Poseł odniósł się do wypowiedzi b. prezydenta Lecha Wałęsy, który oznajmił w środę, że "nie ma was tu 100 tys. i z tą ilością nie za wiele wywalczymy". - Nie było 100 tys., ale ludzi przybywało systematycznie. Około godz. 21 było dużo ludzi - powiedział Marcin Kierwiński.
Zaznaczył, że "w zeszłym roku również zaczynało się od mniejszych protestów, a w kulminacyjnym momencie te protesty były bardzo duże".
Wałęsa przed Sądem Najwyższym: Tą ilością to my za wiele nie wywalczymy
- Głównym sprawcą obecnych nieszczęść Polski jest Jarosław Kaczyński; kiedy stanę na wiecu poproszę, żeby policja dowiozła go, żebyśmy publicznie porozmawiali - powiedział w środę "Rzeczpospolitej" były prezydent Lech Wałęsa. Na swoim Twitterze napisał, że rusza do Warszawy aby zgodnie z Konstytucją poszukać skutecznego sposobu "postawienia głównego sprawcy polskich nieszczęść pod osąd".W końcu były prezydent dotarł do Warszawy. Zarzucił Polakom, że zbyt mało ludzi protestuje w obronie sądów.
"Informuję, że w dniu 04-07-wyjeżdżam samochodem z Gdańska do Warszawy [pod siedzibę sądu]. Nie będę w posiadaniu broni palnej.Zamiarem moim będzie pokojowo zgodnie z Konstytucją poszukiwanie skutecznego sposobu postawienie głównego sprawcę Polskich nieszczęść pod osąd" - tak brzmiał wpis byłego prezydenta zamieszczony na Twitterze, tuż po południu.
Po 19 były prezydent pojawił się w Warszawie przed Sądem Najwyższym - informuje tvnwarszawa.pl. Kiedy poddamy sądy, ciąg dalszy nastąpi. Musimy zrobić wszystko, wykrzesać wszystkie siły, by obronić - stwierdził były prezydent. Zarzucił on obecnej władzy, że łamie konstytucję, nie słucha obywateli i szkodzi interesom Polski.
Zdaniem Wałęsy na protest przyszło jednak zbyt mało ludzi. Tą ilością to my za wiele nie wywalczymy. My patrioci musimy się połączyć - mówił. Zauważył też, że żadno pokolenie nie miało tak dużej szansy na sukces, jak obecne. Trzeba tylko - jak stwierdził - lepiej się rządzić i lepiej wybierać.
3 kwietnia weszła w życie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym. Stanowi ona, że w dniu następującym po upływie trzech miesięcy terminu wejścia w życie ustawy, w stan spoczynku przechodzą sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia i od 4 lipca przestają pełnić swe funkcje. Mogą oni dalej orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyraził zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN. We wtorek w SN było 73 sędziów, spośród których 27 ukończyło 65. rok życia. Z kolei spośród tych 27 sędziów oświadczenia dotyczące woli pozostania na stanowisku z powołaniem na podstawę prawną nowej ustawy o SN złożyło dziewięciu sędziów. Natomiast w siedmiu kolejnych oświadczeniach sędziowie powołali się bezpośrednio na Konstytucję RP, nie dołączyli także zaświadczeń o stanie zdrowia.
Z kolei 11 sędziów nie złożyło takich oświadczeń. Nie złożyła go m.in. I prezes SN Małgorzata Gersdorf, która już ukończyła 65. rok życia. Informowała ona wcześniej, że "nie złożyła i nie złoży" wniosku do prezydenta ws. dalszego zajmowania stanowiska sędziowskiego i funkcji prezesa SN. - Konstytucja gwarantuje mi to stanowisko, bardzo zaszczytne, na sześć lat i nie widzę powodu, żebym miała zgłaszać się do władzy wykonawczej z prośbą, to w ogóle nie wchodzi w grę - mówiła Gersdorf.
Wałęsa zapytany przez "Rzeczpospolitą", czy chce dokonać przewrotu w Polsce odpowiedział: "Ja chcę tylko przywrócić Polskę na drogę praworządności. Chcę ponownie wprowadzić Polskę na właściwy tor. Pokojowo".
B. prezydent stwierdził, że "głównym sprawcą obecnych nieszczęść Polski jest Jarosław Kaczyński". - Kiedy stanę na wiecu poproszę, żeby policja dowiozła go na wiec, żebyśmy publicznie porozmawiali - powiedział.
Pytany, co może zrobić w sprawie zatrzymania zmian w Sądzie Najwyższym, Wałęsa odpowiedział, że użyje "swojego nazwiska, żeby pokazać światu jak w Polsce za rządów PiS jest łamana praworządność". B. prezydent mówił, że "będzie robił, jak robił PiS, będąc w opozycji i skarżąc się na zmiany, które im się nie podobały". Podkreślił przy tym, że "wtedy nikt nie łamał konstytucji". - Jesteśmy w Unii Europejskiej, należymy do europejskiej rodziny i sprawy Polski są sprawami Unii oraz Komisji Europejskiej. Pamiętajmy, w rodzinie załatwia się różne rzeczy, a Unia to nasza rodzina - powiedział.
Wałęsa pytany, czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej powinien ukarać Polskę za naruszenie praworządności odpowiedział, że "Polskę nie, ale rządzących tak". - Polska i Polacy nie są niczemu winni. Trybunał Sprawiedliwości UE niech korzysta ze swoich praw. Trybunał powinien zatrzymać szaleństwo PiS. Nie rozmawiać z nimi więcej i użyć wszystkich możliwych kar wobec rządu, nie wobec społeczeństwa - stwierdził.
- Proponowałem wiele miesięcy temu, że sankcje nie powinny być nałożone na Polskę, ale na władzę. Mówiłem, że Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki, Beata Szydło i Jarosław Kaczyński powinni stać się persona non grata w Unii Europejskiej. Naród nie jest niczemu winien, tylko decydenci. Władza przysięgała na konstytucję, którą dzisiaj łamie. To nie jest już dłużej nasza władza! - powiedział.
W poniedziałek w związku z przepisami ustawy o Sądzie Najwyższym dot. zasad przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku, Komisja Europejska rozpoczęła wobec Polski procedurę w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego. KE wysłała do Polski wezwanie do usunięcia uchybienia dot. ustawy o SN.
Według KE, brak jest kryteriów, którymi ma się kierować prezydent podejmując decyzję o zgodzie na przedłużeniu zajmowania stanowiska sędziego SN. Ponadto - według KE - nie ma też możliwości przeprowadzenia kontroli sądowej takiej decyzji.
Jak podano w poniedziałkowym komunikacie, Komisja jest zdania, że środki te naruszają zasadę niezależności sądownictwa, w tym zasadę nieusuwalności sędziów, a tym samym Polska nie wypełnia swoich zobowiązań wynikających z określonych przepisów Traktatu o UE i Karty praw podstawowych UE.
Władze w Warszawie mają miesiąc, aby odpowiedzieć na wezwanie KE do usunięcia uchybienia.
Postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego obejmuje trzy: pierwszy to wezwanie do usunięcie naruszenia prawa, drugi to danie krajom określonego czasu na zmiany ("uzasadniona opinia"), a w trzecim etapie KE może pozwać dany kraj do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.