- Nie jestem upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji na temat śledztwa - powiedział w środę premier Donald Tusk po wyjściu z przesłuchania w warszawskiej prokuraturze.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk w środę w warszawskiej prokuraturze, od godz. 12.00 zeznawał jako świadek w śledztwie dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa.
- Nie jestem upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji na temat śledztwa. Pan prokurator uprzedził, zgodnie z przepisami, że nie można w żaden sposób naruszać tajemnicy śledztw. Sprawa dotyczy poważnych kwestii, więc pragnę pozostać dyskretny - powiedział Tusk.
- Nie mogę narzekać na gościnność prokuratury. Dostałem kawę, herbatę i wodę - dodał.
Pytany przez dziennikarzy, po zakończeniu wielogodzinnych zeznań w siedzibie warszawskiej prokuratury, czy jego przesłuchanie ma charakter polityczny, Tusk odpowiedział twierdząco. - Cała sprawa ma charakter wybitnie polityczny - podkreślił.
- Poinformowałem pana prokuratora, że zjawiłem się ze względu na szacunek przede wszystkim dla państwa polskiego. Zdaję sobie sprawę, że najlepiej byłoby, gdybyśmy mieli sobie wyjaśniać w sposób cywilizowany wszystkie sprawy i wątpliwości, ale poinformowałem także, że mój urząd objęty jest pełnym immunitetem zgodnie z prawem europejskim - relacjonował b. premier.
- Skorzystam z immunitetu wtedy, kiedy dojdę do wniosku, że celowo wykorzystywane są sprawy przeciwko mnie po to, aby utrudnić lub uniemożliwić mi sprawowanie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jeśli tak, to nie będę się wahał - zapowiedział Tusk.
- Proponowałem, aby przesłuchanie odbyło się w miejscu pracy, w Brukseli, ale z powodów technicznych, jak tłumaczono, odmówiono tej możliwości - powiedział Donald Tusk po przesłuchaniu w warszawskiej prokuraturze.
-Z całą pewnością wielo, wielogodzinne przesłuchanie nie ułatwia wykonywania obowiązków, ale wiem także, że to również jest mój publiczny obowiązek - powiedział Tusk.
Dodał, że nie chce spekulować, jakie mogą być dalsze działania prokuratury.
Pytany przez dziennikarzy, dokąd wybiera się po przesłuchaniu i "czy pociągiem lub na piechotę", odpowiedział: "Na razie na piechotę do samochodu, później odwiedzę bliskich przyjaciół. O której ruszę w stronę Gdańska nie wiem. Szczerze powiedziawszy jestem na czczo od wczoraj więc (...) muszę nadrobić pewne zaległości".
Zgromadzeni przed siedzibą prokuratury skandowali: "Dziękujemy!". "To ja dziękuję bardzo. Trzymajcie się" - odpowiedział Tusk.
Specjalne powitane
Donald Tusk przyjechał do Warszawy w środę przed południem z Sopotu pociągiem Pendolino. W podróży towarzyszył mu m.in. były rzecznik rządu Paweł Graś. Na stołecznym Dworcu Centralnym przywitali go m.in. inni jego dawni bliscy współpracownicy: b. premier Ewa Kopacz, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa Błońska, b. wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska, b. wiceszef MSZ ds. UE Rafał Trzaskowski, a także posłowie: Cezary Tomczyk, Jakub Rutnicki i Sławomir Nitras. Nie było szefa PO Grzegorza Schetyny.
Na peronie zebrał się tłum zarówno zwolenników Tuska, wśród których dominowali działacze młodzieżówki PO, Stowarzyszenia Młodych Demokratów, i Komitetu Obrony Demokracji, jak i przeciwników, m.in. z klubów Gazety Polskiej.
Po wyjściu z pociągu Tusk udał się pieszo do warszawskiej prokuratury okręgowej przy ul. Nowowiejskiej. Wychodząc z dworca Warszawa Centralna, szef Rady Europejskiej był pytany, jak ocenia zorganizowane mu przez zwolenników powitanie. "Bardzo się cieszę" - powiedział b. premier.
Pytany o nadzieje, jakie wyrażają jego zwolennicy, Tusk odparł, że trzeba by się dopytać, o jakie nadzieje chodzi. Ja jestem bardzo krytyczny wobec tego, co dzieje się dziś w naszej ojczyźnie, ale wszystko jest dziś w rękach ludzi, tutaj żaden pojedynczy wysiłek nic nie zmieni - powiedział.
Wcześniej w środę, przed wyjazdem z Sopotu, b. premier podkreślał, że nie ma najmniejszych zastrzeżeń do pracy służb specjalnych po katastrofie smoleńskiej. Byłbym wyjątkiem w Polsce, gdybym powiedział, że sprawa ta jest neutralna i że wszystko jest w tej kwestii uczciwe. Nie mam wątpliwości, że to jest element politycznej nagonki, czego autorzy zresztą nie ukrywają - dodał Tusk.
O tym, że środowe przesłuchanie ma charakter polityczny przekonana jest też Ewa Kopacz. Uważam, że to jest upolityczniona sprawa. Tą sprawą zajmowano się wcześniej i prokuratura ją umorzyła. Dzisiaj, kiedy ci jedyni słuszni, jak to oni twierdzą, doszli do władzy, tak to się rozwija - powiedziała b. premier PAP.
