B. wiceszef MON Czesław Mroczek (PO) zwrócił uwagę na poniedziałkowej konferencji prasowej, że 10 kwietnia, w 7. rocznicę tragedii pod Smoleńskiem, podkomisja, którą do zeszłego czwartku kierował dr Wacław Berczyński, sformułowała bardzo mocne hipotezy, dotyczące m.in. wybuchów na pokładzie Tu-154M, bez zaprezentowania jednak dowodów w tej sprawie.

Reklama

Mroczek przypomniał jednocześnie, że po prezentacji 10 kwietnia sejmowa komisja obrony narodowej wezwała dr. Berczyńskiego, by przedstawił raport z działania podkomisji i wskazał dowody na poparcie hipotez o wybuchach w Tupolewie. No i gdzie jest pan przewodniczący Berczyński? Jest w Stanach Zjednoczonych. Inaczej, niż ucieczką, nazwać tego nie można - mówił b. wiceszef MON, odnosząc się do rezygnacji Berczyńskiego z kierowania podkomisją. Nowym p.o. szefa podkomisji został dr Kazimierz Nowaczyk.

Mamy już blisko 15 miesięcy działania tej podkomisji - to tyle, ile działa pierwsza państwowa komisja pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera, która zebrała całość dokumentacji, kilka tysięcy stron dokumentacji, ustaliła przebieg zdarzenia i sformułowała wnioski profilaktyczne. Pora, by podkomisja zakończyła swoje działania - oświadczył poseł.

Poinformował, że klub PO złożył wniosek o zwołanie posiedzenia komisji obrony narodowej. Żądamy raportu na piśmie. Koniec opowiadania, koniec snucia niestworzonych historii. Raport na piśmie i dowody na to wszystko, co do tej pory w ramach tej podkomisji zostało powiedziane - zaznaczył b. wiceszef MON.

Posłowie: Mroczek i Marcin Kierwiński wrócili też do sprawy wypowiedzi dr. Berczyńskiego sprzed dwóch tygodni dla "Dziennika Gazety Prawnej" o tym, że miał on "wykończyć Caracale" (chodzi o wart 13,5 mld złotych kontrakt na dostawę 50 francuskich śmigłowców Caracal dla polskiego wojska; w październiku resort rozwoju poinformował o zakończeniu w tej sprawie negocjacji offsetowych z Airbus Helicopters).

W poniedziałek obecny wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki zapewnił w TVN24, że Berczyński nie miał wpływu na przetarg dotyczący śmigłowców. Dodał jednak, że naukowiec widział dokumentację dotyczącą postępowania, która była "de facto archiwalna".

Według Kierwińskiego, słowa wiceszefa MON świadczą jednak o tym, że Berczyński na ostatniej prostej przetargu (na śmigłowce) miał dostęp do informacji i miał wpływ na przebieg tego przetargu. Ta władza zachowuje się tak, jakby miała licencję na łamanie polskiego prawa. Żadne procedury nie są bezpieczne, wszystko wydaje się, że tej władzy wolno - ocenił.

Reklama

Można tak obrazowo powiedzieć, że mamy do czynienia z takim procesem teraz: pan Berczyński uciekł z kraju, pan minister obrony narodowej Antoni Macierewicz zaciera ślady, bo odwołuje pana Berczyńskiego ze wszystkich funkcji (szefa rządowej podkomisji oraz przewodniczącego rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi - PAP), a pan minister Kownacki wszystko lekceważy. Skala nonszalancji, arogancji tej władzy jest po prostu gigantyczna - uważa Kierwiński.

Jego zdaniem, działaniami zarówno Berczyńskiego, jak i urzędników w MON powinna się zająć prokuratura. Przypomniał, że Platforma złożyła w tej sprawie dwa zawiadomienia do prokuratury - chce, by śledczy wyjaśnili okoliczności zakończenia rozmów z Airbus Helicopters, również ewentualną rolę w nich dr. Berczyńskiego. Polacy odetchnęliby z ulgą, gdyby wiedzieli, że pan minister (sprawiedliwości) Zbigniew Ziobro coś w tej sprawie robi, że już teraz trwają prace nad tym jak ściągnąć pana Berczyńskiego do kraju, żeby złożył zeznania przed polską prokuraturą - podkreślił poseł PO.

Mroczek dodał, że Platforma w sprawie ewentualnej roli w zakończeniu rozmów z Airbus Helicopters czeka na informację szefa MON. Ta historia musi być w całości pokazana, jak pan Wacław Berczyński wykańczał Caracale, kontrakt na 13 mld złotych. Jeżeli opozycja nie będzie w tej sprawie wołać, to sama ta sprawa będzie wołać i domagać się wyjaśnienia. W tej sprawie czekamy na informacje pana ministra Macierewicza o dokładnych działaniach Wacława Berczyńskiego. Jeżeli nie - równolegle powinno działać w tej sprawie Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura - zaznaczył Mroczek.

Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wstępnie wybrało ofertę europejskiej grupy Airbus Helicopters z maszyną Caracal. Protestowało będące w opozycji PiS i związki zawodowe działające w zakładach w Mielcu i Świdniku. We wrześniu września 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Kontraktu nie podpisano - na początku października 2016 ub.r. Ministerstwo Rozwoju, które negocjowało offset, uznało dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Według rządu PiS, oferta nie odpowiadała interesom ekonomicznym i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej.