Deklaruję, że będę przeciwstawiał się wszelkim próbom ataku na moją osobę jako Prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Stanowczo również oświadczam, że będę bronił niezależności i bezstronności Najwyższej Izby Kontroli jako naczelnego organu kontroli państwowej – napisał Banaś.
Zmanipulowane i kłamliwe doniesienia medialne mające na celu zdyskredytowanie mojej osoby niewątpliwie stanowią formę zemsty tych środowisk, które w wyniku przeprowadzonej reformy służb skarbowych i celnych utraciły dotychczasowe wpływy na możliwość podejmowania najważniejszych decyzji w Rzeczypospolitej Polskiej – przekazał.
"Ma też pretensje do kolegów, że nie stanęli za nim murem"
O Marianie Banasiu ponownie jest głośno. Także dlatego, że prezes NIK miał we wtorek do godz. 12 złożyć dymisję, ale tego nie zrobił. Na jaw wyszło też, że miał drugą kamienicę w Krakowie.
Banaś miał zrezygnować z funkcji prezesa NIK jeszcze zanim CBA wyda raport o nieprawidłowościach w jego oświadczeniach majątkowych z lat 2015–2019. W praktyce: do wtorku popołudniu. Tak zdecydowały władze PiS.
Tymczasem – jak podaje "Rzeczpospolita" – prezes NIK miał powiedzieć, że nie zrezygnuje ze stanowiska, bo "nie ma sobie nic do zarzucenia. Zaczął też przygotowywać sobie grunt do obrony – to m.in. ekspertyzy prawne, z których ma wynikać, że nie popełnił błędu, nie wpisując do oświadczenia majątkowego informacji o zabezpieczeniu kredytu na hipotece kamienicy przy Krasickiego 24 w Krakowie – chodzi o 2,6 mln zł kredytu, jakiego bank udzielił firmie jego syna".
– Ma też pretensje do kolegów, że nie stanęli za nim murem, i do Mariusza Kamińskiego, któremu podlegają służby, że "go załatwił" – mówi "Rzeczpospolitej" osoba związana z PiS.
Brudziński: Prezes NIK nie jest członkiem PiS. Pracuje już na swój wizerunek
Sprawę skomentował Joachim Brudziński. Tu już nie chodzi o kwestie obciążenia wizerunkowego – powiedział. Prezes NIK pracuje już na swój wizerunek. Pan prezes nie jest członkiem PiS. Reprezentuje jedną z najważniejszych instytucji w państwie; jeden z filarów i fundamentów demokratycznego państwa prawa. Ja nie znam tej oceny, raportu CBA. Chcę wierzyć, wierzę w to głęboko, że pan prezes Banaś w sytuacji, której okazałoby się, że są poważne zastrzeżenia i zarzuty zachowa się tak, jak trzeba – dodał polityk.
Jak podkreślił wpływ w tej chwili rządu, większości, już tym bardziej partii politycznej w tej konstrukcji prawnej, jaka obowiązuje wokół osoby prezesa NIK, jest ograniczony.
Brudziński był pytany także, czy prawdą są doniesienia "Rzeczpospolitej", która napisała, że Marian Banaś miał złożyć dymisję, ale "postawił się". Nie wiem co to znaczy +postawił się+, bo pan Marian Banaś nie jest członkiem PiS i z tego co wiem nigdy nie był - odparł Brudziński. Nie mam takiej wiedzy, aby ktoś z kierownictwa partii, czy pan premier, czy prezes w tej sprawie z panem prezesem Banasiem rozmawiał i takie oczekiwania stawiał - podkreślił.
W sytuacji, w której funkcjonuje takie prawo jak obecnie, możliwości odwołania (prezesa NIK) czy to przez Sejm, są naprawdę właściwie niemożliwe. Trzeba by tu zmieniać prawo. Jak sytuacja by tego wymagała, to absolutnie takich działań nie wykluczam – dodał Brudziński.
