Byłego posła, byłego rzecznika MON Bartłomieja M. oraz kilku urzędników resortu obrony i pracowników Polskiej Grupy Zbrojeniowej zatrzymano pod koniec stycznia. Mariusz Antoni K. opuścił już areszt. W czasie zatrzymania agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli do ok. 25–30 obiektów: mieszkań i firm. Zarzuty dotyczą przywłaszczenia pieniędzy przy organizacji targów zbrojeniowych w Ostródzie, co jako pierwszy opisał tygodnik "Sieci". Były prezes PGZ Radosław O. miał wprowadzać w błąd członków zarządu. Według informacji DGP, zatrzymania związane są też z organizacją targów proobronnych w Nadarzynie, które się nie odbyły. W MON za czasów ministra Antoniego Macierewicza toczyły się na ten temat rozmowy, ale otoczenie wiceministra Bartosza Kownackiego projekt zablokowało. Miało to być związane z tym, że przy jego organizacji kręcił się Bartłomiej M.
Jak ustaliliśmy, rzecznik MON chciał też pomagać firmom zbrojeniowym zawierać kontrakty z resortem. – Chciał pomóc, ale nie potrafił skonkretyzować jak. Dotarł do nas przez pośredników. W końcu powiedział wprost, że bez jego pomocy nie sfinalizujemy transakcji – opowiada członek zarządu dużego przedsiębiorstwa, które propozycji nie przyjęło.
Za to z usług byłego posła Mariusza Antoniego K. korzystała m.in. zielonogórska firma Hertz Systems. Jak się dowiadujemy, sprzedała Agencji Wywiadu system do wykrywania dronów, który ma być stosowany w ośrodku AW w Starych Kiejkutach na Mazurach. – Przy prezentacji był obecny poseł – mówi człowiek związany ze służbami. Jak widnieje na stronie Hertz Systems, np. system antydronowy Jastrząb może wykryć "niezliczoną ilość dronów symultanicznie", a wykrywalność wynosi 100 proc. Radar ma umożliwić monitorowanie systemu w promieniu 3 km. Ale jak usłyszeliśmy z dwóch źródeł, funkcjonariusze wywiadu są rozczarowani tym, jak system działa.
Reklama
Hertz Systems było zamieszane w aferę łapówkarską związaną z zamówieniami dla MON w 2010 r. CBA interesowało się firmą także w 2017 r. przy okazji przetargu na wojskowe odbiorniki GPS z modułem SASM.
Na nasze pytania o kooperację z byłym posłem Hertz Systems nie odpowiedziało.
Być może właśnie z tym jest związana niespodziewana dymisja szefa Biura Ochrony Informacji Niejawnych w resorcie spraw zagranicznych. Opuści on ministerstwo jeszcze w tym miesiącu. To stanowisko zwyczajowo obejmowane jest przez ludzi delegowanych z AW, obecny dyrektor zaczął pełnić funkcję zaledwie pod koniec zeszłego roku. Spytaliśmy go o dymisję. – Mogę spytać, po co panu ta wiedza? Nie będę komentował – odpowiedział.
W agencji zaś huczy od plotek o tym, że nagle pracę ma skończyć szefowa pionu logistyki. To żona Jacka Cieślikowskiego, bliskiego współpracownika Jarosława Kaczyńskiego. I ona stanowisko objęła w ubiegłym roku. "Agencja Wywiadu nie może udzielić odpowiedzi na pytania, ponieważ dotyczą one ochrony obiektów własnych AW oraz realizowanych działań operacyjnych. Publiczne podnoszenie ww. zagadnień stanowić może zagrożenie dla bezpieczeństwa i powodzenia prowadzonych przez Agencję działań. Poza tym Agencja Wywiadu nie komentuje zmian kadrowych w MSZ" – odpisała agencja. Dodając, że w AW nie było "w ostatnim czasie zmian personalnych w kierownictwie pionu logistycznego i nie są one planowane".
O zakres współpracy z Hertz Systems spytaliśmy w Warszawskim Centrum Legislacyjnym, spółce Mariusza Antoniego K. Tu także nie otrzymaliśmy odpowiedzi. A telefon był wyłączony.
O sprawę tego zakupu będziemy pytać na najbliższym posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych – zapowiada poseł Marek Biernacki (PO), były minister spraw wewnętrznych.
Mariusz Antoni K. pracował też dla sektora publicznego. Według naszych informacji przez co najmniej kilka miesięcy świadczył usługi dla Zanamu – spółki zależnej KGHM. – Przecięliśmy to, bo to była praca na podobnej zasadzie co asystentka społeczna posła PiS Krzysztofa Kubowa w KGHM, która za doradztwo na zlecenie zarabiała ponad 30 tys. zł brutto miesięcznie – opowiada nam osoba związana z miedziowym gigantem. KGHM nie odpowiedział na pytania w tej sprawie.
Wśród zatrzymanych była m.in. pracująca w MON Agnieszka M. związana prywatnie z mecenasem Stefanem Hamburą, który teraz jest jej obrońcą. – Pani Agnieszka została zwolniona przez prokuraturę już następnego dnia po zatrzymaniu, nawet bez decyzji sądu. Ustalany jest stan faktyczny. Te zatrzymania wyglądały jakby były robione na szybko. Nie wiem, kiedy uda mi się zapoznać z aktami, ale sytuacja osobista mojej klientki jest trudna – właśnie zmarł jej dziadek, a ciocia trafiła do szpitala – mówi Hambura.
W czasie gdy Agnieszka M. pracowała w resorcie obrony, mecenas robił analizę prawną dla jednej ze spółek z Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Czy nie ma tu konfliktu interesów? – Ale przecież pani Agnieszka M. w żaden sposób nie była odpowiedzialna za nadzór nad tymi spółkami – odpowiada mecenas.
Opinia Hambury o tym, że zatrzymania były robione na szybko, potwierdza się z tym, co słyszymy od osoby znającej kulisy śledztwa: – Trudno się oprzeć wrażeniu, że realizacja sprawy w tym właśnie momencie miała przykryć aferę wokół Srebrnej.