Radny świętokrzyskiego sejmiku, Grigor Szaginian, wystosował w poniedziałek list do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w którym zadeklarował chęć przyjęcia pod swój dach rodziny uchodźców z Syrii. O sprawie napisało „Echo Dnia”. We wtorkowym numerze gazeta zamieściła komentarz do sprawy świętokrzyskiego posła PiS, Dominika Tarczyńskiego.

Reklama

- Zgodnie z tym, co zapowiadaliśmy i zgodnie z wolą narodu polskiego, nie ma i nie będzie naszej zgody na siłowe relokowanie nielegalnych imigrantów. Nigdy nie pozwolimy na to, aby polskie kobiety i dzieci były w jakimkolwiek zagrożeniu. Chciałbym przypomnieć, że istnieje prawna różnica między imigrantem a uchodźcą, i jeśli ktokolwiek chce się starać o status uchodźcy, musi przejść procedurę prawną, a nie brać udział w cynicznej politycznej grze Platformy Obywatelskiej (…) Tego typu listy to zwykła propaganda, ponieważ administracyjnie to nie w kompetencji radnego, lecz MSWiA są tego typu decyzje. Ten list jest dowodem niekompetencji i nieznajomości prawa oraz procedur, jakie obowiązują w Polsce powiedział gazecie Tarczyński.

Zalewski podczas konferencji prasowej w środę w Kielcach, nazwał "haniebnymi" wypowiedzi posła, o zagrożeniu dla kobiet i dzieci. - Każdy człowiek, który może sobie wyobrazić siebie albo swoją rodzinę w podobnej sytuacji, musi te słowa potępić. Bardzo bym chciał, żeby PiS odcięło się od tych haniebnych wystąpień pana posła Tarczyńskiego (...) Nie możemy tolerować tego typu wstąpień – powiedział Zalewski.

Podkreślił, że pomoc dla mieszkańców Syrii, m.in. z Aleppo, którzy uciekają ze zrujnowanego miasta by ocalić swoje życie „dzisiaj nie jest już tematem politycznym, ale kwestią odruchu serca”. Dodał, że oddziela kwestię uchodźców od imigrantów ekonomicznych, których Polska – zdaniem Zalewskiego – nie powinna przyjmować z krajów „kulturowo obcych”.

Reklama

Radny Szaginian mówił, że swoją deklaracją chciał pokazać, że w sprawie uchodźców potrzebne są "konkretne rozwiązania". Podkreślił, że rodzinę z Syrii chce przyjąć na własny koszt. Dodał że w związku ze sprawą, spotyka się z ogromną falą hejtu w intrenecie.

Jak mówił, licząca 3 mln mieszkańców Armenia, z której pochodzi, w ciągu trzech lat przyjęła 15 tys. uchodźców - mimo iż jest jednym z biedniejszych państw Europy. - Nie było ani jednego aktu terroru, nie mam informacji, żeby doszło tam do jakiś zbiorowych gwałtów – podkreślił Szaginian.

Dodał, że kiedy przejechał do Polski w 1991 r., nikt go nie pytał o religię. - Dostałem pomoc od różnych opcji – to była szczera, prawdziwa pomoc. Teraz niektórzy z tych ludzi są w PSL, inni w PO, inni są posłami PiS. Ich interesowało, jaki to jest człowiek. Uważam, że nam trochę brakuje tej Polski końca lat 80. i początku 90. To była trochę inna Polski - ocenił Szaginian.

Tarczyński skomentował zarzuty w Radiu Kielce - jak mówił, w jego wypowiedzi "nie było pogardy" (co zarzucił mu wcześniej na antenie stacji Zalewski). - Przypomnę, że ponad 70 proc. naszych rodaków nie życzy siebie przyjmowania nielegalnych imigrantów, bo nie mówimy o uchodźcach. Zgodnie z prawem międzynarodowym, uchodźcą jest osoba, która uchodzi do pierwszego, bezpiecznego kraju (…) Tylko podkreśliłem, że listy, apele radnych są tylko cyniczną, polityczną grą. To jest właśnie pogarda, wykorzystywanie tego wielkiego konfliktu, tej wojny do politycznych rozgrywek. To co robią radni, połowie Platformy, to jest opłata, polityczna łapówka, którą płacą europejskim politykom - pani Merkel i jej polityce - za stołek jaki piastuje Donald Tusk (…) - mówił Tarczyński.

W opinii posła, politycy PO wiedzą, że zrealizowanie deklaracji przyjmowania do własnych domów uchodźców, jest formalnie niemożliwe. - Aby osoba, która chce otrzymać status uchodźcy pojawiła się w Polsce, musi przejść proces azylowy. A te osoby, głównie muzułmańscy imigranci nie składają wniosków azylowych (…) Nie mamy tutaj do czynienia z uchodźcami, ale z nielegalnymi imigrantami – ocenił Tarczyński.