Prezes PiS mówił, że ostatnio poza Polską, w Parlamencie Europejskim zapadła decyzja, która "w wolność godzi, a przynajmniej może godzić". - W tę wolność dzisiaj tak bardzo cenioną przez wszystkie pokolenia, a w szczególności przez młodsze pokolenie - wolność w Internecie. Mówię o tzw. ACTA2 - wyjaśnił Kaczyński.

Reklama

Kaczyński mówił, że Polska ma ponad dwa lata na implementację nowych przepisów. - PiS dokona tego typu implementacji, że wolność będzie zachowana - zadeklarował prezes PiS.

Od dzisiaj nie będziemy mówili o "piątce PiS", będziemy mówili o "piątce plus" - mówił prezes PiS.

Trwa ładowanie wpisu

Nawiązał przy tym do wcześniejszych propozycji programowych ugrupowania, czyli m.in. wprowadzenia 500 plus od pierwszego dziecka, braku podatku PIT dla pracowników do 26. roku życia, obniżenia PIT do 17 proc. i podwyższenia kosztów uzyskania przychodu czy "trzynastki" dla emerytów. - To jedno (dotychczasowe propozycje - PAP), to pięć, a plus to wolność - podkreślił.
Reklama

Wielokrotnie to mówiłem (...) Polska w dzisiejszym świecie, gdzie wolność się cofa - trzeba tak to sobie jasno powiedzieć - w Europie pozostanie wyspą wolności. Dzięki komu? Dzięki Polakom i dzięki PiS - przekonywał Kaczyński.

Prezes PiS stwierdził, że wolność w skali globalnej jeszcze nie zwyciężyła. - Można powiedzieć, że to długa droga. Trzeba pamiętać, że wolność nigdy nie jest na zawsze, że są na świecie przeciwnicy i wrogowie wolności, że ci przeciwnicy i wrogowie bardzo często o wolności mówią, a nawet często o niej krzyczą. Ale warto zacytować ten fragment tuwimowskich "Kwiatów polskich", który mówi o słowach zmienionych przez krętaczy - mówił Kaczyński.

Reklama

Lider PiS stwierdził, że "ci krętacze ciągle działają, także w naszym kraju".

Morawiecki: Ludzie z Koalicji Europejskiej, którzy mają usta pełne frazesów o wolności, zagłosowali przeciwko wolności w internecie

Premier Mateusz Morawiecki nawiązując do ACTA2 wskazywał, że "ludzie z Koalicji Europejskiej, którzy mają usta pełne frazesów o wolności, zagłosowali przeciwko wolności w internecie". - My to będziemy starali się odkręcać, tak implementować, żeby było jak najwięcej tej wolności - zapowiedział.

Morawiecki złożył też obietnicę "wszystkim naszym wspaniałym youtuberom, blogerom, influencerom, forumowiczom, wszystkim internautom - że będziemy walczyć o wolność słowa w internecie". - Że to jest dla nas niezbywalny imperatyw wolności gospodarczej. Drodzy internauci jesteśmy z wami - zapewnił.

Szef rządu zapewnił przy tym, że PiS patrzy na rozwój gospodarczy w sposób całościowy. - Nikogo nie chcemy wyrzucać za burtę - zadeklarował.

Zaznaczył, że "Piątka+" to jest konsekwentna realizacja programu solidarnościowego. - To jest konsekwentne wykonywanie testamentu wielkiej "Solidarności", tej sprzed 40 lat - podkreślił Morawiecki.

Musimy mierzyć wysoko. Mierzymy wysoko - mówił szef rządu. - Kto z nas (...) wierzy, że za 10 lat możemy być częścią G-20? Ja wierzę, wiem, że to jest możliwe - stwierdził.

Wskazał, że Zjednoczona Prawica idzie do PE z bardzo prostym programem. "Chcemy, żeby Polska wniosła do Europy to co mamy najlepszego, ale chcemy też, żeby Europa dała Polsce to, co ma najlepszego" - podkreślił premier.

Morawiecki przywołał też słowa Hannah Arendt, która powiedziała, że "wolność jest możliwa tak naprawdę tylko między równymi sobie". - I my chcemy, żeby UE była Unią państw równych sobie - wolnych państw, które są równe i na takich samych zasadach traktowane - zaznaczył szef rządu.

