Tak naprawdę w tej kasie nie działała jedna osoba popełniająca przestępstwo czy dwie, ale cała duża zorganizowana grupa przestępcza (...) Ta kasa uwikłana była w szereg aktywności i relacji z wieloma osobami publicznymi - mówił w "Faktach po Faktach" na antenie TVN24 Wojciech Kwaśniak, były wiceszef KNF, zajmujący się nadzorem nad SKOK-ami. Mam nadzieję, że opinia publiczna w którymś momencie dowie się o wszystkich sprawach związanych z działalnością tej kasy. W tej grupie przestępczej byli przedstawiciele byłych służb specjalnych, jak i świata polityki - stwierdził. Dodał też, że sama kasa "była uwikłana" w kontakty z politykami różnych poziomów: samorządowych, jak i szczebla centralnego. Pytany o "parasol polityczny" nad SKOK Wołomin stwierdził, że na pewno nie było to niewidoczne.
Kwaśniak tłumaczył, że problemem głównym wołomińskiej SKOK (jak i innych, tego typu podmiotów) było to, że rzeczywiste ustalenia kontroli odbiegały od obrazu finansowego, który same kasy wykazywały i które potwierdzali uprawnieni biegli rewidenci, weryfikujący ich sprawozdania finansowe. Pytany o zarzuty o bierność wobec nieprawidłowości odpowiedział, że Komisja Nadzoru Finansowego, jak każdy urząd, jest związana procedurą administracyjną. Nie działa tak jak sobie chce, tylko na podstawie i w granicach prawa, a wszystkie jej decyzje podlegają kontroli sądowej. Jeżeli przekonanie było w organach zwalczających przestępczość (…), to należało tych ludzi aresztować wcześniej - dodał. Przypomniał, że także Kasa Krajowa SKOK, nie podejmowała działań wobec instytucji finansowej z Wołomina. Stwierdził też, że nie ma ani sobie ani swoim ludziom nic do zarzucenia. Jestem przekonany, że wszyscy ci pracownicy, którzy w tej sprawie podejmowali decyzje, działali z najwyższą rzetelnością. tak jak we wszystkich innych sprawach - podsumował.