Badanie katastrofy smoleńskiej w Polsce przeprowadziła Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja ta stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
Jednym z członków komisji Millera był dr Maciej Lasek - później został on szefem zespołu, który przypominał jej ustalenia.
Decyzją obecnego ministra obrony Antoniego Macierewicza od ponad roku przyczyny katastrofy wyjaśnia podkomisja działająca przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. W poniedziałek zaprezentowała film obrazujący jej ustalenia - wynika z niego, że Tu-154M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. - W wyniku przeprowadzonych eksperymentów możemy powiedzieć, że najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową - wynika z filmu podkomisji smoleńskiej, który został zaprezentowany w poniedziałek w rocznicę katastrofy.
Z ustaleń podkomisji wynika, że prawdopodobnym powodem, dla którego samolot nie mógł natychmiast odejść na drugi krąg była seria awarii.
Macierewicz mówił we wtorek rano w Polskim Radiu 24, że podkomisja starała się, by dziennikarze nie wiedzieli, jak przebiegały badania w ubiegłym roku. - Staraliśmy się by one (badania) mogły być realizowane w ciszy i w spokoju, bez awantur, bez napaści, bez dodatkowych komplikacji. Tak, żeby naukowcy mogli te dziesiątki eksperymentów - które były przeprowadzone - przeprowadzić rzeczywiście w atmosferze naukowej - tłumaczył szef MON.
Przekonywał, że podkomisja przeprowadziła "setki eksperymentów". - Żadnego z nich niestety nie zrobiła nigdy komisja pana Millera. Eksperymentem jednym, który zrobiła, to było - proszę mi wybaczyć - ale naprawdę przepisanie raportu pani Anodiny (Tatiany, szefowej MAK - PAP). I to był eksperyment, który nie udał się - ocenił Macierewicz.
W ocenie szefa resortu obrony "ilość niesprawiedliwych słów, jakie padły wobec komisji wczoraj ze strony właśnie takich osób, jak pan dr Lasek, czy innych, była naprawdę bardzo duża". - To są inwektywy, które bazują na tym, że nazwiska i dorobek ludzi, którzy pracują w komisji, nie są powszechnie znane, nie są codziennie reklamowane, tak jak reklamowany jest pan Lasek - mówił.
Macierewicz zwrócił się do dr Laska, wskazując, że zarówno on - jak i ludzie z jego zespołu - mogą stanąć do dyskusji naukowej z Komisją Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
- Ten materiał, te dziesiątki badań, które wczoraj były pokazane, są do naukowej dyskusji. One zostały już zakończone i mogą być poddane osądowi naukowemu - zaznaczył. - Proszę bardzo. Jesteśmy do tego gotowi. W dowolnym gremium, na dowolnych zasadach - ale naukowych, równoprawnych i merytorycznych, a nie propagandowych - na dowolnym uniwersytecie czy instytucie badawczym, pod auspicjami obiektywnych uczonych, możemy taką dyskusję zrobić - zapewnił minister obrony narodowej.
Macierewicz odniósł się też do procesu b. szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego i czterech innych urzędników, oskarżonych w trybie prywatnym przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu z 10 kwietnia 2010 r., który przed warszawskim SO trwa od marca 2016 r. Podsądni nie przyznają się do zarzutów, za które grozi im do 3 lat więzienia. Akt oskarżenia wniesiono po tym, gdy Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła prawomocnie śledztwo ws. organizacji lotów premiera i prezydenta do Smoleńska.
Szef MON był pytany o to, czy zeznania b. szefa MSZ Radosława Sikorskiego - który we wtorek ma w sądzie zeznawać jako świadek - wniosą do sprawy coś nowego. Według Macierewicza Sikorski jest świadkiem "bardzo ważnym". - Jego wgląd w działania związane z wszystkimi rozmowami na temat przygotowań do lotu TU-154 był olbrzymi. Tak naprawdę miał największą wiedzę na temat tego kto z kim, o czym rozmawiał i szereg tych rozmów on przygotowywał i on tymi rozmowami i ustaleniami kierował.
- To jest w jego zakresie obowiązków, on musiał o tym wiedzieć, on musiał o tym decydować. Wykręcanie się przez niego w tej sprawie, byłoby nie tylko śmieszne, ale także byłoby narażeniem się, na przyznanie się do popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków - powiedział Macierewicz.