Dla nas wybory do Parlamentu Europejskiego mają właśnie taki wymiar - żeby Europa była płaszczyzną wolności i równości, a nie Europą spod lady, dla wybranych, tylko Europą z górnej półki, dla wszystkich - oświadczył Morawiecki.

Unijna dyrektywa o prawach autorskich

Parlament Europejski w Strasburgu poparł we wtorek unijną dyrektywę o prawach autorskich: 348 europosłów było za, 274 przeciw, a 36 wstrzymało się od głosu.

Przed ostatecznym głosowaniem odrzucono wniosek o głosowanie poprawek przed całością projektu nowych przepisów.

Dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Nowe przepisy wzbudzają sporo emocji.

Najwięcej kontrowersji budzą artykuły 11. i 13. dyrektywy. Przeciwnicy tych regulacji mają wątpliwości, czy przepisy nie będą ograniczały wolności słowa w internecie. Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg nie poparły wypracowanego porozumienia w Radzie UE w tej sprawie.

Artykuł 13. wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, natomiast artykuł 11. dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.

Na mocy zmian przepisami art. 13. nie będą objęte: encyklopedie internetowe, takie jak np. Wikipedia, archiwa edukacyjne i naukowe oraz platformy pasywne (tzw. usługi w chmurze dla indywidualnych użytkowników jak Dropbox), platformy w ramach otwartego dostępu, platformy sprzedażowe jak Ebay czy Amazon i wszystkie platformy, których głównym celem nie jest dostęp do treści objętych prawem autorskim (np. portale randkowe), ani ich magazynowanie.

Platformy, których dotyczy art. 13., powinny podpisać licencje z właścicielami praw na treści chronione prawem autorskim. Jeśli platforma nie otrzyma takiej licencji, będzie musiała usunąć treści wskazane przez właściciela praw. Jeśli platforma nie dopełni obowiązków, będzie odpowiedzialna za nielegalne treści wprowadzane przez użytkowników.

Start-upy będą podlegały mniejszym restrykcjom niż wielkie, od lat działające na rynku firmy internetowe. Regulacjami nie będą objęte też prace internautów takie jak memy, gify itp.

Art. 11., określany przez jego przeciwników jako podatek od linków, odnosi się do tego, jakie elementy artykułu dziennikarskiego mogą być publikowane przez agregatory treści bez konieczności wnoszenia opłat licencyjnych. Regulacje wymagają, by platformy, takie jak np. Facebook, płaciły posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały. Wydawcy prasy będą mieli możliwość negocjowania licencji z platformami i agregatorami treści.

Nowe prawo nie dotyczy prywatnego i niekomercyjnego użytkowania tekstów prasowych przez indywidualnych użytkowników, nie dotyczy również hiperlinków, a wraz z nimi krótkiego wyciągu z artykułu. Na mocy przepisów wydawcy mają obowiązek dzielenia się wpływami z nowego prawa z autorami danej publikacji.

Apel wydawców do polskich europarlamentarzystów

W poniedziałek dzienniki, w tym "DGP, "Rzeczpospolita", "Gazeta Wyborcza" i "Puls Biznesu", ukazały się z pustymi pierwszymi stronami. Wydawcy w ten sposób zaapelowali do polskich europarlamentarzystów o poparcie dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Apelowali o to, by "poprzeć rozwiązania, które pomogą wprowadzić – również w naszym kraju – nowe, sprawiedliwsze zasady korzystania przez gigantów internetowych z tworzonych przez polskich pisarzy, filmowców muzyków i dziennikarzy treści".

W ich ocenie "dzisiejsze rozwiązania brutalnie uderzają w polską kulturę". Twórcy nie otrzymują dostatecznej kompensaty za rozpowszechnianie ich dzieł w internecie. Często żyją w prawdziwym niedostatku albo odchodzą z zawodu. Tracą nie tylko oni, ale przede wszystkim ich odbiorcy - podkreślili wydawcy.

Sygnatariuszami apelu byli m.in. redaktor naczelny "Dziennika Gazety Prawnej" Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", prezes IWP Bogusław Chrabota, redaktor naczelny Grupy Polska Press Paweł Fąfara, redaktor naczelna "Faktu" Katarzyna Kozłowska, I zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Jarosław Kurski, redaktor naczelny "Pulsu Biznesu" Grzegorz Nawacki, redaktor naczelny "Super Expressu" Grzegorz Zasępa.