W środę w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa odbyła się kolejna rozprawa w procesie oskarżonych o brutalne pobicie w 2014 r byłego wiceszefa KNF Wojciecha Kwaśniaka. Zeznania przed sądem w charakterze świadka składał były przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak.
Na ławie oskarżonych w tej sprawie zasiedli: członek rady nadzorczej SKOK Wołomin Piotr P., który miał zlecić pobicie Kwaśniaka, Krzysztof A. ps. "Twardy”, który miał dokonać napaści na b. wiceszefa KNF i Jacek W., któremu zarzucono współudział w ataku.
Jakubiak zeznał w środę przed sądem, że o napaści na Kwaśniaka dowiedział się od samego poszkodowanego. - Zadzwonił on do mnie tego samego dnia i powiedział, że został napadnięty. Kiedy pojechałem do niego do szpitala zobaczyłem jego obrażenia. Był bardzo mocno poturbowany; miał na głowie trzy rany, rozciętą wargę, obrażenia ręki. Pomyślałem, że to była próba zabójstwa, bo kiedy ktoś uderza metalową pałką w głowę, to nie robi tego tylko po to, żeby kogoś zastraszyć - zaznaczył.
Jakubiak zauważył też, że KNF przed napaścią na Kwaśniaka prowadziła kontrolę i sprawdzała nieprawidłowości w SKOK Wołomin związane z karuzelą kredytową. Podkreślił, że niespełna rok przed atakiem na Kwaśniaka KNF rozpoczęła wobec SKOK Wołomin postępowanie o ustanowienie zarządcy komisarycznego. - Z punktu widzenia SKOK było to bardzo dużą uciążliwością. Myśmy praktycznie tym ustanawianiem zarządu komisarycznego burzyli cały układ tam występujący - dodał były szef KNF.
Podkreślił przy tym, że to Wojciech Kwaśniak odpowiadał wówczas w KNF za nadzór nad m.in. bankami i spółdzielczymi kasami oszczędnościowymi. - Wojciech Kwaśniak podejmował wszystkie najważniejsze decyzje dotyczące tych podmiotów. Większość pism z urzędu, które wychodziły do SKOK-ów podpisywał właśnie on - dodał.
Zdaniem Jakubiaka, czynności prowadzone przez KNF wobec SKOK Wołomin były zagrożeniem dla procederu prowadzonego w tej Kasie. - Ktoś dostał zlecenie z uwagi na postawę wiceprzewodniczącego KNF. Sięgnięto po rozwiązanie ostateczne, czyli napaść - stwierdził.
Jakubiak zeznał też, że przed napaścią na Kwaśniaka kierownictwo KNF nie odczuwało zagrożenia fizycznego. - Było w nas poczucie, że to jest niewyobrażalne, żeby ktokolwiek odważył się w sposób fizyczny atakować przedstawicieli KNF. To było poza naszą wyobraźnią - ocenił.
Wojciech Kwaśniak, który w sprawie występuje w charakterze pokrzywdzonego i oskarżyciela posiłkowego powiedział w środę przed sądem, że pomimo upływu pięciu lat od napaści na niego, sprawcy ataku nadal nie są osądzeni. Wyraził przy tym przekonanie, że "sąd będzie nie tylko prowadzić proces i wyda uczciwy wyrok, ale także doprowadzi do ujawnienia pełnej prawdy o ataku".
Termin kolejnej rozprawy w tym procesie sąd wyznaczył na 4 czerwca. Zeznania mają wówczas złożyć m.in. poszkodowany i jego żona.
Proces w tej sprawie ruszył ponownie przed warszawskim sądem rejonowym w połowie kwietnia br. po tym, gdy sędzia prowadząca poprzednio tę sprawę poszła na urlop macierzyński.
W maju 2014 r. Wojciech Kwaśniak, który jako wiceszef KNF nadzorował kontrolę w SKOK Wołomin, padł ofiarą ataku. Miał zostać "brutalnie pobity przed swoim domem w warszawskim Wilanowie przez bandytę, który wcześniej w więzieniu spędził 25 lat", a bandytę wynająć miał członek rady nadzorczej SKOK Wołomin.
Prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie w maju 2014 r. Natomiast akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w październiku 2015 r. Proces w tej sprawie ruszył przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa jeszcze w 2015 r. Jednak w listopadzie 2017 r. sędzia prowadząca sprawę poszła na urlop macierzyński. Proces musiał zatem ruszyć od nowa.