"Potrzeba nowocześniejszego nadzoru pedagogicznego, który nie będzie organem politycznym ministra, ale niezależną instytucją, która będzie czuwała nad pracą szkoły" - oświadczyła Szumilas. Zaraz jednak podkreśla, że na razie to tylko pomysł, a nie decyzja.

Reklama

Za ten plan kciuki trzyma Irena Dzierzgowska, która była wiceministrem oświaty w rządzie Jerzego Buzka. "Kibicuję mu przede wszystkim dlatego, że teraz mamy do czynienia z dwuwładzą. Szkoły podlegają samorządom i kuratoriom. Zdarza się, że dyrektor jest w kłopocie, jak działać, by dobrze wypełnić polecenia kuratora i samorządu" - tłumaczy.

Zupełnie innego zdania jest wiceszef sejmowej komisji edukacji Tadeusz Sławecki z PSL. "Takie hasła padły z ust niektórych działaczy PO, ale dyskusji nie było. Musi być w terenie jakiś przedstawiciel ministerstwa. Można się natomiast zastanowić nad zmianą wyboru kuratorów, bo za Giertycha tak zmieniono zasady, że kurator praktycznie jest wybierany przez układ rządzący" - stwierdza.

Kuratoriów w kraju jest szesnaście. Po jednym na województwo. To urzędy o rozbudowanej strukturze: z wydziałami w centralach i delegaturami w terenie. resort edukacji nie ma danych, ile osób zatrudniają. Tylko w mazowieckiej placówce pracuje ok. 300.

Kuratoria zajmują się głównie wizytacjami szkół, konkursami na dyrektorów, konkursami przedmiotowymi, wydają certyfikaty dla placówek, które prowadzą rozmaite kursy. I co najważniejsze - są łącznikiem między ministerstwem a szkołami.

Reklama