Zespół działa już trzecią kadencję, jego szefem jest poseł lewicy Bogusław Wontor. A na liście członków znajdziemy m.in. Joannę Senyszyn, Pawła Poncyljusza czy Andrzeja Czerwińskiego z PO.

Reklama

"Kosmos to przyszłość" - przekonuje w rozmowie z DZIENNIKIEM szef zespołu. O kosmicznych technologiach, satelitach i o tym, do czego można je wykorzystać Wontor opowiada z wypiekami na twarzy blisko godzinę. "Większość ludzi gdy słyszy o naszym zespole, myśli sobie, że pewnie chcemy latać w kosmos, a wcale nie o to tu chodzi" - zapewnia.

A o co chodzi? Co roku Polska będzie wpłacać do ESA około miliona euro składki członkowskiej. Cała ta suma będzie jednak do nas wracać w formie inwestycji w przemysł kosmiczny, czyli najnowsze technologie. Koordynacją tych inwestycji będzie się zajmować m.in. właśnie parlamentarny zespół do spraw kosmosu.

Jakie są inne cele "kosmicznych posłów"? Paweł Poncyljusz wśród najważniejszych zadań zespołu wymienia współpracę z polskimi firmami, które działają w kosmicznym biznesie. "Chcemy być dla nich pośrednikiem. Z jednej strony chcemy im pomóc w kontaktach z Europejską Agencją Kosmiczną, z drugiej z polskimi naukowcami" - podkreśla poseł.

Częściej niż o lotach w kosmos na posiedzeniach zespołu usłyszymy jednak o satelitach Ziemi. "Kosmos to rzeczywistość, która nas otacza" - podkreśla poseł Wontor.

A Joanna Senyszyn precyzuje: "To przecież dzięki satelitom obserwacyjnym Unia Europejska wie, któremu rolnikowi ma dopłacać, a któremu nie. Dzięki satelitom komunikacyjnym mamy dostęp do wiadomości z całego świata w ciągu ułamku sekundy. O tragedii w WTC dowiedzieliśmy się natychmiast, a informacja o śmierci Joanny d’Arc dotarła do Konstantynopola, stolicy ówczesnego świata, po 18 miesiącach. Kosmos zmienia nasze codzienne życie i żaden parlament nie może go bagatelizować" - przekonuje posłanka Senyszyn.