Bączek pytamy, czy obecnie wiemy więcej na temat działania służb przed i po katastrofie smoleńskiej powiedział w Polskim Radiu24, że "wiemy więcej, ale nie wiemy jeszcze wszystkiego".

Według niego najważniejsze są kwestie dotyczące zachowania służb przed wizytą, jej zabezpieczania, wszczętych procedur, a także zachowania służb po 10 kwietnia 2010 r. do jesieni 2015 r. - To, czy służby dołożyły wszelkiej staranności, co do wyjaśnienia przyczyn katastrofy, czy zbierały informacje, czy informacje, które docierały do służb były weryfikowane i przedstawiane innym organom: prokuraturze, premierowi, marszałkowi pełniącemu urząd prezydenta, a następnie prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu - podkreślił szef SKW.

Reklama

Jak zaznaczył ws. działań ówczesnego SKW "wiemy na tyle więcej, że zostało skierowane zawiadomienie do prokuratury". Podkreślił, że nie może mówić o szczegółach, "bo zawiadomienie jest ściśle tajne w zakresie organizacji wizyty w Smoleńsku, jak i zawiadomienie - poniekąd pokrywają się te zawiadomienia, bo występują te same osoby między innymi - dotyczące kontaktów, współpracy SKW a FSB".

Bączek nie chciał odpowiadać na pytanie, jakie nieprawidłowości wykryto w SKW. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że wiele analiz, które były tworzone, robione w latach poprzednich przez zespół parlamentarny dotyczących prac służb specjalnych, były analizami trafnymi - zaznaczył. Pytany, potwierdził, że podczas organizacji lotu do Smoleńska były nieprawidłowości w BOR, MSZ i SKW.

- Można przyjąć za pewnik, że czas po 10 kwietnia był punktem zwrotnym w działaniach Służby Kontrwywiadu Wojskowego. O ile wcześniej były kontakty służbowe, dyplomatyczne z FSB, to po 10 kwietnia te kontakty przerodziły się we współdziałanie (...) Tak jakby była to służba sojusznicza - powiedział szef SKW.

Pod koniec lutego szef SKW zapowiadał złożenie do prokuratury pierwszego zawiadomienia dotyczącego błędów, zaniechań poprzedniego kierownictwa SKW w sprawie katastrofy smoleńskiej. Mówił wówczas, że podstawą są dokumenty odnalezione w służbie.

Reklama

Bączek podkreślił we wtorek, że przesłuchanie przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska w charakterze świadka może rzucić nowe światło na to, co działo się w służbach po katastrofie smoleńskiej.

- Jeden z bohaterów tamtych wydarzeń, pan Bogdan Klich, ówczesny minister obrony narodowej wspomniał, że nic nie wiedział o takiej współpracy - powiedział Bączek. Zaznaczył, że zgodnie z przepisami współpraca, może być zawarta po zaopiniowaniu przez szefa MON.

Okoliczności katastrofy smoleńskiej bada specjalny zespół prokuratorów Prokuratury Krajowej. W początkach kwietnia ubiegłego roku PK po sześciu latach przejęła śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej od zlikwidowanej prokuratury wojskowej.

10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka.