Sąd w całości podzielił zasadność skierowanego w tej sprawie wniosku i zastosował ten izolacyjny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania – powiedział po rozprawie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu Andrzej Dubiel.

Z kolei obrońcy Bartłomieja M. zapowiedzieli apelację. - Sąd uznał, że jedynie środek o charakterze izolacyjnym może prawidłowo zabezpieczyć tok przygotowania przygotowawczego. Decyzja będzie przez nas zaskarżona – zaznaczył adwokat Luka Szaranowicz.

Reklama

We wtorek Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu zarzuciła Bartłomiejowi M. oraz b. posłowi Mariuszowi Antoniemu K. zarzuty "powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".

Ponadto Bartłomiej M. i była pracownica MON Agnieszka M. usłyszeli zarzuty przekroczenia swoich uprawnień jako funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę spółki PGZ w związku z zawartą przez nią umową szkoleniową. "Tym samym doprowadzili do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł" - podano po ogłoszeniu zarzutów w komunikacie rzecznika prokuratury.

Reklama

Za Bartłomieja M. poręczył o. Tadeusz Rydzyk. Jego osobiste poręczenie przedstawili sądowi adwokaci Bartłomieja M. Zapewniał w nim - jak powiedział obrońca b. rzecznika MON Piotr Fidura - że M. nie będzie "utrudniał postępowania karnego, a w szczególności stawiennictwa na wszelkie wezwania organów ścigania".

Na stronie Radia Maryja w środę zamieszczono tekst poręczenia osobistego dyrektora Radia Maryja o. Redemptorysta poza formułką poręczenia osobistego, ręcznie napisał: "Z tego co znam pana Bartłomieja M. (w oryginale pełne nazwisko - PAP) to zawsze zachowywał się odpowiednio, a przez ostatnie lata jako student WSKSiM nie tylko bez zastrzeżeń, ale bardzo przykładnie. Mam nadzieję, że powstałe niejasności zostaną szybko wyjaśnione bez krzywd dla Pana Bartłomieja i całej sprawy".

Poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł oraz zakaz opuszczania kraju wraz z zatrzymaniem paszportu zastosował wobec b. posła PiS Mariusza Antoniego K. w środę Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu (Podkarpackie). Prokuratura, która wnioskowała o trzymiesięczny areszt tymczasowy, rozważna odwołanie się od decyzji.

Reklama

Bartłomiej M., Mariusz Antoni K. i Agnieszka M. byli wśród sześciorga osób zatrzymanych w poniedziałek w Warszawie przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, na polecenie tarnobrzeskiej prokuratury. Wobec byłej pracownicy MON prokuratura zastosowała środki wolnościowe.

Pozostali z sześciorga zatrzymanych w poniedziałek przez CBA również usłyszeli zarzuty. B. członkowi zarządu PGZ Radosławowi O., b. dyrektorowi biura marketingu PGZ Robertowi K. oraz b. dyrektorowi wykonawczemu firmy Robertowi Sz. zarzucono działania na szkodę spółki i wyrządzenia jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu zastosował we wtorek wieczorem trzymiesięczny areszt wobec trzech byłych pracowników PGZ S.A.

Prokuratura w Tarnobrzegu prowadziła od grudnia 2017 roku śledztwo dotyczące niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A.

Pierwszy o sprawie informował w maju tygodnik "Sieci". Dziennikarze podali, że CBA prowadzi czynności ws. możliwych przestępstw korupcyjnych w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.

"Przypadek Polskiej Grupy Zbrojeniowej, którym zajmiemy się szczegółowo, jest tylko jednym z wielu, ale świetnie pokazuje, jak wokół jednej z największych państwowych spółek stworzono układ biznesowo-towarzyski służący wysysaniu publicznych pieniędzy za pomocą pozornych umów, fikcyjnych szkoleń, zawyżanych faktur. Oplatająca holding sieć sięgała poziomu zarządu PGZ oraz gabinetu politycznego MON. To tylko jeden z wielu obszarów funkcjonowania Grupy, który obecnie bada Centralne Biuro Antykorupcyjne" - podkreślono w "Sieci".

Dziennikarze tygodnika opisali m.in. sprawę niejasnych wydatków na szkolenia i reklamę w PGZ, w którą miał być zamieszany b. rzecznik MON Bartłomiej M. i jego znajomi.

B. rzecznik MON zdementował wówczas doniesienia tygodnika i podkreślił, że CBA oczyściło go od wszelkich zarzutów karnych w tej sprawie. Jego zdaniem, autorzy artykułu dopuścili się manipulacji. "Autorzy napisali wobec mnie paszkwil, który oprawili wyłącznie moim wizerunkiem (...) Stosując odpowiednią formę stylistyczną dopuścili się manipulacji, mającej na celu nieprawdziwe przypisanie wszystkich zarzutów mnie" - wskazał.

B. rzecznik MON zwrócił też uwagę, że PGZ była osobną instytucją w stosunku do resortu obrony, w którym pełnił funkcję rzecznika i szefa gabinetu politycznego ministra. Podkreślił, że w kwestii poruszanej przez tygodnik reprezentował resort i nie miał wglądu w dokumentację ani przebieg wydarzeń organizowanych przez PGZ.

Polska Grupa Zbrojeniowa (PGZ) to lider polskiego przemysłu i jeden z największych koncernów obronnych w Europie. Skupia ponad 60 spółek (branże: obronna, stoczniowa, nowych technologii), osiągając roczne przychody na poziomie 5 mld zł.

Jacek Sasin został zapytany w poniedziałek o tę sprawę w TVP Info. Zastrzegł, że nie ma informacji na ten temat. Oświadczył jednocześnie, że jeśli tak się wydarzyło, to pokazuje (to), że nie ma podwójnych standardów. Pokazujemy to i służby polskiego państwa pokazują to codziennie, że niezależnie od tego kogo dotyczą zarzuty, kto dopuścił się nieprawidłowości, kto złamał prawo - to postępowanie musi być takie samo, czy to dotyczy ludzi związanych z Platformą Obywatelską, czy Prawem i Sprawiedliwością - powiedział Sasin. Wskazał, że PiS zawsze był w takich sprawach jednoznaczny. Nie można nam zarzucić, że kryjemy swoich. Nie idziemy drogą PO, która tak właśnie postępowała - stwierdził szef KSRM.

Szef KPRM: Trudno oczekiwać, że minister ma wiedzę na temat każdego z pracowników

Minister Michał Dworczyk pytany w poniedziałek w Radiu Zet, czy jest zaskoczony informacjami ws. zatrzymań CBA, odpowiedział: Tak samo jestem zaskoczony jak wszyscy, którzy rano usłyszeli o tych informacjach. Dzisiaj w Polsce wszyscy są równi wobec prawa i nie ma żadnej taryfy ulgowej. Jeżeli ktoś łamie przepisy, jeżeli ktoś łamie prawo - musi liczyć się z konsekwencjami. Chciałbym oczywiście, żeby te wszystkie kwestie zostały jak najszybciej wyjaśnione - mówił szef KPRM.

Dworczyk zauważył, że według informacji TVP Info, ówczesny szef MON nie wiedział o tym, że jego współpracownik powoływał się na swoje wpływy w resorcie. W Ministerstwie Obrony Narodowej pracuje ponad 1,5 tysiąca osób, więc trudno oczekiwać, że minister ma wiedzę na temat każdego z pracowników, natomiast każdy urzędnik, każdy polityk Prawa i Sprawiedliwości uważnie śledzi informacje tego typu, które pojawiły się dzisiaj rano - powiedział Dworczyk.

Pytany, czy zatrzymanie Bartłomieja M. nie obciąża Antoniego Macierewicza, ponieważ - jak zauważył dziennikarz - Bartłomiej M. był jednym z najbardziej zaufanych współpracowników b. szefa MON, Dworczyk powiedział: Moim zdaniem dzisiaj formułowanie jakichkolwiek tez jest absolutnie przedwczesne i byłoby nieodpowiedzialne.

Rzeczniczka PiS: Jesteśmy wiarygodni

"Prezes Jarosław Kaczyński wielokrotnie mówił, że nie będzie świętych krów. Wszyscy wobec prawa są równi bez względu na legitymacje i sympatie polityczne" - napisała z kolei na Twitterze rzeczniczka PiS, Beata Mazurek. Jak stwierdziła, "tak wygląda różnica w standardach rządzenia, pomiędzy PiS i PO". "Jesteśmy wiarygodni" - dodała rzeczniczka PiS.

Rzecznik prezydenta: To na pewno jest dla Antoniego Macierewicza duży problem

Rzecznik prezydenta, Bartłomiej Spychalski został zapytany w programie Onet Rano, czy jest zaskoczony zatrzymaniami dokonanymi przez CBA. Nie jestem zaskoczony. Ja mam takie przekonanie, pewność, że organy państwa działają dobrze i skutecznie. Różne takie historie, które pojawiają się w przestrzeni publicznej ze strony różnych osób, że państwo PiS nie działa skutecznie, nie walczy z przestępczością, a z całą pewnością nie patrzy na ręce swoim. To, co się stało, zupełnie temu przeczy, przeczy w taki sposób w sposób fundamentalny. Państwo polskie działa dobrze - powiedział Spychalski.

Rzecznik prezydenta przyznał, że Bartłomieja M. zna dość słabo. Nie jest tak, że w ogóle go nie znam, bo bym skłamał - mówił. Zapytany, czy zatrzymanie Bartłomieja M. nie kładzie się cieniem na b. szefie MON Antonim Macierewiczu, który - jak przypomniano - wielokrotnie bronił M., odpowiedział: To na pewno jest dla Antoniego Macierewicza duży problem.

Jarosław Gowin: Nie ma świętych krów

"Informacja jest równocześnie smutna i budująca - ocenił wicepremier. Smutna, bo wygląda na to, że młodzi ludzie weszli - nie przesądzając o niczyjej winie - na drogę, która z punktu widzenia prawa budzi wątpliwości. Z drugiej strony jest to informacja budująca, bo to znaczy, że nie ma świętych krów, są standardy takie same dla wszystkich - po Marku Chrzanowskim, który się o tym przekonał - powiedział. Wygląda na to, że kolejne osoby związanie z szeroko pojętym obozem Zjednoczonej Prawicy też będą musiały sobie przypomnieć o standardach, w imię których szliśmy do władzy"- stwierdził Gowin.