Trzaskowski podkreślił jednocześnie, że chociaż edukacja i organizacja egzaminów to odpowiedzialność rządu, to jako samorządowcy stają (władze stolicy - PAP) na głowie, żeby tam, gdzie rząd jest niewydolny, część odpowiedzialności przejąć na siebie. Zrobimy absolutnie wszystko, żeby te pieniądze, które nie zostały wam wypłacone w pensjach, wróciły do szkół i zostały wam wypłacone w postaci dodatków - powiedział. Zaznaczył przy tym, że nauczyciele biją się za naszą wspólną sprawę, biją się za jakość edukacji i za jakość społeczeństwa.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Dzisiaj kierownictwo związku podjęło decyzję, że nie wygaszamy i nie kończymy strajku - powiedział z kolei szef ZNP Sławomir Broniarz.Chcę także powiedzieć, że to jest ogromne wyrzeczenie ze strony nauczycieli, administracji, obsługi szkolnej. Bo my wiemy, ile nauczyciele, ile ta woźna, sprzątaczka, kucharka straci w wyniku tego strajku. Zrobimy wszystko, żeby przynajmniej w części im to zrekompensować - dodał.

Broniarz poinformował, że na rachunku specjalnie utworzonego funduszu wsparcia znajduje się już 2 200 000 złotych. Wśród osób wpłacających środki na rzecz nauczycieli Broniarz wymienił m.in aktorów, sędziów, reżyserów czy pisarzy.

Zgromadzone środki przeznaczone mają zostać dla strajkujących, którzy nie należą do związków zawodowych. To 400 tys. ludzi, którzy nam zaufali, którzy strajkują i także potrzebują wsparcia. Związki będą musiały sobie poradzić w oparciu o własne fundusze - zaznaczył. Szef ZNP podziękował też za wsparcie ze strony rodziców, które stanowi "niebywałą siłę". Dziś kierownictwo związku podjęło decyzję, że nie wygaszamy i nie kończymy strajku - podkreślił Broniarz.

O godz. 19 na Placu Zamkowym w Warszawie rozpoczął się wiec poparcia dla strajkujących nauczycieli. W "Światełku dla nauczycieli" bierze udział kilka tysięcy osób. Podczas manifestacji głos zabrali m.in prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, jak również prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

Reklama