska o zdradę dyplomatyczną jest absurdalne, nawet kosmiczne. Niech Antoni Macierewicz codziennie składka wniosek na Tuska, to notowania PiS będą spadały. To nieporadna próba odreagowania zwycięstwa Tuska w Brukseli – komentował Tomasz Siemoniak. Z kolei lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz wiąże wniosek szefa MON ze zbliżającą się siódmą rocznicą katastrofy smoleńskiej. Mówi: – Data wniosku jest nieprzypadkowa. To podgrzewanie atmosfery przed rocznicą. Kolejny raz dzielenie Polaków.
Karać można tylko za działania umyślne
Przestępstwo zdrady dyplomatycznej to rzadko używany przepis. Co za nie grozi?
Dr Mikołaj Małecki katedra prawa karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego: Zgodnie z art. 129 kodeksu karnego od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Sprawcą jest osoba, która będąc upoważniona do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej. „Działanie na szkodę” jest znamieniem bardzo niedookreślonym. Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego – dotyczącym art. 231 par. 1 k.k., gdzie mowa o funkcjonariuszu publicznym działającym na szkodę interesu publicznego – nie musi dojść do powstania szkody, ale też nie wystarczy sama abstrakcyjna możliwość jej wystąpienia.
Czy można je popełnić nieumyślnie?
Odpowiedzialność karna jest tu ograniczona do działania umyślnego. W momencie czynu sprawca musi przynajmniej przewidywać i godzić się na to, że zostanie sprowadzona realna groźba szkody. Przypadkowe nieostrożności czy nawet lekkomyślne niedopełnienia obowiązków nie wchodzą w grę. Co ważne, oceniając, czy zostały spełnione znamiona z art. 129 k.k., nie można rozumować ze skutku na przyczynę – czyli nie można uznać, że skoro doszło do uszczerbku w dobrach Rzeczypospolitej, wcześniejsze działanie było niezgodne z prawem.
Szef MON Antoni Macierewicz, składając zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 129 k.k. przez Donalda Tuska, wskazał, że jednym z przejawów była zgoda na stosowanie przepisów konwencji chicagowskiej do badania katastrofy.
Działanie na szkodę musi być zachowaniem bezprawnym i oceniamy to obiektywnie. Oznacza to, że jeśli jakieś przepisy, reguły postępowania lub praktyka dyplomatyczna umożliwiały np. przedstawicielowi rządu podejmowanie określonych działań, to nawet jeśli po fakcie ktoś oceni je negatywnie, nie można z tego faktu wywodzić niekorzystnych skutków prawnych. Osobę działającą lege artis chroni prawo.
W przepisie jest mowa o „działaniu” na szkodę RP. A co z celowym zaniechaniem działań?
W wielu miejscach kodeksu karnego określenie „działa” oznacza też zaniechanie. Słowo „działa” w art. 129 k.k. wskazuje, że właśnie to zachowanie sprawcy – a nie inne czynniki – ma być przyczyną zagrożenia dla dóbr RP. Przestępstwo można popełnić, podejmując działania, jak też umyślnie powstrzymując się od wykonywania obowiązków. ⒸⓅ
To paragraf na dyplomatów
Minister obrony narodowej złożył do Prokuratury Krajowej doniesienie o możliwości popełnienia przez Donalda Tuska przestępstwa z art. 129 k.k. Jak pan to ocenia?
Dr Robert Krzysztof Tabaszewski, Katolicki Uniwersytet Lubelski: Prezes Rady Ministrów ponosi odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu, a nie przed sądem powszechnym.
Wydaje mi się, że niemożliwe jest przyjęcie, by premier rządu, a więc organ władzy wykonawczej, mógł dopuścić się przestępstwa zdrady dyplomatycznej.
Dlaczego?
Zasadnicze pytanie brzmi: Czy można postawić zarzut zdrady dyplomatycznej osobie, która nie tyle jest upoważniona do występowania w imieniu RP, ile jest przedstawicielem władzy wykonawczej. Ten przepis dotyczy szczególnej kategorii osób, a występujących na podstawie upoważnienia, a które znajdują się za granicą. Chodzi tu zwłaszcza o przedstawicieli służby zagranicznej, czyli osoby wchodzące w skład polskiego korpusu dyplomatycznego i konsularnego, a także urzędników państwowych, w szczególności pracowników MSZ i innych resortów, funkcjonariuszy państwowych, oddelegowanych na podstawie upoważnienia członków rządu czy parlamentarzystów reprezentujących RP za granicą. To przestępstwo, którego sprawcą nie może być każdy, tym bardzkiej osoba, która dysponuje upoważnieniem, tzn. wysyła podmioty specjalne, ponoszące odpowiedzialność na podstawie art. 129.
Jest wątpliwe, by członek rządu był adresatem tego przepisu, chyba że jest ministrem spraw zagranicznych?
Nawet on ani wiceministrowie MSZ nie podlegają pod ten przepis, bo to oni dokonują tego upoważnienia. On dotyczy głównie personelu dyplomatycznego. Trudno, żeby postawić zarzut zdrady dyplomatycznej konstytucyjnemu prezydentowi czy premierowi. Takie osoby mogą np. popełnić przestępstwo szpiegostwa, ale nie zdrady dyplomatycznej. Przyjęcie takiej konstrukcji prawnej, że za to przestępstwo może odpowiadać szef rządu, jako organ władzy wykonawczej, jest wysoce ryzykowne i obarczone błędem logicznym. Nagle okazałoby się, że na podstawie art. 129 możliwe byłoby zastępcze wykonywanie czynności zastrzeżonych dla Trybunału Stanu przez sąd powszechny, tylko nie wiem, czy takie było pierwotne założenie ustawodawcy.