Rzecznik resortu zdrowia na briefingu prasowym był proszony o komentarz do informacji podanych przez posła KO Michała Szczerbę ws. zakupu przez MZ przyłbic od żony instruktora narciarskiego. "Żona instruktora #BraciaSzumowscy sprzedała bazie rezerw @MZ_GOV_PL 3500 przyłbic za 170145 zł. Kupiła je tego samego dnia od właściciela straganu pod Gubałówką za 52582. Wszystko wskazuje, że zarobiła ponad sto tysięcy na transakcji" - napisał Szczerba na Twitterze.

Reklama

Andrusiewicz odpowiedział, że informacja o sprzęcie zakupionym przez MZ jest ogólnie dostępna na stronie internetowej resortu.

Więc pan poseł nie dotarł do jakichś spektakularnych, tajemniczych informacji. Mógł je przeczytać w ubiegłym tygodniu na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia, jako informację w pełni jawną, udostępnioną przez samo M" - powiedział rzecznik. Dodał, że ministerstwo "nie docieka", skąd sprzęt jest u dostawcy.

My kupowaliśmy w ówczesnym czasie każdy dostępny sprzęt. Jeżeli była oferta sprzedaży masek, jeżeli ta oferta by dotyczyła masek certyfikowanych, jeżeli była oferta sprzedaży przyłbic, to z wszystkich takich ofert korzystaliśmy. Naprawdę zamawiający nie docieka skąd dostawca w tej chwili ma sprzęt. Oczywiście poza wskazaniem - w przypadku sprzętu certyfikowanego - certyfikatów i dokumentów, z której fabryki pochodzi dany sprzęt. Tak, jak to było w przypadku choćby maseczek zakupionych przez Ministerstwo Zdrowia, gdzie była wskazana firma, która produkuje od 1996 roku - powiedział.

Kupowaliśmy każdy dostępny sprzęt, który mógł służyć medykom. Jeżeli pojawiła się oferta przyłbic, to z takiej oferty korzystaliśmy, niezależnie od tego, kto taką ofertę zaprezentował - dodał. Przypomniał, że w ówczesnym czasie sprzętu brakowało w wielu krajach.

W poniedziałek "Super Express" podał, że instruktor narciarski, który sprzedał MZ maseczki, zwrócił się o pomoc do mecenasa Romana Giertycha po tym, jak ministerstwo zażądało zwrotu pieniędzy. Według dziennika 6 maja Łukasz G. zawarł z kancelarią Giertycha umowę, za którą wystawiono fakturę na 20 tys. zł plus VAT. "Jednak już dzień później przedsiębiorca wypowiedział Giertychowi pełnomocnictwo. Dlaczego? W wypowiedzeniu pełnomocnictwa Łukasz G. napisał m.in.: +Proszę o zachowanie tajemnicy przez pana mecenasa oraz wszystkie osoby obecne na spotkaniu, w tym pana Wojciecha Cz. I nie przekazywania do publicznych wiadomości treści rozmów i materiałów zdjęciowych i rozmów+" - czytamy w "SE".

Gazeta sugeruje ponadto, że Wojciech Cz., o którym mowa jest w wypowiedzeniu, to Wojciech Czuchnowski, autor majowej publikacji "Gazety Wyborczej" na temat zakupu przez resort zdrowia maseczek od Łukasza G. Roman Giertych, pytany czy chodzi o dziennikarza "GW", nie chciał komentować sprawy. Sam Wojciech Czuchnowski, odpowiedział natomiast "Super Expressowi": Ujawnienie takiej informacji byłoby naruszeniem tajemnicy dziennikarskiej. Muszę chronić swoje źródła. Sprawę na poniedziałkowym briefingu skomentował rzecznik resortu zdrowia. Ja z punktu widzenia takiego czysto obywatelskiego chciałbym wiedzieć (...), jak wyglądała sprawa tej publikacji, gdzie ona powstała. Ja, jako Wojciech Andrusiewicz, chciałbym, żeby to było wyjaśnione - powiedział.

W maju "GW" informowała, że Ministerstwo Zdrowia kupiło maseczki ochronne od znajomego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, instruktora narciarskiego Łukasza G. W transakcji pośredniczył też brat ministra Marcin Szumowski. Jak się później okazało, maseczki nie spełniały wymaganych norm, a resort zażądał od Łukasza G. zwrotu 5 mln zł.