W poniedziałek senacka komisja rodziny, polityki senioralnej i społecznej zarekomendowała, aby ustawa o zniesienie limitu składek na ZUS weszła w życie w styczniu 2019 r. Według ustawy, którą uchwalił w listopadzie Sejm, przepisy ws. zniesienia limitu miałyby wejść od początku 2018 r.

Reklama

- Będzie przesunięcie terminu, już komisja podjęła taką decyzję. Ta propozycja w pierwszej chwili wydawała mi się sprawiedliwa społecznie, godna zastosowania. Ale później, po wyliczeniach, (oceniam, że - PAP) to jest strzał w kolano, to jest propozycja, która jednak powoduje dramatyczny wzrost m.in. mojej emerytury, która rozkłada zupełnie budżet, więc należy się zastanowić bardzo wnikliwie, sto razy zastanowić, nim się proponuje jakąś decyzję, której nie mamy w naszym programie PiS - powiedział we wtorek w Programie I Polskiego Radia Karczewski.

- Czasami ludzie, którzy przyszli z zewnątrz PiS-u, chcą wnieść jakiś wkład i zupełnie niepotrzebnie przynoszą propozycje, które są szkodliwe dla Polski i dla obywateli. A również szkodliwe dla mojej formacji - ocenił.

Przyznał, że "chętnie by zagłosował przeciwko" ustawie.

Według Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, zniesienie górnego limitu składek dotyczy ok. 350 tys. osób., czyli ok. 2 proc. ubezpieczonych.

Obecnie przepisy mówią, że roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe w danym roku kalendarzowym nie może być wyższa od kwoty odpowiadającej 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. W 2017 r. kwota ta wynosi 127 tys. 890 zł.

Ustawa przewiduje zniesienie tego limitu, tak by wszyscy ubezpieczeni płacili pełne składki na ZUS, niezależnie od wysokości dochodów. Składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie odprowadzana od całości przychodu, tak jak w przypadku ubezpieczenia chorobowego i wypadkowego. Zasada ta zostanie również wprowadzona przy składkach odprowadzanych przez płatnika za pracowników zatrudnionych w warunkach szczególnych na Fundusz Emerytur Pomostowych.

Reklama