We wtorek prezydent Andrzej Duda powołał prezesów dwóch nowych Izb SN - sędzię SN Joannę Lemańską na stanowisko prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz sędziego SN Tomasza Przesławskiego na stanowisko prezesa Izby Dyscyplinarnej. Izba Dyscyplinarna oraz Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zostały powołane na mocy ustawy o SN, która weszła w życie 3 kwietnia 2018 r.

Reklama

- Ci, którzy państwa poniżają, a wiem, że to się zdarza, różnego rodzaju określeniami... Myślę niestety o sytuacjach, które mają miejsce wewnątrz samego Sądu, ze strony sędziów, bardzo często sędziów wysoko postawionych - powiedział podczas uroczystości prezydent, zwracając się do obecnych członków dwóch nowych izb SN.

Sędzia Laskowski przypomniał, że podczas wtorkowej uroczystości powołania prezesów była też obecna I prezes SN Małgorzata Gersdorf. - Uznała, że w imię budowania jedności SN to powinna tam się znaleźć i właśnie usłyszała to, co usłyszała - zaznaczył.

- Muszę powiedzieć, że ani I prezes, ani prezesi sądu, ani ja, ani sędziowie, z którymi rozmawiam, nie spotkali się z takimi wypadkami poniżania kogoś i to przez wysoko postawionych sędziów. Nie spotkaliśmy się z tym, wobec tego uważam, iż prezydent powinien nam wskazać te przypadki i te osoby, żebyśmy mieli o czym rozmawiać konkretnie; albo te poniżane osoby powinny wyjaśnić te kwestie I prezes - powiedział rzecznik SN. Dodał, że "jeśli tak się nie stanie, będziemy to traktować wyłącznie jako rodzaj takiej nieodpowiedzialnej insynuacji".

Jak podkreślił sędzia Laskowski, w SN "jesteśmy zbulwersowani tymi słowami" prezydenta. - O ile można mówić o pewnej rezerwie w stosunku do nowych sędziów, która z wielu względów jest zrozumiała - rezerwie wynikającej z oceny prawnej i rezerwie towarzyskiej, bo nie ma tu może zażyłych kontaktów - ale to nie jest poniżanie i przypadki, o których mówił prezydent. Jeśli ktoś publicznie takie zarzuty stawia, to oczekiwalibyśmy wyjaśnienia tej sytuacji - mówił rzecznik SN.

Zwracając się do obecnych na uroczystości wszystkich członków dwóch nowych izb w Sądzie Najwyższym, prezydent oświadczył: "Wiem, bo także jestem obserwatorem i uczestnikiem życia publicznego, że w Sądzie Najwyższym dzisiaj zdarza się bardzo wiele sytuacji, które można określić jako przykre dla państwa jako doświadczonych prawników, jako ludzi rzetelnych, uczciwych – co do tego nie mam żadnych wątpliwości".

- Proszę, żebyście to spokojnie wytrzymali. Ci, którzy państwa poniżają, a wiem, że to się zdarza, różnego rodzaju określeniami... Myślę niestety o sytuacjach, które mają miejsce wewnątrz samego Sądu, ze strony sędziów, bardzo często sędziów wysoko postawionych. [Te sytuacje] są bardzo przykre, ale w istocie wystawiają świadectwo im samym. Jeżeli ktoś poniża drugiego człowieka różnego rodzaju określeniami czy działaniami, wystawia świadectwo przede wszystkim sobie i pokazuje, że nie ma żadnych kwalifikacji moralnych do tego, żeby być sędzią - mówił prezydent, cytowany przez Kancelarię Prezydenta.

"Luksemburg nie ma żadnych kompetencji"
Reklama

Andrzej Duda powołał nowego sędziego Sądu Najwyższego mimo, że Naczelny Sąd Administracyjny wstrzymał wykonanie uchwał nowej KRS o powoływaniu sędziów Sądu Najwyższego do czasu, gdy Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu wyda orzeczenie w sprawie legalności nowej Rady - pisze z kolei TVN24.pl.

- Należałoby respektować orzeczenia sądowe i poczekać na orzeczenie Trybunału. Byłoby to rozsądne, zgodne z prawem. A poza tym jest to taki sygnał dla społeczeństwa: nawet jeśli się nie zgadzamy z jakimś orzeczeniem, to respektujemy je, bo taka jest istota państwa prawa - mówi Michał Laskowski rzecznik Sądu Najwyższego.

Powołany właśnie w poczet sędziów SN prof. Aleksander Stępkowski widzi sprawę zupełnie inaczej. Przekonuje, że powoływanie sędziów jest prezydencką prerogatywa prezydencką, a wyrok NSA jest bez znaczenia.

- Nie widzę za bardzo podstaw prawnych do wydania tego typu postanowienia zabezpieczającego - ocenia.

- To jest niewiarygodne żeby ktoś, kto pretenduje do miana sędziego Sądu Najwyższego, w ten sposób wypowiadał się o orzeczeniach innych sądów - ocenił te słowa adwokat Michał Wawrykiewicz z inicjatywy "Wolne Sądy".

- Nierespektowanie postanowień NSA przez osoby powoływane do Sądu Najwyższego, jak i prezydenta jest tak naprawdę prostą ścieżką do anarchii prawnej - dodaje Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".

Tymczasem rozprawa przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości zaplanowana jest na połowę marca. Nowy sędzia uważa, że nawet jak legalność KRS zostanie zakwestionowana, to on nadal będzie sędzią. - Trybunał w Luksemburgu nie ma żadnych kompetencji, jeśli chodzi o sposób funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości - podkreślił prof. Stępkowski.

Aleksander Stępkowski został powołany do Izby Kontroli i Spraw Publicznych. Jest byłym wiceministrem spraw zagranicznych i założycielem Ordo Iuris - organizacji, która opowiada się m.in. za całkowitym zakazem aborcji.

"Niegodne prezydenta"

Po Jacku Błaszczyku i Aleksandrze Stępkowskim prezydent zdecydował jednak o kolejnych nominacjach. Powołał dwoje nowych sędziów Sądu Najwyższego: Joannę Lemańską na stanowisko prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Tomasza Przesławskiego na stanowisko prezesa Izby Dyscyplinarnej.

- To nie był delikt konstytucyjny, ale może być karny, orzeczenie nakazywało wstrzymać procedurę powoływania sędziów. Andrzej Duda zachował się jak prezydent państwa, które nie jest mentalnie w Unii Europejskiej - skomentował na antenie TOK FM znaczenie prawne tego czynu prof. Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji UW.

- Pan prezydent na gruncie art. 126 powinien był zainterweniować, gdy premier Szydło i premier Morawiecki nie publikowali wyroków TK. Milczenie prezydenta jest niejako współudziałem. Powinien być przykładem szanowania konstytucji. Konstytucja jest najwyższym prawem i nakłada na prezydenta obowiązek ochrony niezależności sądu - dodał.

Prof. Matczak na antenie TOK.FM przypomniał też kwestię niezaprzysiężenia legalnie wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego i zaprzysiężenia sędziów "dublerów". - Pan prezydent brał udział w smutnym ataku na Trybunał Konstytucyjny. Nocne zaprzysięganie było niegodne prezydenta. Całe rozmontowanie państwa prawa w Polsce: Trybunału Konstytucyjnego, KRS-u, Sądu Najwyższego bez prezydenta by się nie udało. W zakresie powołania pani sędzi Przyłębskiej to już w ogóle było samodzielne działanie pana prezydenta, które wyglądało na uniemożliwianie działania TK - ocenił.