"Wszystko, co przekazane jest w teczkach SB, to programowe kłamstwo i fałsz. Po to spisywali esbecy pogmatwane informacje, żeby stanowiły <haki> na duchownego" - przekonuje ojciec Hejmo w rozmowie z miesięcznikiem "Focus Historia".

Wiosną 2005 roku ówczesny prezes IPN Leon Kieres ogłosił, że w latach 70. i 80. duchowny był tajnym informatorem o pseudonimach Hejnał i Dominik. Według instytutu donosił na Kościół katolicki, otoczenie papieża i polską opozycję polityczną. Ojciec Hejmo najpierw zaprzeczał, potem jednak całkowicie wycofał się z życia publicznego. Teraz przekonuje, że nigdy nie był w IPN, by przejrzeć trzy tomy akt na swój temat.

Reklama

"Pani mecenas K., która prowadzi moją sprawę, zwracała się kilka razy do IPN o wydanie kopii teczek dotyczących mojej osoby. Niestety nie otrzymała zgody nawet na przestudiowanie materiałów" - żali się ojciec Hejmo. "A wiem, że kopie otrzymały osoby, które nie miały żadnych uprawnień do ich otrzymania, ale były po stronie IPN i jego wyroków" - dodaje.

"Esbecy dostarczyli pieniędzy profesorom"

W miesięczniku "Focus Historia" ojciec Konrad Hejmo atakuje IPN. Skupia się głównie na trzech historykach, którzy w raporcie napisali, że duchowny był dla MSW jednym z najcenniejszych źródeł informacji o sytuacji w Watykanie i polskim Kościele.

Reklama

"Widać całkowity brak znajomości uwarunkowań i sytuacji księdza, który chciał coś dobrego zrobić w gąszczu <osaczeń>, donosów, inwigilacji, szpicli i podsłuchów" - twierdzi. "Pracownicy IPN, otwierając testamenty esbeków - bzdurne teczki, wychwalają tamtą służbę za dokładność, za pracowitość, za służbę ojczyźnie" - krytykuje.

"Ileż pochwał dla esbeckiej służby jest w raporcie IPN. Widać ewidentnie sympatie profesorów dla pracowników SB. Zresztą esbecy dostarczyli im pieniędzy, dając materiał do obróbki, i również ci profesorowie kontynuują esbeków - dalej niszczą uczciwych i zasłużonych duchownych" - oskarża ojciec Konrad Hejmo na łamach miesięcznika "Focus Historia".

Reklama

"IPN jest i będzie krytykowany"

"To stary, rozgoryczony człowiek" - mówi o duchownym doktor Antoni Dudek, historyk z IPN. I dodaje, że mówienie o tych, którzy otwierają archiwa, że są kontynuatorami PRL-owskiej bezpieki, "jest świadectwem poziomu osoby, wypowiadającej takie słowa".

Zdaniem Antoniego Dudka, ojciec Hejmo przerwał milczenie w związku z sytuacją byłego prezydenta Lecha Wałęsy - przyłączył się w ten sposób do grona krytyków IPN. "IPN jest i będzie krytykowany przez te wszystkie osoby, na temat których są materiały w archiwach" - twierdzi Dudek.

Historyk przypomina, że ojciec Konrad Hejmo nigdy nie wystąpił na drogę sądową. Jego zdaniem, to dowód, że duchowny nie ma podstaw, by wytoczyć proces Instytutowi Pamięci Narodowej.