W piątek prokuratura poinformowała, że postawiła zarzuty zatrzymanym przez CBA b. szefowi KNF Andrzejowi J. i sześciu jego współpracownikom - byłym wysokim urzędnikom Komisji w sprawie nadzoru nad SKOK Wołomin.

Reklama

Odpowiadając na pytania dziennikarzy na piątkowej konferencji prasowej Ziobro stwierdził, że KNF otrzymała od "Kasy Krajowej SKOK informacje, że są nieprawidłowości w pięciu SKOK-ach, w tym w SKOK-u Wołomin". Według prokuratury ta informacja pochodziła z września 2012 r.

My stawiamy zarzuty, że po przeprowadzonych kontrolach najpóźniej w październiku 2013 r. powinna być wydana decyzja o ustanowieniu nadzoru tymczasowego, po to, by zapobiec przestępczemu wyprowadzaniu pieniędzy ze SKOK-u Wołomin - powiedział Ziobro. Według niego ówczesna KNF - której członkowie zostali zatrzymani w czwartek i następnie postawiono im zarzuty - miała nadmiar informacji na ten temat i powinna była temu zapobiec.

Według prokuratora generalnego w maju 2013 r. osoby, którym teraz stawiane są zarzuty, doszły do wniosku, że uprawdopodobnione jest popełnienie przestępstwa w SKOK Wołomin i skierowano do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie. Jak mówił, w czerwcu 2014 r. zatrzymani zostali członkowie zarządu SKOK Wołomin, ale dopiero pod koniec 2014 r., w październiku, pod naciskiem prokuratora, podjęto decyzję o zarządzie tymczasowym w tej SKOK.

Ziobro stwierdził, że podczas posiedzenia Komisji przedstawiciele resortu finansów i NBP związani - jak zaznaczył - jeszcze z poprzednią władzą, oceniali, że KNF rażąco spóźniła się ze swoją decyzją i powinna była ją podjąć już z początkiem 2013 r.

Ziobro został także poproszony podczas piątkowej konferencji prasowej o komentarz do stanowiska polityków PO, którzy twierdzą, że PiS zatrzymując b. szefa KNF Andrzeja J. oraz jego zastępcę Wojciecha K., w związku ze śledztwem dotyczącym SKOK Wołomin, chce "przykryć PiS-owskie afery SKOK i KNF". PO zażądała w piątek, aby Ziobro na posiedzeniu Sejmu "wytłumaczył się ze skandalicznych czynów" prokuratury.

Prokurator generalny pytany, czy zamierza się w Sejmie tłumaczyć przed opozycją, odparł: "Retoryka Platformy Obywatelskiej pokazuje tylko podwójne standardy tej partii".

Reklama

Według niego, PO "oczekuje twardych działań wtedy, kiedy to dotyczy przedstawicieli obecnego obozu rządzącego". - I słusznie, my takie twarde działania podejmujemy - wskazał. Jednak - jak zaznaczył - Platforma jednocześnie "oczekuje zupełnie innego postępowania co do osób, które są związane z ich obozem politycznym". Jako przykład podał m.in. sprawę posła Stanisława Gawłowskiego; zarzucił PO, że broni człowieka, co do którego są "poważne podejrzenia, że dopuszczał się ciężkich przestępstw łapówkowych i korupcyjnych".

Zamiast domagać się i stwarzać szansę na wyjaśnienie sprawy, to jest obrona do upadłego, obrona Częstochowy. Tak też postępuje PO (...) w przypadku swoich kolegów nominatów z KNF w okresie swoich rządów - mówił prokurator generalny. - Zamiast bić się w piersi i żałować za krzywdy, jakie spotkały tysiące Polaków (...), oni chcą oskarżać tych, którzy tę sprawę zamierzają wyjaśnić - powiedział Ziobro.

Oświadczył, że fakty w sprawie SKOK Wołomin są "miażdżące". - Te fakty prędzej czy później trafią do polskiej opinii publicznej (...) i Platformie nie uda się wmówić, że białe jest czarne, a czarne jest białe - podkreślił prokurator generalny.

W piątek Związek Banków Polskich w wydanym oświadczeniu wyraził wzburzenie i "najwyższe zaniepokojenie" z powodu sposobu potraktowania przez organa wymiaru sprawiedliwości b. szefa KNF Andrzeja J. i jego zastępcy Wojciecha K. Zadeklarował też gotowość poręczenia za nich.

