Rząd liczy, że takie konsultacje pozwolą przeciągnąć w czasie podjęcie ostatecznej decyzji, która zależy także od werdyktu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wliczania oceny z religii do średniej na świadectwie. "Dzięki opinii rektorów ewentualna decyzja będzie miała podstawy merytoryczne, a nie polityczne, a konsultacje pozwolą odłożyć sprawę w czasie" - nie ukrywa wysoki rangą urzędnik z Ministerstwa Edukacji.
Takie rozwiązanie jest na rękę rządowi, który według informacji DZIENNIKA nie wypracował żadnego stanowiska, odkąd w grudniu Donald Tusk wstrzymał prace nad maturą z religii. "Premier stoi przed dylematem, czy wejść w spór z Kościołem i odrzucić pomysł, przychylając się do opinii liberalnej części PO, czy kontynuować prace, narażając się tym samym na oskarżenia o uleganie biskupom" - mówi prominentny polityk Platformy.
Pomysł włączenia religii do przedmiotów maturalnych dzieli samą PO. Tuż po wyborach wiceminister edukacji Krystyna Szumilas zapowiedziała, że resort nie będzie prowadził prac nad egzaminem z tego przedmiotu. Tę zapowiedź zdementowała szefowa MEN Katarzyna Hall. "Skoro na maturze można zdawać takie przedmioty jak wiedza o tańcu, to dlaczego nie religię" - podkreśla Cezary Urban, polityk PO i dyrektor najlepszego w Polsce liceum. Ugodową pozycję zajmuje wiceszef klubu PO Jarosław Gowin. "Należy poczekać, aż Trybunał Konstytucyjny wypowie się w sprawie wliczania stopnia z religii do średniej i rozwiązać obecność religii w szkole całościowo. Jakikolwiek pośpiech szkodziłby tej sprawie, lepiej poszukać konsensu społecznego" - mówi DZIENNIKOWI Gowin.
Choć konsultacje potrwają kilka miesięcy, ich wynik jest łatwy do przewidzenia. "Matura z religii miałaby wartość egzaminu wstępnego, dlatego popieramy jej wprowadzenie" - deklaruje Agnieszka Chodkowska, rzecznik Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Według szacunków Kościoła corocznie około 10 tys. licealistów zdawałoby egzamin maturalny z religii.