A to dopiero początek długiej listy kłopotów Leppera. A z tego, że Lepper schodzi z pierwszej politycznej linii, cieszy się tylko jego żona Irena.

Brak pieniędzy i niespłacone kredyty to czarna przyszłość partii Andrzeja Leppera. Kasa świeci pustkami, w dodatku gwałtownie zaczyna ubywać ludzi do jej napełnienia. Ale przewodniczący próbuje na wszelkie sposoby ratować się przed totalną klęską. Czy mu się uda?

Reklama

W Lubuskiem z partią pożegnali się działacze sejmiku samorządowego. To dopiero początek eksodusu, już wcześniej legitymacją rzucił Jan Masiel, europoseł z Wielkopolski, który ma bardzo silną pozycję w lokalnych strukturach. Jego zwolennicy czekali tylko na wyniki wyborów. Jeszcze przed wyborami posypały się struktury na Rzeszowszczyźnie.

Odpływ kadr jest bolesny dla Leppera, ale nie stanowi osobistego problemu dawnego charyzmatycznego przywódcy wsi. Bo jak się ma przejmować topnieniem szeregów, gdy w niedługiej perspektywie grozi mu więzienie? Sprawa seksafery nabrała przyśpieszenia. Dwa dni przed wyborami z więzienia wyszedł Jacek Popecki, asystent Stanisława Łyżwińskiego oskarżony o podawanie Anecie Krawczyk oksytocyny, która miała doprowadzić do poronienia. Popecki w towarzystwie sióstr Jędrzejczak (oczerniały Krawczyk, ale przed prokuraturą nie potwierdziły zarzutów) pojawił się na wieczorze wyborczym w Hotelu Gromada. Wychudzony, zmizerniały ledwo przypominał dawnego pewnego siebie działacza. Ta trójka trzymała się początkowo na uboczu.

Reklama

Ale to właśnie do Popeckiego pierwsze kroki skierował Lepper otoczony wianuszkiem fotoreporterów i kamer podczas wieczoru wyborczego. "To był sygnał dla Łyżwińskiego, że liczy na jego lojalność, że go nie zostawi samego, nawet po odejściu z parlamentu. Ostatecznie adwokaci kosztują" - mówił DZIENNIKOWI działacz związany z władzami partii.

Prokuratura Okręgowa w Łodzi, która prowadzi sprawę seksafery, tylko czeka na wygaśniecie immunitetu Leppera. Kilka dni przed wyborami do mediów wyciekły informacje, że Lepper będzie miał zarzuty, za czerpanie korzyści i wykorzystywanie seksualne Anety Krawczyk, a to oznacza, że wzorem Łyżwińskiego trafi za kratki. Czy powtórzy się scenariusz z zatrzymania? "Niewykluczone" - mówi DZIENNIKOWI osoba związana z prokuraturą. Po Łyżwińskiego prokuratorzy pojechali godzinę po uchyleniu immunitetu.

W partii panuje przekonanie, że jeśli ktoś przyczyni się do zamknięcia Leppera, będzie to Łyżwiński. "Lepper tak robił kampanię, żeby przegrać, żeby pokazać, że jest nikim i żeby nowa władza dała mu spokój" - uważa osoba blisko związana z Samoobroną. Czy to jednak aby na rękę nowej władzy?

Reklama

Podnoszą się głosy, że Lepper na wiosnę wyjdzie na ulice. Już podczas wieczoru wyborczego Janusz Maksymiuk zapewniał, że Samoobrona nigdy nie zeszła z barykad. "Dla Tuska bezpieczniej będzie, jak Lepper będzie siedział za kratkami" - uważa jeden z przeciwników Leppera. "Kto dzisiaj pójdzie za Andrzejem, kto stanie z nim na blokadzie?" - zastanawia się dawny działacz Samoobrony. Po namyśle jednak dodaje: "No może jak zapłaci, ale wątpię".

To nie koniec pojedynków Leppera z Temidą, bo toczy się przeciwko niemu sprawa wysypywanego zboża. Tu pod znakiem zapytania stoi los Samoobrony jako partii. Trybunał Konstytucyjny skończył wyjaśnianie sprawy weksli. Prokuratura Generalna przeprowadzała śledztwo - jest już zakończone.

"Czekamy na ukonstytuowanie się nowych władz Sejmu, by wyznaczyć termin rozprawy - usłyszeliśmy w biurze prasowym Trybunału. Jeśli okaże się, że weksle godziły w niezależność posłów, Trybunał może orzec o delegalizacji partii. "To akurat tylko na rękę Lepperowi" - wyjaśnia polityk Samoobrony. "Po likwidacji partii jego długi w bankach, a także u pokrzywdzonych, pokryje budżet państwa" - dodaje.

Politycy zabezpieczyli się na tę ewentualność, bo jeszcze wiosną Krzysztof Filipek zarejestrował nową partię - Samoobrona Andrzeja Leppera. Dopóki jednak sprawa weksli się nie rozstrzygnie, politycy Leppera przesiądą się z partii do Związku Zawodowego. "Teraz tylko tam są pieniądze na jakiekolwiek funkcjonowanie" - mówi dawny działacz Samoobrony. "Ktoś musi przecież pokrywać warszawską działalność Leppera. Kto zapłaci czynsz za siedzibę przy Alejach Jerozolimskich?" - docieka rozmówca DZIENNIKA.

Przy gabinecie Lepper wyszykował sobie piękne mieszkanie, urządzone w bardzo wysokim standardzie, to wszystko kosztuje, a partia jest pod kreską finansową, dlatego pieniądze będą szły ze Związku Zawodowego. Z odejścia męża od głównego nurtu polityki najbardziej zadowolona jest Irena Lepperowa: "Mąż będzie więcej przebywał w domu" - mówi, chociaż - jak zaznacza - najważniejsze decyzje w ich rodzinie jeszcze nie zapadły.

"Usiądziemy przy stole i porozmawiamy, co będziemy robić dalej, bo do tej pory nie mieliśmy okazji, pewnie mąż będzie miał mniej wyjazdów" - mówi żona szefa Samoobrony. "Mamy gospodarkę, mąż ma do czego wracać, ale od polityki na pewno nie odejdzie" - zapewnia.