"Jesteśmy wzburzeni metodami i działaniami podjętymi w stosunku do grupy wysokich urzędników Komisji Nadzoru Finansowego, w tym Andrzeja Jakubiaka byłego Przewodniczącego KNF i Wojciecha Kwaśniaka byłego Zastępcy Przewodniczącego KNF" - głosi oświadczenie ZBP.

"Dokonywanie demonstracyjnych i wątpliwie uzasadnianych zatrzymań osób, które w przeszłości - także z narażeniem życia, jak w przypadku Pana Wojciecha Kwaśniaka – ujawniały poważne nieprawidłowości w funkcjonowaniu systemu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych budzić musi najwyższe zaniepokojenie" - głosi oświadczenie.

Ziobro powiedział na piątkowej konferencji, że ze smutkiem przyjmuje tego rodzaju interwencję, która - jak ocenił - "nie zmierza do wyjaśnienia sprawy, tylko do zamiecenia jej pod dywan".

Związek Banków Polskich szanując polskie prawo i szanując polskich obywateli, też szanując swoją markę, powinien przede wszystkim domagać się wyjaśnienia wszelkich nieprawidłowości, które dotyczą polskiego sektora bankowego, finansowego, a które są związane z zaniechaniami, niewłaściwym działaniem organów nadzorczych - powiedział Ziobro.

Jak zaznaczył, polskie prawo wszystkich traktuje równo. - Czy to będą wielcy bankierzy, czy to będą wpływowi urzędnicy, czy też będą to ludzie mający wielkie pieniądze, zawsze będziemy traktować wszystkich tak samo - podkreślił.

Lepiej niech się panowie zastanowią, zapoznają z faktami, a potem zabierają głos, bo później trudno się wstydzić i rumienić - dodał minister. Jego zdaniem może to też rzutować na reputację polskich banków. "A wszyscy powinniśmy być zainteresowani, aby ta reputacja i standardy były jak najwyższe" - zaznaczył prokurator generalny.

Na uwagę, że ZBP zapowiada poręczenia majątkowe, Ziobro odpowiedział, że "Kodeks postępowania karnego pozwala wobec każdej osoby składać poręczenia". "Tutaj nie ma żadnych przeszkód, aby ktokolwiek składał poręczenia" - dodał. "To jest instytucja znana polskiemu prawu. My tę instytucję szanujemy, nie zawsze się zgadzamy, nie zawsze podzielamy te poręczenia, ale to będzie ewentualnie oceniał sąd, jeśli uzna to za zasadne" - podkreślił Ziobro.

Były przewodniczący KNF Andrzej J. i podlegli mu urzędnicy usłyszeli zarzuty dot. niedopełnienia obowiązków w sprawie dotyczącej SKOK Wołomin. Podejrzanym zarzuca się, że od 22 października 2013 r. do 15 września 2014 r. działali na szkodę interesu publicznego, dopuszczając do powstania szkody w kwocie ponad 1,5 mld zł oraz na szkodę interesu prywatnego w kwocie ponad 58 mln zł - poinformowała w piątek Prokuratura Krajowa.

W czwartek rano Andrzej J. i sześcioro innych b. urzędników KNF zostali zatrzymani przez CBA. Wśród zatrzymanych są też: Wojciech K. (były zastępca przewodniczącego KNF), Dariusz T. (były dyrektor Departamentu Bankowości Spółdzielczej i Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych UKNF), Zbigniew L. (były zastępca dyrektora), Halina M. (była zastępca dyrektora), Adam O. (były naczelnik) oraz Dorota Ch. (były naczelnik).

Zatrzymani zostali doprowadzeni do szczecińskiej prokuratury regionalnej - która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Przestępstwo - podała PK - "polegało na tym, że urzędnicy nie zakończyli prowadzonego postępowania administracyjnego sporządzeniem projektu decyzji administracyjnej o ustanowienie zarządcy komisarycznego w SKOK w Wołominie do dnia 22 października 2013 roku; tym samym nie przedłożyli takiego projektu wraz z wnioskiem o ustanowienie zarządcy na posiedzeniu Komisji Nadzoru Finansowego".

"Podejrzani nie wywiązali się ze swoich obowiązków, pomimo posiadania wiedzy o tym, że w SKOK w Wołominie powstała sytuacja groźby nie spłacenia zobowiązań wobec klientów oraz pomimo stwierdzenia, iż działalność SKOK w Wołominie wykazywała rażące i uporczywe naruszanie przepisów prawa" - podała Prokuratura Krajowa.