Portal Gazeta.pl podał w środę, że Marcin Szwed, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, opublikował na Twitterze link do dokumentów z postępowania karnego w sprawie odmowy publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Są wśród nich m.in. postanowienie o umorzeniu oraz protokoły przesłuchań świadków, w tym szefowej KPRM Beaty Kempy oraz dyrektor Rządowego Centrum Legislacji Jolanty Rusiniak. Podczas przesłuchania Rusiniak powiedziała wprost, że polecenie, by nie publikować wyroku TK, otrzymała bezpośrednio od premier Beaty Szydło - czytamy w publikacji.
Siemoniak: To haniebne decyzje
Do informacji portalu odniósł się w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie Tomasz Siemoniak (PO).
Dziwię się bardzo, że prokuratura nie przesłuchała premier Beaty Szydło w tej sprawie, skoro różne osoby zeznały, że to osobiście Beata Szydło podjęła takie decyzje. Bardzo dobrze, że ujawnia się te fakty, one rzucają nowe światło na te kwestie. Oznacza to, że te haniebne decyzje, łamiące konstytucję, zapadały na najwyższym szczeblu - powiedział Siemoniak.
Do sprawy odniosła się też w czwartek szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, która oceniła, że premier Szydło powinna stanąć przed Trybunałem Stanu za to, że zakazała publikacji orzeczeń TK.
Rzecznik rządu: Gazeta chce przykryć skandal z molestowaniem
Rzecznik rządu Rafał Bochenek, komentując w środę dla PAP doniesienia portalu gazeta.pl, napisał że traktuje je "jako atak propagandowy oparty na nieprawdziwych informacjach". Zawsze działamy na podstawie prawa, a dokumenty wydawane przez TK pod kierunkiem Pana (Andrzeja) Rzeplińskiego, wydawane były bez podstawy prawnej, łamały przepisy i wydawano je w niewłaściwym składzie, przez to nie były wyrokami. Czyżby to była nieudolna próba przykrycia skandalu związanego z molestowaniem kobiet i łamaniem ich praw w redakcji Gazety Wyborczej? - dodał Bochenek w komentarzu przesłanym PAP.
Beata Szydło zabiera głos
Są to bzdury, których nie warto po prostu komentować - tak premier Beata Szydło odniosła się do publikacji portalu gazeta.pl, według której szefowa rządu miała "osobiście decydować, by nie publikować wyroków TK".
Sprawa publikacji wyroku
W lutym tego roku Prokuratura Okręgowa Warszawa–Praga umorzyła śledztwo w sprawie niedopełnienia od 9 marca 2016 r. do 10 lutego 2017 r. obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych, w tym premier Beaty Szydło, poprzez zaniechanie niezwłocznej publikacji orzeczeń TK, m.in. z 9 marca 2016 r. Trybunał uznał w nim za niekonstytucyjne kilkanaście przepisów przygotowanej przez PiS nowelizacji ustawy o TK.
Zdaniem prokuratury, zaniechanie publikacji orzeczeń "było działaniem podyktowanym ochroną interesu publicznego, wyrażającym się w niedopuszczeniu do wprowadzenia do obrotu prawnego rozstrzygnięć sprzecznych z obowiązującym porządkiem prawnym".