Prokuratura wystąpiła z wnioskami o areszt, bo twierdzi, że podejrzani mogą mataczyć w sprawie, a w dodatku grozi im wysoka kara - nawet osiem lat więzienia za płatną protekcję.

Reklama

Prokurator zastrzega, że obaj mężczyźni, choć nie przyznają się do winy i są teraz na wolności, nadal występują w sprawie jako osoby podejrzane.

Wiadomo już za to, kto zawiadomił prokuraturę o możliwym przestępstwie. To były oficer WSI, który powiadomił śledczych, że zaproponowano mu pośrednictwo w załatwieniu pozytywnej weryfikacji za 200 tysięcy złotych.

Oficer ten ma w śledztwie status pokrzywdzonego - tłumaczy wiceprokurator generalny, Jerzy Szymański. I dodaje, że śledztwo w sprawie płatnej protekcji w związku z weryfikowaniem byłych żołnierzy WSI trwa od 7 grudnia zeszłego roku.

We wtorek ABW przeszukała w związku z tym śledztwem mieszkania dziennikarza i Lichockiego oraz dwóch członków komisji weryfikacyjnej: Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka. Tym ostatnim nie postawiono zarzutów, a przesłuchano jako świadków.

Jednak jak dowiedział się dziennik.pl, u Bączka znaleziono dokumenty, które - zdaniem prokuratorów - mogą być tajne. I dlatego nie wykluczone, że Bączek też usłyszy zarzuty nielegalnego posiadania tajnych akt.