Premier pytany o słowa, które wypowiedział podczas jednego z paneli w ramach Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium podkreślił, że mówiąc o czasie II wojny światowej trzeba "bardzo głęboko wniknąć w warunki", które wówczas panowały. Warunki były takie, że był to niewyobrażalny terror. Był to horror, lata horroru, ciężkie do porównania z czymkolwiek wcześniej, później - powiedział Morawiecki na konferencji prasowej.

Reklama

"Na pewno wyłączną winę za wszystkie te zbrodnie, które były popełnione w czasach II wojny światowej na polskiej ziemi ponoszą hitlerowskie Niemcy" - dodał szef polskiego rządu.

Morawiecki dopytywany, czy obecnie nie jest to ostatni moment na znowelizowanie ustawy o IPN, nie czekając na decyzję TK w tej sprawie przypomniał, że ustawa została już podpisana przez prezydenta i po 14 dniach od ogłoszenia zacznie obowiązywać (1 marca - PAP), jednak została skierowana do TK.

Została skierowana przez prezydenta w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego i TK też w czasie, który określi za właściwy wypowie się w tej sprawie - stwierdził.

Premier był też pytany o słowa szefa MSZ Jacka Czaputowicza, który powiedział w czwartek, że Stany Zjednoczone zwróciły się do Polski "z pewnymi sugestiami dotyczącymi interpretacji ustawy o IPN" oraz o planowane kroki na rzecz zażegnania konfliktu z Izraelem.

My oczywiście rozmawiamy i z naszymi przyjaciółmi ze Stanów Zjednoczonych, i z Izraela, natomiast trzeba podkreślić, że Polska jest krajem suwerennym i prawo, które zostało ustanowione w parlamencie, jest prawem - odparł Morawiecki.

Reklama

Jak zaznaczył prawda historyczna jest jedna. Jest niezwykle ważne, żebyśmy w końcu zaczęli jej (prawdy historycznej - PAP) skutecznie bronić, żeby ona mogła być broniona również poprzez odpowiednie instrumenty legislacyjne - zaznaczył szef polskiego rządu.

Morawiecki przypomniał również obowiązujące między 2006 a 2008 r. podobne prawo, które - w jego ocenie - ze względów proceduralnych było bardziej rygorystyczne." Nikt przeciwko temu nie protestował" - zauważył premier.

W ramach znowelizowanej w 2006 r. ustawy lustracyjnej wprowadzono do Kodeksu karnego art. 132a, który przewidywał karę do 3 lat więzienia za "publiczne pomówienie narodu polskiego" o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie. Przepis krytykowało wielu prawników i historyków, których zdaniem może on uniemożliwić np. rzetelne opisywanie zjawiska szmalcownictwa. Został on uchylony przez TK w 2008 r., po skardze złożonej przez ówczesnego rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego, ze względu na wadliwy tryb uchwalenia.

Według szefa rządu Polska przez "blisko 10 lat" nie upominała się o "elementarną i jakże dla nas ważne prawdę historyczną".

Premier podkreślił, że polski rząd rozmawia o noweli ustawy o IPN z partnerami, jednak dyskusje toczą się pomiędzy dyplomatami, stąd - jak dodał - nie wypada póki co mówić o ich szczegółach.

Zgodnie z uchwaloną pod koniec stycznia nowelizacją ustawy o IPN każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Przepisy te wywołały krytykę m.in. ze strony Izraela, USA i środowisk żydowskich. Ambasador Anna Azari podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego obozu Auschwitz apelowała o zmianę nowelizacji, podkreślając, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady". Amerykański Departament Stanu zaapelował do Polski o ponowne przeanalizowanie nowelizacji ustawy o IPN z punktu widzenia jej potencjalnego wpływu na zasady wolności słowa i "naszej zdolności do pozostania realnymi partnerami".

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację 6 lutego. Następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy noweli ustawy o IPN nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz kwestię tzw. określoności przepisów prawa.

Napięcia wokół noweli o IPN powróciły po sobotniej wypowiedzi premiera Morawieckiego. Na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium podczas jednego z paneli dziennikarz Ronen Bergman zwracając się do szefa polskiego rządu ws. nowelizacji ustawy o IPN przedstawił historię swojej urodzonej w Polsce matki, która przeżyła Holokaust, ale wielu członków jej rodziny zginęło, ponieważ zostali zadenuncjowani na Gestapo przez Polaków. Następnie oświadczył: "Gdybym opowiedział jej historię w Polsce, byłbym uznany za przestępcę? Co wy próbujecie zrobić? Dolewacie oliwy do ognia".

Odpowiadając na pytanie Bergmana, Morawiecki powiedział m.in.: Jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy sprawcy (ang. perpetrators). Tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, czy ukraińscy - nie tylko niemieccy.

W Izraelu odebrano wypowiedź Morawieckiego jako stwierdzenie, że wśród sprawców Holokaustu byli także Żydzi, co wywołało ostrą reakcję. Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska zapewniła w sobotnim oświadczeniu dla PAP, że głos Morawieckiego w Monachium "w najmniejszym stopniu nie służył negowaniu Holokaustu ani obciążaniu Żydowskich Ofiar jakąkolwiek odpowiedzialnością za niemieckie ludobójstwo".