O tę kwestię pytany był w Telewizji Republika b. szef MON Antoni Macierewicz.
Macierewicz podkreślił, że nieprawidłowości muszą być ścigane. - To jest w ogóle absolutnie bezdyskusyjne i nie ma w tej sprawie wątpliwości. Jest oczywiście problem, na ile prokuratura i CBA trafnie personalnie zidentyfikowały osoby za to odpowiedzialne, bo rozumiem, że czeka nas jeszcze druga partia działań - powiedział. Jak tłumaczył, "żeby takie przestępstwo popełnić, potrzebna jest też druga strona".
- Bo tutaj chodzi o kontrakty zawierane między przedstawicielami PGZ (...) i prywatnymi firmami czy prywatnymi ludźmi - dodał.
Macierewicz przyznał, że w związku z zatrzymaniem m.in. Bartłomieja M. odebrał wiele telefonów. - Rozmawiałem m.in. z ojcem Tadeuszem Rydzykiem, który złożył poręczenie osobiste za uczciwość i rzetelność pana Bartłomieja Misiewicza i wiele osób mówiło mi, że zna tego człowieka i że trudno im sobie wyobrazić, żeby był nieuczciwy - dodał. Podkreślił, że wtedy, kiedy z nim pracował, był to człowiek "uczciwy i rzetelny". - Czy później doszło do jakichś zmian - zobaczymy - dodał.
We wtorek wieczorem w Prokuraturze Okręgowej w Tarnobrzegu zakończyły się przesłuchania b. rzecznika MON Bartłomieja M. oraz b. posła Mariusza Antoniego K. Prokuratura będzie wnioskowała o areszt dla obu zatrzymanych. Pozostali z sześciorga zatrzymanych w poniedziałek w Warszawie przez CBA również usłyszeli zarzuty.
B. członkowi zarządu PGZ Radosławowi O., b. dyrektorowi biura marketingu PGZ Robertowi K. oraz b. dyrektorowi wykonawczemu firmy Robertowi Sz. zarzucono działania na szkodę spółki i wyrządzenia jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu zastosował we wtorek wieczorem trzymiesięczny areszt wobec trzech byłych pracowników PGZ S.A.