W Sejmie przemówi za to Jarosław Kaczyński, który poda dzisiaj swój rząd do dymisji. Z kolei w Senacie głos zabierze prezydent Lech Kaczyński, i - jak zapewnia jego biuro prasowe - pojawi się na inauguracji Sejmu, jednak nie będzie przemawiał. Tym oświadczeniem kancelaria rozwiała spekulacje co do tego, czy prezydent w ogóle ma zamiar uczestniczyć w uroczystości.

Reklama

W komunikacie kancelarii poinformowano, że w tej decyzji prezydenta nie należy doszukiwać się podtekstów. Jednak będzie to pierwszy przypadek w historii III RP, że urzędujący prezydent nie przemówi podczas inauguracji Sejmu. Ten zwyczaj praktykowali od roku 1991 do 2005 prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski.

Otoczenie prezydenta bagatelizuję sprawę. Zdaniem Przemysława Gosiewskiego nie ma takiego obyczaju, by prezydent przemawiał podczas inauguracji. "Prezydent, jeśli już uczestniczył w posiedzeniu, to był zawsze na galerii - mówi DZIENNIKOWI Gosiewski i dodaje, że jeśli już gdzieś można mówić o tradycji, to w zaglądaniu do umowy koalicyjnej. Powołał się na Aleksandra Kwaśniewskiego, który sprawdzał umowę AWS i UW.

Odniósł się tym samym do stanowiska prezydenta, który blisko tydzień temu zapowiedział, że chciałby zobaczyć umowę koalicyjną przed powołaniem rządu. Mimo że Donald Tusk głośno zapewnia, że jest gotowy do przedstawienia składu rządu, prezydent milczy. Milczy także jego kancelaria, która poza wydaniem lakonicznego oświadczenia nabrała wody w usta.

Reklama

Konstytucja pozwala prezydentowi już dzisiaj desygnować lidera zwycięskiego ugrupowania na prezesa Rady Ministrów, czy to uczyni?

"Prezydent ma jeszcze czas, ale to, że do dziś nigdzie po wyborach nie wystąpił, powoduje, że atmosfera jest niedobra" - uważa Sławomir Nowak, poseł PO. Dodaje, że takie zachowanie obniża standardy życia politycznego w Polsce. "Kwaśniewski spotykał się z liderami zwycięskich partii tuż po wyborach, a prezydent Lech Kaczyński prezentuje obojętność, która jest raczej nacechowana negatywnie" - dodaje.

A sprawa desygnowania dzisiaj szefa Platformy na prezesa Rady Ministrów nie jest przesądzona. Wprawdzie prezydent zapewnił publicznie, że nowy rząd będzie tworzył Tusk, ale na powierzenie mu tej misji - zgodnie z konstytucją - ma aż dwa tygodnie. Czyli do 19 listopada.

Przemysław Gosiewski w radiowej "Trójce", w programie "Salon polityczny", dawał do zrozumienia, że faktycznie taki scenariusz może mieć miejsce. "Platforma nawołuje do skrócenia terminów konstytucyjnych, jej zadaniem wszystkie decyzje prezydent powinien podjąć 5 listopada, a moim zdaniem koalicja nie jest jeszcze gotowa" - mówił Gosiewski. I uzupełnił: "Mówienie, że wszystko ma nastąpić pierwszego dnia, jest sprawą niepoważną" - dodał. Zdaniem Jarosława Kalinowskiego z PSL, jeśli prezydent dzisiaj nie powierzy Tuskowi tworzenia rządu, to narazi się na śmieszność.