Upublicznienie sprawy, pokazanie traktowania Polski po II wojnie światowej na tle szerszym, traktowania innych krajów, uwypuklenie kwestii strat Polski jest istotne z punktu widzenia oceny całej sprawy. Warto o tym też na forum międzynarodowym powiedzieć, ponieważ skala strat nie jest znana szerzej - powiedział PAP Mularczyk.

Reklama

Zaplanowana na przyszłą środę konferencja jest organizowana przez polską delegację w Europejskich Konserwatystach i Reformatorach (EKR), głównie przez europosła PiS Zdzisława Krasnodębskiego, a także ośrodek naukowo-analityczny zajmujący się studiami niemcoznawczymi, Instytut Zachodni.

Pomysł krytykuje europoseł PO Marek Plura, którego zdaniem PiS wyraźnie próbuje grać tym tematem i emocjami na wewnętrzny użytek polityczny. Nie widziałem, żeby ten temat stanął twardo chociażby na agendzie niedawnych rozmów premiera Mateusza Morawieckiego i kanclerz Angeli Merkel w Berlinie. PiS miał przecież okazję, żeby wykazać się skutecznością - zaznaczył w wypowiedzi dla PAP europoseł.

W konferencji zatytułowanej "Reparacje za II wojnę światową, problem dla Niemiec dziś" mają wziąć udział zarówno polscy, jak i zagraniczni badacze. Z kraju na liście mówców są: prof. Stanisław Żerko, dr Justyna Schulz, dr Bogumił Rudawski oraz dr Magdalena Bainczyk (wszyscy z Instytutu Zachodniego). Zagraniczni badacze to dr Daniel Brewing z Uniwersytetu w Akwizgranie oraz prof. Gunnar Heinsohn z Uniwersytetu Bremeńskiego. Z polityków głos będą zabierać Arkadiusz Mularczyk i Zdzisław Krasnodębski.

Szanujemy Niemcy jako kraj, który jest naszym partnerem w UE, łączy nas wiele, jeśli chodzi o kwestie polityki gospodarczej, natomiast są sprawy, które są nieuregulowane, które ciążą na stosunkach polsko-niemieckich i powinny być uregulowane w sposób cywilizowany - zaznaczył Mularczyk.

Reklama

Polityk odrzucił też pojawiającą się krytykę, że na gruncie prawa międzynarodowego podnoszenie tej sprawy jest pozbawione sensu, a jedynie psuje relacje na linii Warszawa-Berlin. "Niemcy do dziś wypłacają świadczenia rentowe czy inwalidzkie ofiarom Holokaustu, obywatelom Izraela, ponad 380 mln euro rocznie, i jakoś nie psuje to relacji niemiecko-izraelskich, a wręcz przeciwnie - umacnia je" - zaznaczył Mularczyk. Zwrócił uwagę, że rezolucje ONZ wskazują w sposób jednoznaczny, że zbrodnie wojenne się nie przedawniają, a kraj, który wywołał wojnę, powinien zapłacić za nią odszkodowanie.

Plura dziwi się, że PiS, a w szczególności europoseł Zdzisław Krasnodębski "budzi demony przeszłości" dokładnie w dniu, kiedy ma zostać wybrany na wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Na środę 28 lutego zaplanowano głosowanie w tej sprawie. Myślę, że (Krasnodębski - PAP) bardziej przysłużyłby się Polsce, starając się budować dobre relacje z naszymi zachodnimi sąsiadami i partnerami w UE, a nie siejąc niezgodę - ocenił eurodeputowany PO.

Jego zdaniem w kwestii reparacji nie należy kierować się emocjami, bo trzeba pamiętać, że "kij zawsze ma dwa końce". A co, jeśli Niemcy podniosą kiedyś kwestię odszkodowań za tak zwane Ziemie Odzyskane? Pamiętam strach moich dziadków, którzy zostali tam przesiedleni spod Lwowa zaraz po wojnie. Oni do końca życia trwali w przekonaniu, że Niemcy mogą się o te ziemie kiedyś upomnieć i wyrzucić ich z domu. Przecież to kiedyś były rdzenne Niemcy. Dziś nie trzeba budzić tych demonów - zaznaczył Plura.

Pod koniec września 2017 r. z inicjatywy PiS powołano parlamentarny zespół ds. oszacowania wysokości odszkodowań należnych Polsce od Niemiec za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej, którego przewodniczącym został właśnie Mularczyk. Zgodnie z opinią Biura Analiz Sejmowych - o którą wnioskował poseł - zasadne jest twierdzenie, że Rzeczypospolitej Polskiej przysługują wobec Republiki Federalnej Niemiec roszczenia odszkodowawcze, a twierdzenie, że roszczenia te wygasły lub uległy przedawnieniu, jest nieuzasadnione. Z opinii zespołu naukowców Bundestagu wynika zaś, że polskie roszczenia są bezzasadne.