O dr. inż. Wacławie Berczyńskim zrobiło się głośno na skutek działalności zespołu parlamentarnego, który działał pod przewodnictwem wówczas posła Antoniego Macierewicza, w Sejmie poprzedniej kadencji. Berczyński - obok Wiesława Biniendy, Grzegorza Szuladzińskiego i Kazimierza Nowaczyka - był jednym z jej najważniejszych ekspertów. Cała czwórka za swą działalność w ramach zespołu otrzymała tytuł Człowieka Roku 2013 "Gazety Polskiej".
Wacław Berczyński swą karierę naukową rozpoczął w Łodzi, gdzie najpierw skończył studia na tamtejszej politechnice, a później rozpoczął pracę w Katedrze Mechaniki Technicznej. Swą edukację rozszerzył o studia matematyczne na Uniwersytecie Łódzkim. Również w Łodzi obronił doktorat z mechaniki. Ale to nie koniec jego ścieżki edukacyjnej - w 2002 roku Berczyński - już jako doktor inżynier - zrobił magisterium na Uniwersytecie Południowej Kalifornii; studiował Inżynierię Systemów.
Do Stanów Zjednoczonych Berczyński trafił w 1981 roku, osiadł w Filadelfii. Wtedy, jak pisał "Wprost", inżynier, przez ponad dekadę członek PZPR, zaczął zapraszać przedstawicieli polskiego świata artystycznego.
Magisterium na amerykańskim uniwersytecie to miało mieć wielkie znaczenie w jego karierze zawodowej. Jedna z teorii mówi, że studia były wymogiem, którego spełnienie wymusiła praca w zespole Boeinga. Według oficjalnego CV, dr. Berczyński był konstruktorem działu wojskowo-technicznego. Jednak "spiskowa" teoria mówi, że studia miały uchronić go przed utratą pracy na stanowisku informatyka/programisty.
Oficjalna biografia eksperta mówi również o tym, że jest on ekspertem w dziedzinie konstruowania kadłubów i skrzydeł samolotów i śmigłowców; ma się specjalizować w materiałach kompozytowych. W związku z tym podawana jest informacja o jego współpracy z NASA oraz Organizacją Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego.
Jak podawał TVN24bis, Wacław Berczyński w październiku 2016 r. został przewodniczącym Rady Nadzorczej w Wojskowych Zakładach nr 1 w Łodzi. Stanowią one jedną ze składowych Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Badanie katastrofy smoleńskiej
- Pierwsza myśl, kiedy zobaczyłem zdjęcia z Siewiernego? To niemożliwe, żeby samolot, spadając z wysokości 20 metrów, z prędkością 250 km/h, rozpadł się w taki sposób - mówił Wacław Berczyński w rozmowie z Radiem Maryja w maju 2012 roku, już po publikacji raportu komisji Jerzego Millera. - Byłem coraz bardziej zaniepokojony. To zupełnie nie korelowało z moją wiedzą i doświadczeniem. Podejrzewałem, że to wszystko, co nam mówią, jest nieprawdziwe - dodawał.
W czerwcu 2012 roku dr Berczyński był kategoryczny: Jedynie eksplozja mogła spowodować wyrwanie dziesiątków nitów spajających konstrukcję skrzydła rządowego tupolewa. Takie stanowisko opisał serwis niezależna.pl.
W 2013 roku dr inż. Wacław Berczyński postawił tezę, że samolot Tu-154M rozpadł się w powietrzu jeszcze przed uderzeniem w ziemię. - Samolot musiał rozpaść się w powietrzu. Wykonałem bardzo proste obliczenia. Cała część tylna z silnikami odpadła już w powietrzu. (...) Kokpit również odleciał w powietrzu. Ta część upadła kołami w dół, natomiast część środkowa upadła kołami do góry. Musiała być duża siła wewnętrzna, która spowodowała rozpad samolotu na te trzy zasadnicze części a potem rozpad na tysiące mniejszych kawałków - tłumaczył Berczyński na antenie telewizji Niezależna Polonia.
W 2016 roku, już jako przewodniczący podkomisji ds. badania katastrofy smoleńskiej, Berczyński przekonywał, że przyczyny i okoliczności tragedii da się zbadać, nawet nie posiadając wraku tupolewa. - Trochę szczątków samolotu mamy. Przywieźli go ludzie, wycieczki. Mamy tego wystarczająco dużo żeby przeprowadzić badania metalurgiczne. Zrobimy model samolotu. Nie możemy odtworzyć samolotu, bo go nie mamy. Normalna procedura jest taka, że ten wrak się składa i patrzy się co się stało. Nie mamy go i nie wiadomo, czy będziemy mieli, dlatego zbudujemy model samolotu. Zbadamy go w tunelu aerodynamicznym w różnych położeniach, również z kawałkiem urwanego skrzydła. Wszyscy deklaruję współpracę, chcą nam pomóc. Nawet bez wraku możemy odtworzyć przebieg katastrofy - wyjaśniał w maju 2016 roku w TVP Info. Tłumaczył, że podkomisja bada wszystko to, co miała do dyspozycji komisja kierowana przez Jerzego Millera, ale bez przyjętych przez nią wniosków.
W dniu siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej kierowana przez dr. Berczyńskiego podkomisja zaprezentowała rezultat swych prac. Wynika z nich, że polski Tu-154M w Smoleńsku został rozerwany eksplozjami w kadłubie, centropłacie i skrzydłach, a destrukcja lewego skrzydła rozpoczęła się jeszcze przed przelotem nad brzozą. CZYTAJ WIĘCEJ >>>