Dochnal - oskarżony o dawanie łapówek i pranie brudnych pieniędzy - siedział w areszcie od września 2004 roku do lutego 2008 roku. Nie przeszkadzało mu to dokonywać transakcji giełdowych i osiągać poważnych zysków. O wszystkim wiedzieli prokuratorzy, którzy na każdą operację finansową dawali siedzącemu za kratami lobbyście specjalną zgodę. Zaś Dochnal nie tylko zarabiał pieniądze, ale krytykował śledczych za opieszałość. Dowodził, że gdyby wydawali pozwolenia szybciej, jego zyski byłyby wielokrotnie wyższe.
Z naszych ustaleń wynika, że lobbysta sprzedawał akcje przynajmniej dwóch spółek notowanych na warszawskiej giełdzie: medycznej Swissmed i chemicznej Dwory (obecnie Synthos).
Na Swissmedzie tylko w 2006 roku zarobił ponad milion złotych. Potwierdza to zeznanie podatkowe lobbysty, które odnaleźliśmy w sądzie wśród 103 tomów akt dotyczących korumpowania przez niego posła SLD Andrzeja Pęczaka. Z PIT-u wynika, że Dochnal osiągnął dochód 1 mln 25 tys. zł i zapłacił 195 tys. podatku.
Rok później lobbysta za 2,5 mln zł spieniężył papiery Dworów (obecnie Synthos), co potwierdził nam Zbigniew Pustelnik, prokurator który prowadzi sprawę Dochnala. Z naszych informacji wynika, że transakcje giełdowe lobbysta prowadził także na przełomie 2004 i 2005 r. Można więc powiedzieć, że przez cały czas pobytu w areszcie zajmował się inwestycjami giełdowymi. Co więcej – Dochnal wykazywał się niezłym wyczuciem rynku. W lutym 2006 r. wystąpił o zgodę na sprzedaż akcji Swissmedu. Osiągnęły one - jedyny raz w historii - rekordowy kurs 16,5 zł. Ale śledczy nie podjęli szybkiej decyzji, Dochnal na zgodę musiał czekać kilka miesięcy. "Gdy w końcu prokuratura wydała zgodę na sprzedaż tych akcji w ilości 732 387 sztuk, kurs obniżył się o około 10 zł, co naraziło mnie na stratę ponad 7 mln złotych" - żalił się Dochnal w piśmie do sądu. Pozbywając się akcji Swissmedu, zrobił jednak dobry interes - ich kurs po imponującej górce spadł ostatnio do poziomu 1,82 zł.
Majątek Dochnala prokuratura zabezpieczyła na poczet grożących mu grzywien. Prokuratorzy podkreślają, że lobbysta robił interesy z aresztu zgodne z prawem i za ich pozwoleniem.
"Wydawaliśmy zgody na operacje giełdowe po to, by majątek Marka Dochnala nie uległ uszczupleniu" - wyjaśnia Leszek Goławski z Prokuratury Krajowej. "Pieniądze trafiły na specjalny rachunek i Dochnal nie ma do nich dostępu".
Podobnie mówi DZIENNIKOWI żona lobbysty Aleksandra Dochnal: "Majątek ciągle jest zajęty, wszystkie operacje dokonywane są pod nadzorem prokuratury i sądu".