Rzeczniczka rządu poinformowała, że wśród odwołanych wiceministrów są: Jerzy Materna (ministerstwo gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej), Andrzej Piotrowski (ministerstwo energii), Piotr Woźny (ministerstwo przedsiębiorczości i technologii), Maciej Małecki (KPRM), Rafał Bochenek (KRPM), Paweł Sałek (ministerstwo środowiska), Ewa Lech (ministerstwo rolnictwa).
Ponadto - mówiła Kopcińska - wiceministrami przestali też być: Aleksander Bobko (MNiSzW), Michał Woś (MS), Krzysztof Silicki (MC), Marek Tombarkiewicz (MZ) i Piotr Gryza (MZ).
Kopcińska dodała, że wcześniej odwołani zostali: Andrzej Szweda Lewandowski (MŚ), Kazimierz Smoliński (MI), Tomasz Żuchowski (MI), Jarosław Pinkas (KPRM) i Krzysztof Szubert (MC).
Zmiany, które przed chwilą ogłosiliśmy to początek, zgodnie z zapowiedziami premiera Mateusza Morawieckiego wprowadzamy nowy model zarządzania. Administracja rządowa, która dotrzymuje słowa, obietnice zrealizuje - powiedziała rzeczniczka rządu. Kolejne etapy zmian przed nami, będziemy o nich na bieżąco informować. Dotyczyć będą również gabinetów politycznych - dodała.
Na początku ubiegłego tygodnia premier Morawiecki zapowiedział, że w ciągu najbliższych miesięcy chce zmniejszyć liczbę ministrów i wiceministrów o 20-25 proc. a także zlikwidować premie i nagrody.
Premier poinformował na konferencji prasowej, że są kontynuowane prace "związane ze zmianami strukturalnymi, zmianami trybu pracy" rządu.
- Rząd PiS tym się różni od poprzedników, że dotrzymuje słowa i my kontynuujemy te nasze wewnętrzne reformy w taki sposób, żeby rząd był trochę mniej polityczny, a trochę bardziej urzędniczy - mówił Morawiecki.
Dlatego właśnie - jak oświadczył - "wkrótce" na Komitet Stały Rady Ministrów trafi "propozycja ustawy". - Jeżeli ta ustawa zostanie zaakceptowana przez parlament, to podsekretarze stanu staną się najwyższą kategorią, najwyższą grupą urzędników, a więc rząd będzie wtedy znacząco zmniejszony z punktu widzenia tej grupy politycznej - powiedział premier.
Premier mówił na konferencji prasowej, że "w ogromnym stopniu" zmiany w rządzie nie są zmianami personalnymi i politycznymi, tylko zmianami "usprawniającymi pracę rządu".
- Ja miałem do czynienia z dużymi organizmami, organizacjami przez sporą część mojej pracy zawodowej i wiem, że dyrektorzy, członkowie zarządu, ministrowie starają się zawsze dbać o swoje najbliższe poletko, najlepiej jak potrafią. Sztuka polega na tym, żeby jak najlepiej ze sobą współpracować, żeby rozhermetyzować niektóre struktury - tłumaczył Morawiecki. Zdaniem szefa rządu, "polska resortowa, zamykająca się" wciąż jest pewnego rodzaju "bolączką".
- Dzisiaj rano spotkałem się z kilkunastoma ministrami, wcześniej poinformowałem opinię publiczną o złożeniu dymisji przez pięć innych osób. Łącznie z dzisiejszymi zmianami jest już 17 wiceministrów - podkreślił szef rządu.
Dodał, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni zostaną przedstawione nazwiska kolejnych wiceministrów, którzy odejdą z rządu.
Tyszka (Kukiz'15): Ruchy pozorowane; mają przykryć aferę z nagrodami
Dla mnie to są w dużym stopniu ruchy pozorowane; ruchy, które mają przykryć aferę z nagrodami - powiedział PAP wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) komentując odwołania 17 wiceministrów z rządu przez premiera Mateusza Morawieckiego.
Tyszka komentując odwołania wiceministrów przywołał powiedzenie: "skoro zwalniają, to znaczy, że będą zatrudniać". - Już słyszymy, że poszczególni wiceministrowie mają być przesunięci na jakieś inne stanowiska. Pytanie jest takie, co to właściwie ma na celu? Czy to ma na celu przyniesienie realnych oszczędności w administracji i zaoszczędzenie pieniędzy Polaków? Samo przesunięcie wiceministrów, podsekretarzy stanów na stanowiska w służbie cywilnej nic nie zmienia - zaznaczył wicemarszałek.
Według niego "potrzebna jest głęboka, poważna debata o deregulacji, o wycofaniu się ze zbędnych przepisów i ustaw oraz jednocześnie o ograniczeniu zakresu działania państwa, czyli likwidacji wielu instytucji na poziomie centralnym".
Przyznał, że były już takie propozycje klubu Kukiz'15, ale zostały one odrzucone przez Prawo i Sprawiedliwość.
Jeżeli chodzi o sam poziom ministerialny, to ja nie wiem, po co my potrzebujemy aż 19 ministerstw. Wydaje się, że wystarczyłaby połowa obecnej liczby resortów, a nawet mogłoby być siedem ministerstw - tak wyliczyliśmy z naszymi ekspertami - dodał Tyszka
Ministerstwa, do których miałoby się ograniczyć państwo to: bezpieczeństwo kraju, sprawy zagraniczne, sprawy skarbowe, polityka gospodarcza, polityka społeczna, mecenat publiczny oraz sprawiedliwość i administracja.
To - zdaniem wicemarszałka - mogłoby przynieść oszczędności m.in. na obsłudze administracyjnej i technicznej ministerstw, w gabinetach politycznych, oraz usprawnić zarządzanie państwem.
Jak dodał, Kukiz'15 proponuje debatę na temat zmniejszenia liczby ministerstw