W minionym tygodniu, po tym, jak Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzucenie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej, która zakłada rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia, media społecznościowe obiegło zdjęcie Lichockiej, na którym widać, jak posłanka trzyma wyciągnięty w górę środkowy palec.
Lichocka zapewniała, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana. W piątek przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni.
Emilewicz pytana w poniedziałek w Poznaniu o zajście z udziałem Lichockiej, podkreśliła, że Sejm nie jest miejscem na takie gesty. Ta historia nie powinna się wydarzyć, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że emocje podczas debat sejmowych mają bardzo wysoką temperaturę. Jednak rolą parlamentarzystów jest ustanawiać pewne standardy. Zdecydowanie powinniśmy takich gestów unikać, mam nadzieję, że podobne standardy będzie też chciała realizować opozycja - powiedziała minister.
Obóz Zjednoczonej Prawicy słynął z tego, że pewne bariery, pewne granice nie są przekraczane. Tak ogromne poparcie społeczne, jakim cieszy się Prawo i Sprawiedliwość, którego członkiem jest poseł Lichocka, wzięło się z tego, że elektorat był wielokrotnie piętnowany przez przeciwników politycznych w sposób bardzo napastliwy - dodała.
Emilewicz wyraziła nadzieję, że ubiegłotygodniowa historia nie będzie miała wpływu na rozpoczynającą się kampanię prezydencką ubiegającego się o reelekcję Andrzeja Dudy.
Pani poseł Lichocka przepraszała opozycję i tych, którzy poczuli się urażeni. Czy będą jakieś dalsze konsekwencje trudno mi dzisiaj o tym wyrokować, ale z całą pewnością, to nie są gesty, to nie są standardy, które chcielibyśmy widzieć w parlamencie i w ogóle w życiu politycznym – powiedziała minister rozwoju.