Jak wynika z informacji Radia ZET, roszady kadrowe w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym mogą wynikać z przetasowań politycznych. "Szarą eminencją służby stał się jeden z wiceszefów CBA, uważany za zaufanego człowieka zastępcy koordynatora służb specjalnych Macieja Wąsika. Podporządkował sobie szefa Ernesta Bejdę, na boczny tor odstawił drugiego wiceszefa - człowieka kojarzonego z prokuratorem generalnym Zbigniewem Ziobrą" - przekonują rozmówcy stacji.
Były współpracownik SB figurujący w archiwach IPN jednym z pracowników CBA - to m.in. efekt wspomnianych zmian kadrowych. Zdaniem funkcjonariuszy Biura, z którymi rozmawiało Radio ZET, do służby trafiają teraz przypadkowi ludzie, których jedyną zaletą jest fakt, że znają kogoś z kierownictwa.
CBA odpowiada, że ubiegający się o pracę w Biurze funkcjonariusze przechodzą wnikliwą oraz wieloetapową rekrutację, gdzie są potwierdzane ich wysokie kwalifikacje i kompetencje.
Jak więc mogło dojść do zatrudnienia osoby, która figuruje w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej jako tajny współpracownik SB w latach 1981-1983?
CBA odpowiada, że osoba, o której mowa nie jest funkcjonariuszem CBA, ale pracownikiem cywilnym tej instytucji. "Znajomość wiceszefa CBA i ww. osoby ma jedynie charakter zawodowy. W aktach IPN nie ma dowodów stwierdzających, aby doszło do faktycznej współpracy wskazanej osoby z SB" - napisał rzecznik Biura w odpowiedzi na pytania Radia ZET.