Rosjanie kontynuują działania zaczepne przede wszystkim na dwóch odcinkach. Po pierwsze, w okolicach Czasiw Jaru, gdzie udało im się zająć pozycje na wschodnich rubieżach miasteczka. Po drugie, 40 km dalej na południe, pod wsią Oczeretyne, którą udało im się podbić w ostatnich dniach kwietnia - czytamy w DGP.
Przyjęcie amerykańskiego pakietu pomocowego odrodziło nadzieje na powstrzymanie rosyjskiej ofensywy, jednak pozostaje wątpliwość, czy nie jest na to za późno - pisze Potocki w DGP. – Są takie odcinki frontu, gdzie naprzeciw jednej naszej jednostki wojskowej stoi siedem wrogich – alarmuje gen. Ihor Skybiuk, dowódca ukraińskich wojsk powietrznodesantowych.
Cele Rosjan to położony 10 km na zachód od Bachmutu Czasiw Jar. Drugi kierunek natarcia stał się możliwy po upadku w połowie lutego bronionej nieprzerwanie od 10 lat Awdijiwki. Od tego czasu Rosjanie prą dalej na północny zachód i przed tygodniem zajęli Oczeretyne.
Oficjalnie deklarowane cele rosyjskiej agresji na Ukrainę są wzajemnie sprzeczne i zmienne w czasie. Jednak dającym się wywnioskować z tych komunikatów planem minimum jest „wyzwolenie Donbasu”, czyli podbój obwodów donieckiego i ługańskiego - czytamy w DGP.
Gdyby Rosjanom udało się zająć wymienione wyżej miejscowości, mogliby ogłosić wykonanie podstawowego celu „specjalnej operacji wojskowej”. W sumie Rosjanie okupują 109 tys. km kw., czyli 18 proc. uznanego międzynarodowo terytorium Ukrainy.
Tak czy inaczej Rosjanie przygotowują się do największej operacji ofensywnej od czasu zajęcia Lisiczańska i Siewierodoniecka w lipcu 2022 r. Obecnie rzucili na front doniecki 12 brygad oraz dwa pułki pancerne, czemu Ukraińcy przeciwstawiają siły pięciu brygad. Z punktu widzenia Kijowa groźniejszy byłby upadek Czasiw Jaru, ale o przerwaniu frontu realnie można obecnie mówić jedynie w rejonie Awdijiwki - pisze Potocki w DGP.