Komisja Europejska podjęła w środę decyzję o uruchomieniu wobec Polski art. 7 traktatu o UE, czego skutkiem może być nawet nałożenie na Polskę unijnych sankcji. KE dała jednocześnie Warszawie trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji w sprawie praworządności. Wiceszef KE Frans Timmermans, uzasadniając postanowienie Komisji, mówił m.in., że niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości staje pod znakiem zapytania.
Łapiński został zapytany w sobotę w radiowej Trójce, czy w związku z decyzją KE, prezydent pomoże znaleźć rządowi sojuszników przed głosowaniem w Radzie Europejskiej. - Prezydent zawsze i wszędzie będzie wspierał polski rząd, polskie władze na arenie międzynarodowej, w tej sytuacji oczywiście też - zadeklarował rzecznik prezydenta. Jak dodał, prezydent ma przeświadczenie, iż decyzja Komisji Europejskiej jest "wyrazem hipokryzji" KE.
Przypomniał, że Andrzej Duda, komentując postanowienie KE, przytaczał kilka faktów na potwierdzenie takiej oceny. - Mamy przykład Malty, gdzie ginie dziennikarka, która opisuje afery, które prowadzą do premiera tego kraju i nie ma żadnej reakcji - zauważył Łapiński.
Wyraził przy tym pogląd, że KE jest "ciałem o bardzo nikłym stopniu demokratycznej legitymizacji". - Jaką dzisiaj demokratyczną legitymację ma Frans Timmermans, członek partii socjalistycznej, socjalista holenderski, którego partia poniosła sromotną klęskę w wyborach w Holandii? Jaką legitymacje demokratyczną ma pani komisarz (Elżbieta) Bieńkowska, której partia też przegrała i kogo dzisiaj pani Bieńkowska reprezentuje? - pytał rzecznik prezydenta.
Jak dodał, Bieńkowską do Komisji Europejskiej rekomendował rząd PO-PSL. - Więc gdyby ta Komisja miała mieć taka demokratyczną legitymizację, to powinno być tak, że jeśli komisarz jest delegowany przez jakiś rząd i ten rząd potem traci władzę, to jest możliwość jego wymienienia - zaznaczył Łapiński.
W jego ocenie, komisarze UE mają "naprawdę niewielką styczność z tym, co się dzieje w poszczególnych krajach", a decyzja o uruchomieniu art. 7 wobec Polski jest objawem "pewnej histerii".
Art.7 unijnego traktatu mówi o tym, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Same sankcje są mało prawdopodobne, bo wymagają jednomyślności, ale już uruchomienie art. 7 jest bezprecedensowym krokiem w historii UE.