W radiowej Jedynce przypomniano wypowiedź byłego rzecznika Krajowej Rady Sądowniczej sędziego Waldemara Żurka, który uznał na łamach Wp.pl, że upublicznienie jego oświadczenia majątkowego jest polityczną szykaną, a on sam w związku z tym dostaje pogróżki.
Odnosząc się do tych słów minister sprawiedliwości ocenił, że sędzia Żurek, już dawno przekroczył granicę kompromitacji swoim zachowaniem. Jak ocenił, odbija się to negatywnie na wizerunku polskiego sądownictwa. "Przypomnę, że pan sędzia Żurek był jednym z tych, którzy najbardziej zaciekle w wypowiedziach publicznych sprzeciwiali się jawności majątkowej sędziów, a przecież jawność majątkowa sędziów jest jednym z postulatów organizacji europejskich, do których tak chętnie i z uwagą odwołuje się pan sędzia Żurek i jego koledzy - podkreślił minister.
Sędzia posiada ogromną władzę. Sędzia, w odróżnieniu od polityka, może podjąć decyzję o odebraniu komuś dzieci, może odebrać cały majątek, może wsadzić na całe życie do więzienia. Taki ktoś, kto ma taką władzę, powinien być transparentny nie tylko w swoich działaniach, ale też jeżeli chodzi o motywy tego działania, też w sensie pokazania majątku - zauważył szef resortu sprawiedliwości
W programie przypomniany został argument Waldemara Żurka, że jest w wyjątkowej sytuacji, bo zagrożone jest jego bezpieczeństwo. Ziobro nazwał ten argument zabawnym. Są sędziowie, którzy prowadzą rzeczywiście sprawy najgroźniejszych, mafijnych grup przestępczych, gdzie pojawiają się groźby i wtedy uwzględniamy takie oczekiwania, jest możliwy wyjątek - dodał minister. W przypadku pana Żurka to on był pełen opowieści o rzekomych groźbach, które go dotykają. Ale kiedy prokuratura wszczęła postępowanie, poprosiła go, żeby zrelacjonował, wskazał, jakie to groźby, kiedy, kto widział, jakie są dowody, to pan Żurek ma wyraźne problemy z pamięcią, bądź z konsekwencją - zaznaczył szef MS.
W programie przytoczono też słowa I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, która w połowie czerwca pytana przez dziennikarzy w Sejmie, czy zamierza pozostać na stanowisku I prezesa SN powiedziała: Konstytucja gwarantuje mi tę posadę, to stanowisko bardzo zaszczytne na 6 lat i nie widzę powodu, żebym miała do władzy wykonawczej zgłaszać się z prośbą.
Ziobro był pytany, czy nie obawia się, że będziemy mieć podwójną rzeczywistość prawną, że niebawem będzie nowy I prezes SN, a prezes Gersdorf nadal będzie uznawała, że nim jest. Konstytucja wymaga tego, żeby I prezes Sądu Najwyższego przestrzegała prawa, a jeżeli ktoś nie przestrzega prawa, to zawsze musi się liczyć z tym, że będzie to oceniane - odparł Ziobro.
W ramach reformy powołana została też odpowiednia izba, to jest Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, w związku z tym każdy delikt będzie oceniany przez niezawisłych sędziów. Ja nie sądzę, aby pani prezes chciała tutaj wywoływać konflikt mając świadomość, że działa w sposób oczywisty wbrew prawu. Ufam, że zna konstytucję, zna literę prawa i będzie chciała ją przestrzegać" - powiedział szef resortu sprawiedliwości. Jego zdaniem, wypowiedzi Gersdorf wpisują się w politykę "totalnej opozycji".