"To postępowanie robione w sposób nierzetelny" - stwierdził Krzystek. Jego zdaniem, CBA "w biegu" zmieniła zakres kontroli, gdy okazało się, że nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości. Agenci mieli badać przekazanie sześciu lokali mieszkalnych z zasobów komunalnych dla osób pełniących funkcje publiczne w Szczecinie, a tymczasem - jak napisano w wystąpieniu pokontrolnym - badano prawidłowość oddania w najem, a następnie prywatyzacji, lokali komunalnych powyżej 80 metrów.
Na konferencji Krzystka pojawiła się pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją Julia Pitera. Ujęła się za prezydentem Szczecina, twierdząc, że wszystko działo się zgodnie z prawem choć, rzeczywiście, prawo to może rodzić wątpliwości.
"Budzi to mój sprzeciw, że ktoś uważany jest za lepszego, a inny za gorszego. Należałoby rozwiązać tę kwestię, w ten sposób, by mieszkania komunalne można było otrzymywać w najem jedynie na czas sprawowania ważnej funkcji w mieście. Należy zlikwidować możliwość uznaniowości w takich sytuacjach" - podkreśliła.
Zdaniem minister to, że na terenie całego kraju mieszkania komunalne otrzymują osoby uznawane za niezbędne dla poszczególnych miast to patologia.
Pytana, czy można powiedzieć, że Krzystek "załatwił sobie mieszkanie zgodnie z prawem", odpowiedziała: "zgodnie z prawem". Dodała, że podobne sytuacje mogą dotyczyć kilkudziesięciu tysięcy ludzi w całej Polsce.
Minister Pitera zwróciła także uwagę, że prywatyzację mieszkań komunalnych kontrolowało czterech funkcjonariuszy CBA przez 10 miesięcy. "Ile dopłacili do tej akcji kontrolnej podatnicy?" - pytała retorycznie.
Nie omieszkała takźe zaatakować Prawa i Sprawiedliwości. Stwierdziła bowiem, że to ówcześni radni, w tym także obecni radni PiS, którzy mieli obowiązek nadzoru, są - w pewnym sensie - odpowiedzialni za nieprawidłowości stwierdzone w czasie kontroli.