Lech Wałęsa zapytany o to, jaki był dla Polaków 2017 rok, odpowiedział, że "strasznie dużo straciliśmy". - Wszystko, co zyskaliśmy, wolność i podział władzy, co odrobiliśmy przez lata po komunie, teraz jest roztrwanianie. Trudno będzie po rządach PiS uporządkować sprawy w Polsce i za granicą - powiedział w "Rzeczpospolitej" były prezydent.

Reklama

Lech Wałęsa dodał, że "będzie apelował, żeby przyjaciele z Zachodu nawet na milimetr nie popuścili PiS". ("Trzeba poprosić Zachód, żeby solidarnie nie pozwolił na łamanie demokracji w Polsce, którą wywalczyliśmy". Ale zastrzegł, że europejskie sankcje nie powinny być nałożone na Polskę, ale na rządzących PiS.

- Niech decydenci osobiście ponoszą konsekwencje. Nie wpuszczać ich na Zachód. Nie przyjeżdżać z delegacjami. Zablokować konta. Uderzyć w parlamentarzystów PiS i rząd, który źle rządzi Polską, a nie uderzać w Polaków - oświadczył.

"Morawieckiego ojca postawilibyśmy pod sąd"

Wałęsa przyznał, że Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki, Beata Szydło i Jarosław Kaczyński powinni stać się persona non grata w Unii Europejskiej.

Odniósł się też do Kornela Morawieckiego.

- Kiedy Solidarność była słaba, kiedy komuna nas rozbijała, on powołał Solidarność Walczącą. Kornel Morawiecki to rozłamowiec od samego początku i do dzisiaj nim pozostał - stwierdził. - Niech nie żartuje teraz, że Solidarność Walcząca obaliła komunizm. Zdezerterował z Polski. Mówił, że go wywieźli. Jakby nie chciał, toby nie pojechał.

- Jak bylibyśmy złośliwi, to Morawieckiego ojca postawilibyśmy pod sąd za zdradę – skwitował.

"Niech polityka wyjdzie z polskich kościołów"

Reklama

Wałęsa skomentował też ostatnie wypowiedzi abpa Sławoja Głódzia; ten na mszy w Gdańsku mówił, że "polskich spraw nie rozstrzygnie ani ulica, ani zagranica, ani ręka podniesiona w Brukseli i wymierzona przeciw rozporządzeniom w Polsce".

- Niech abp Głódź zajmie się sprawami wiary i Kościoła, a politykę zostawi politykom – uznał były prezydent. I dodał, "PiS, żeby wygrać wybory musiał prosić o łaskę Rydzyka i innych hierarchów, dlatego wciąż jest w układzie zależności od Kościoła".

- Kościół nie powinien opowiadać się po stronie politycznego sporu. Nie mogą księża, niczym politycy, jednych popierać, innych kasować - podkreślił.