Podkreślała przy tym, że Tusk nie zasługuje na sposób, w jaki jest traktowany przez obecne władze. Uważam, że nie zasługuje na takie traktowanie, wykorzystywanie polityki i władzy, jaką posiada PiS do tego, żeby krzywdzić człowieka, który autentycznie jest patriotą, który nie musi tatuować na swoim czole +jestem patriotą+. On swoimi czynami świadczył jak bardzo jest przywiązany do swojego kraju - dodała Kopacz.
Wsparcie dla b. szefa rządu deklarowała też Małgorzata Kidawa-Błońska. Jako przyjaciele powinniśmy być tutaj z nim na dworcu, podziękować mu za +27 do jednego+ i dodać otuchy, żeby się trzymał i dalej reprezentował nas bardzo godnie i dzielnie w Europie - powiedziała PAP wicemarszałek Sejmu, nawiązując do wyniku marcowego głosowania nad ponownym wyborem Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Wówczas to premier Beata Szydło, jako jedyna spośród 28 szefów rządów państw UE, nie poparła jego kandydatury, forsując na to stanowisko europosła Jacka Saryusz-Wolskiego.
Na Dworcu Centralnym obecny był też lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski. Jak mówił PAP, chciał w ten sposób zademonstrować swoją życzliwość dla Donalda Tuska. Polacy nie uwierzą w politycznie umotywowane zarzuty wobec Tuska, nie zgodzą się na to, żeby niszczyć ludzi w sposób bezsensowny i bezpodstawny - powiedział lider KOD. Pytany o manifestację zorganizowaną przez kluby Gazety Polskiej, Kijowski powiedział: Niestety w Polsce zawsze tak jest, że musi się znaleźć ktoś, kto przychodzi tylko po to, żeby innym dokuczać, widać że znaleźli się ludzie, którzy chcą innym utrudniać życzliwe spotkanie - uznał Kijowski.
W podobnym tonie wypowiadali się też inni działacze Komitetu. Jedna z aktywistek, która - jak mówiła dziennikarzom - przyjechała z Kujawsko-Pomorskiego przekonywała, że Tusk potrzebuje dziś wsparcia. Potrzeba wsparcia - nas, jako rodaków, zdrowo myślących, o przyszłości, co z nami będzie, czy zostaniemy w Unii, czy nie - powiedziała członkini KOD.
Przedstawiciele klubów Gazety Polskiej mówili z kolei PAP, że przyszli na Dworzec Centralny, aby pokazać Tuskowi, że jego czas w polityce polskiej i europejskiej się skończył. Tusk jest odpowiedzialny za Smoleńsk, za aferę Amber Gold, będzie siedział w więzieniu. To jest pewne. Tusk to największy szkodnik, który powinien od lat siedzieć za kratami - podkreślił jeden z nich.
Grupy zwolenników i przeciwników Tuska gromadziły się na Dworcu Centralnym na długo przed przyjazdem pociągu, którym podróżował b. premier. Tuż przed przyjazdem pociągu dworcowe perony, schody i antresole wypełniły się ludźmi. Większość z nich stanowili sympatycy Tuska, którzy mieli ze sobą flagi UE, portrety szefa Rady Europejskiej. Skandowali nazwisko byłego premiera. "Wolna Polska europejska!", "Wolna Polska bez Kaczora!" - m.in. takie okrzyki przywitały w środę przyjazd Donalda Tuska do Warszawy.
Jego przeciwnicy skandowali z kolei: "zdrajca", "będziesz siedział". Słychać było gwizdy. Wśród transparentów można było zaobserwować te, odnoszące się do katastrofy smoleńskiej. "Współwinni zbrodni wciąż żyją. Mord Smoleńsk 2010" - widniało na jednym z transparentów. Inne przedstawiały postać Donalda Tuska ubraną w więzienny pasiak i słynną już fotografię, na której b. szef rządu rozmawia tuż po katastrofie w Smoleńsku w z ówczesnym premierem Rosji Władimirem Putinem. "Koniec z bezkarnością. Donald Tusk, trybunał stanu czeka" - głosił kolejny baner, który mieli ze sobą przeciwnicy szefa Rady Europejskiej.
Tusk do stołecznej prokuratury przy ul. Nowowiejskiej udał się pieszo w asyście m.in. Pawła Grasia, Ewy Kopacz i innych polityków PO. Towarzyszyła mu też duża grupa, już głównie jego zwolenników - na czas ich przejścia zamknięto jeden pas jezdni w al. Niepodległości, grupie towarzyszyli też policjanci.
"Warszawa wita Tuska", "dziękujemy", "27 do jednego Donald ograł Kaczyńskiego", "Jesteśmy z tobą, Donaldzie jesteśmy z tobą", "prezydent Europy, prezydent Polski" - skandowali sympatycy b. premiera. Odśpiewali mu też "sto lat" z okazji przypadających w najbliższą sobotę jego 60-tych urodzin. Ze strony przeciwników Tuska, w drodze do prokuratury dobiegały m.in. okrzyki "będziesz siedział".