Hołownia był pytany w Polsat News o pomysły na odebranie liberalnego elektoratu jednemu ze jego rywali w wyścigu o fotel prezydencki - Rafałowi Trzaskowskiemu, kandydatowi Koalicji Obywatelskiej.

Reklama

- Nie chodzi o walkę o elektorat liberalny i zastanawianie się, jak tu uszczknąć z tego przebudzonego elektoratu Platformy Obywatelskiej (po dołączeniu Trzaskowskiego do rywalizacji wyborczej - PAP). To jest opowieść o tym czy my (Hołownia i jego zaplecze - PAP) jesteśmy w stanie sięgać do naszej naturalnej rezerwy, czyli ludzi, którzy uczestniczyli w życiu demokratycznym, byli wyborcami, ale od jakiegoś czasu mówią, że już nie są w stanie na to patrzeć. Zmęczyli się tą nawalanką, wojną na górze. To dla nas zawsze był naturalny rezerwuar (poparcia - PAP) - odpowiedział Hołownia.

- Nas jest w Polsce zdecydowana większość - ludzi, którzy nigdy do żadnej partii nie należeliśmy i głosowaliśmy na nie - jeżeli już musieliśmy - nie zawsze z przyjemnością. Czas, żebyśmy my zabrali głos. To będzie mój punkt odniesienia, a nie podszczypywanie się teraz o 1-2 proc. (poparcia - PAP) z Rafałem Trzaskowskim - dodał.

Reklama

Hołownia wyraził też przekonanie, że jest w stanie "wyciągnąć ludzi" i zachęcić ich do siebie jako kandydata na prezydenta, "nie tylko przeciw" partyjnym kandydatom, ale "ku czemuś". - Mobilizacja mojego elektoratu postępuje - zapewnił.

Wyniki majowego przeprowadzonego przez Kantar badania wskazują, że gdyby wybory odbyły się za dwa miesiące, to największe poparcie uzyskałby Andrzej Duda, którego wskazało 39 proc. badanych deklarujących chęć wzięcia udziału w wyborach. Drugie miejsce zajmuje Rafał Trzaskowski, który zgromadził 18 proc. głosów. Trzecie miejsce należy do Szymona Hołowni mającego 15 proc. poparcia. 8 proc. poparcia daje Krzysztofowi Bosakowi czwarte miejsce w rankingu.

Na dalszych pozycjach znajdują się: Władysław Kosiniak-Kamysz (3 proc. poparcia), Robert Biedroń (2 proc. poparcia), Marek Jakubiak (2 proc. poparcia) i Stanisław Żółtek, na którego zagłosowałby mniej niż co setny badany. 1 proc. Polaków zadeklarowało wybór innego kandydata, a 12 proc. badanych nie ma jeszcze sprecyzowanych preferencji wyborczych.