Przewodnicząca sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny podkreśliła, że NFZ potrzebuje więcej pieniędzy m.in. po to, żeby podnieść pensje nie tylko lekarzom, ale też pielęgniarkom i ratownikom, a także po to, by zwiększyć zatrudnienie "do poziomu adekwatnego do potrzeb".
W ocenie Biejat długie działanie w warunkach niedofinansowania powoduje, że instytucje i ludzie przystosowują się do złych warunków, a system się degeneruje. Dlatego - jak wskazała - należy przeorganizować system służby zdrowia.
Jak podkreśliła, potrzeba m.in. rozszerzenia usług i dostosowania ich do potrzeb ludzi. - Mamy starzejące się społeczeństwo, coraz większą potrzebę opieki paliatywnej nad osobami starszymi, które nie są jakoś bardzo chore, ale po prostu są zniedołężniałe. NFZ nie przewiduje opieki hospicyjnej nad osobami, które mają dolegliwości inne niż rak i odleżyny. Geriatria właściwie nie istnieje - powiedziała.
Biejat dodała, że większą część diagnostyki należałoby przenieść do przychodni rejonowych. Podkreśliła również, że aby przychodnie było stać na taką zmianę, powinno się podnieść finansowanie zdrowia do 6,8 proc. PKB w przyszłym roku oraz w ciągu czterech lat do 7,2 proc. PKB.
- W budżecie te pieniądze są, ale trafiają na cele dużo mniej ważne niż ochrona zdrowia obywateli - oceniła. Dodała, że Lewica m.in. chętnie zniosłaby finansowanie katechezy w szkołach. - Cały pakiet "świeckie państwo" to 3 mld zł rocznie w budżecie - wskazała.