Pancerny Marian zagrał Prezesowi na nosie. PiS wyczyścił mu kierownictwo. Wykorzystał czas targów z przystawkami. Nie zostanie zmieniony, bo się nie zgadza. Jest całkowicie bezkarny, bo jest z rodziny PiS. Patron Simonów i lewych interesów. Bezczelnie śmieje się wszystkim w twarz - napisał z kolei na Twitterze Michał Szczerba z PO. A Marcin Kierwiński: Oto i powrócił M. Banaś. Oświadczył, ze kończy urlop i... będzie teraz bronił niezależności NIK. Dacie wiarę? Taki jest efekt skrajnego kolesiostwa w PiS.
Co w tej sytuacji? Jak przypomina gazeta, prezes NIK jest praktycznie nieusuwalny. "Sejm może go odwołać tylko wtedy, gdy sam zrzeknie się stanowiska lub uzna, że stał się trwale niezdolny do pełnienia obowiązków wskutek choroby. Odwołać go można, jeśli został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnienie przestępstwa, złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, co musi być potwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu. Jest jeszcze jedna możliwość: gdy Trybunał Stanu orzeknie w stosunku do niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych", przypomina "Rzeczpospolita".
Zarzutów karnych Banaś nie ma, ale niejasna jest sprawa dzierżawy kamienicy w Krakowie (sprzedał ją niedawno), a także części sąsiedniej kamienicy (nie wiadomo jednak, kto był jej pierwszym właścicielem). Jak podał tvn24.pl, szef NIK "wynajmował budynek pasierbowi jednemu ze znanych krakowskich przestępców - Wiesławowi K. ps. "Simon". Za ile? 65,7 tys. zł rocznie. Dużo mniej od ceny rynkowej.
Gowin: Liczymy, że szef NIK Marian Banaś zachowa się honorowo
Gowin był pytany w piątek w "Poranku Rozgłośni Katolickich Siódma 9", o to jak duży problem jest z Marianem Banasiem, jako szefem NIK. O tym będziemy wiedzieli, kiedy poznamy stanowisko, dokument przygotowany przez CBA. Jeżeli ten dokument będzie zawierał poważne zarzuty, to faktycznie będzie to poważny problem - przyznał.
Wicepremier dodał, że obóz Zjednoczonej Prawicy (koalicja PiS, Porozumienia Gowina i Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry) liczy na to, że prezes NIK zachowa się honorowo. Przypomniał, że Banaś jest człowiekiem o pięknej biografii "przed rokiem 1989", a także - jak zauważył - po tym roku miał nieposzlakowaną opinię jako urzędnik państwowy. Liczymy na to, że zachowa się w zgodzie z tymi standardami, a nie ze standardami, które można kojarzyć z osławioną kamienicą - powiedział Gowin.
Ocenił też, że nie ma już czasu i możliwości, aby następcę Banasia, zgodnie z procedurami, wybrał ustępujący parlament. Pytany o poparcie dla ewentualnego następcy Banasia w Senacie powiedział, że Zjednoczona Prawica ma świadomość, iż trzeba na następcę Banasia wskazać osobę, która może liczyć nie tylko na poparcie obozu rządowego, ale też opozycji. Moim zdaniem są takie osoby w Polsce - stwierdził wicepremier, ale nie chciał wskazać żadnej z takich osób.
Przyznał też, że w sprawie Banasia "wyrzuca sobie", że informacje, o tym że są zastrzeżenia, co do osoby Banasia, dotarły do niego dopiero po jego wyborze, lub w trakcie wyboru na szefa NIK - Gowin głosował w Sejmie, za wyborem Banasia. Cała ta sytuacja wymaga przeanalizowania procedur i odpowiedzenia sobie na pytanie: dlaczego sygnały ostrzegawcze nie dotarły tam gdzie powinny dotrzeć, albo dlaczego ci, do których powinny te sygnały dotrzeć - mam na myśli również siebie - zlekceważyli je - zaznaczył wicepremier.