Zastępca Szefa Kancelarii Prezydenta RP Paweł Mucha pytany o Światowe Forum Holocaustu, które odbędzie się 23 stycznia w Izraelu oraz o to, czy w w związku z brakiem udziału w uroczystościach prezydenta Andrzeja Dudy przewidziany jest inny sposób komunikacji, chociażby za pośrednictwem Polskiej Fundacji Narodowej zaznaczył, że "w tej sprawie najbardziej adekwatna" data to Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu obchodzony 27 stycznia, zaś "najbardziej adekwatne miejsce" to były niemiecki, nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz-Birkenau.
To tutaj odbywają się główne uroczystości z udziałem ocalonych, ocalałych z Holocaustu w formule międzynarodowej i odbywają się w miejscu uświęconym krwią ofiar zamordowanych w tym obozie. I nie ulega wątpliwości, że to są najważniejsze uroczystości, gdzie Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej będzie mógł się wypowiedzieć - ocenił Mucha. Dodał, że "nie jest też tajemnicą, że ta prywatna fundacja, która organizuje uroczystości w Jerozolimie jest związana z oligarchą rosyjskim żydowskiego pochodzenia, który jest powiązany - mówiąc wprost z administracją rosyjską".
To pewien scenariusz, w który Polska się nie wpisała i prezydent podjął słuszną decyzję. Będziemy przypominać prawdę historyczną podczas uroczystości związanych z wyzwoleniem obozu, a także przez zaangażowanie polskich instytucji. Działania podejmowane przeciwko Polsce w sferze próby fałszu historii są nieskuteczne - podkreślił.
Mucha poinformował również, że na liście gości jest kilkadziesiąt delegacji. Z jednej strony to 75. rocznica wyzwolenia obozu i bohaterami uroczystości będą sami ocaleni, ocalali. To jest ich uroczystość. To oni są najważniejsi. Z drugie strony mamy format międzynarodowy obchodów z udziałem koronowanych głów państw, ale także prezydentów. Począwszy do króla Holandii, przez wielkiego księcia Luksemburga, reprezentację dworu brytyjskiego, przez prezydentów różnych państw, w tym prezydenta Polski, Izraela, Niemiec, Austrii. To będą obchody o wymiarze międzynarodowym - zaznaczył.
Mucha był pytany również o ustawę dyscyplinującą sędziów oraz o uchwalone przez Sejm brzmienie art. 107 par. 1 ustawy prawo o ustroju sądów powszechnych, który - jak zaznaczyli autorzy wywiadu - przewiduje odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów, którzy na przykład kwestionują skuteczność powołania innego sędziego, czy działalność publiczną niedającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów.
Jeżeli biorę do ręki Konstytucję RP, to w treści tego projektu ustawy znajduję po kolei odwzorowanie wartości konstytucyjnych. Mamy w art. 178 Konstytucji zasadę niezawisłości sędziowskiej, której elementem jest apolityczność. To pewien paradoks, bo mówi się o ustawie dyscyplinującej sędziów, a sędziowie z definicji, jeżeli mówimy o niezawisłych sędziach, mają być apolityczni. Sędzia nie ma się wypowiadać na temat realizacji kompetencji przez organy władzy publicznej ani oceniać działania rządu, czy konkretnego ministra. Powtarzam to z uporem, ale absolutnie jestem do tego przekonany, że jeśli ktoś ma takie aspiracje, to powinien togę odwiesić do szafy i zostać politykiem - ocenił prezydencki minister.